Hugh Howey „Silos”

horror-buffy1977.blogspot.com 5 dni temu
W skażonym świecie ludzkość od niepamiętnych czasów żyje w podziemnej konstrukcji zwanej silosem. Budowla składa się z trzech czterdziestoośmiopiętrowych części – najniższą partię, powszechnie znaną jako Głębiny, zamieszkują mechanicy, środkową zajmuje klasa średnia, rolnicy i kupcy, a górną pracownicy administracyjno-biurowi. Najwyższą władzę teoretycznie sprawuje burmistrz wybierany przez naród, ale szarą eminencją jest dział IT, gdzie powstają specjalne kombinezony dla czyścicieli: skazańców i ochotników wypuszczanych na zewnątrz, na pewną śmierć, którą niezmiennie poprzedza zawzięte mycie okna na wymarły świat. Trzy lata po czyszczeniu jego ukochanej żony, powszechnie szanowany szeryf Holston postanawia do niej dołączyć, a niedługo potem burmistrz Marie Jahns i zastępca szeryfa Marnes ruszają w długą podróż do Głębin, aby przekonać trzydziestoczteroletnią kierowniczkę zmiany w Maszynowni, Juliette Nichols, do objęcia stanowiska zwolnionego przez Holstona. Przeciwny tej decyzji jest szef działu IT, Bernard Holland, popierający kandydaturę młodego Petera Billingsa, bezpieczniejszej opcji dla skrytych informatyków.

Okładka książki. „Silos”, Altobook 2024

Hugh Howey urodził się w Charlotte, a wychował w Monroe w Karolinie Północnej, przez jakiś czas mieszkał w Zatoce Świętego Franciszka w Prowincji Przylądkowej Wschodniej w Republice Południowej Afryki, gdzie zlecił budowę katamaranu żaglowego, którym następnie wyruszył w pełną przygód podróż do Australii. W 2022 roku poślubił pilotkę i byłą modelkę, z którą osiadł w Nowym Jorku. Imał się różnych zajęć – był księgarzem, dekarzem, technikiem audio i oczywiście kapitanem jachtu – pisarstwo traktując jako hobby i dodatkowe, niewielkie źródło dochodu. Zwrot w jego karierze nastąpił w 2011 roku, a zwiastunem zmian było opowiadanie napisane po śmierci ukochanej suczki, forma autoterapii: pierwsze siedem rozdziałów jego przełomowej powieści pierwotnie opublikowane (sprzedawane za niecałego dolara) na Amazon Kindle Direct Publishing. Niespodziewana popularność tego krótkiego dziełka zachęciła jego autora do dopisania ciągu dalszego. „Silos” (oryg. „Wool”), pierwszy tom słynnej postapokaliptycznej serii, przyniósł Hugh Howeyowi międzynarodową sławę, a w gronie wielce zainteresowanych przeniesieniem tej historii na ekran był ojciec przebojowej franczyzy „Obcy” (oryg. „Alien”), Ridley Scott.

Pomysł na podziemną cywilizację z pojedynczym ekranem dającym widok na powierzchnię, zrodził się pod wypływem przefiltrowanych informacji ze świata. Po zakończeniu morskich/oceanicznych podróży, głodny wiedzy Hugh Howey zdał się na telewizję, internet i prasę. Szukał obiektywnych informacji z różnych zakątków globu, ale natrafiał głównie na złe wiadomości. Nieprzerwana lawina wszelkiego rodzaju katastrof. A gdyby te wszystkie wadliwe - czarne - okna na świat zredukować do jednego? W ślad za tą myślą w wyobraźni Howeya pojawiła się podziemna budowla ze spiralnymi schodami, kolosalny silos - przefiltrowane wspomnienie z dzieciństwa na farmie? - z ekranem skutecznie zniechęcającym jego mieszkańców do wychodzenia na zewnątrz. Dlaczego ludzie nie kwestionują tego skrajnie pesymistycznego obrazu świata zewnętrznego? Skąd w człowieku rozumnym tak wielkie zaufanie do informacji przekazywanych przez innych? Dziennikarzy, polityków... informatyków? W 2023 roku uwolniono pierwszy sezon serialu AMC Studios na kanwie przebojowej trylogii Hugh Howeya - adekwatnie trzy powieści i pakiet opowiadań - „Silos” (oryg. „Silo”) Grahama Yosta z Rebeccą Ferguson (m.in. „Dziewczyna z pociągu” Tate'a Taylora, „Life” Daniela Espinosa, „Pierwszy śnieg” Tomasa Alfredsona, „Doktor Sen” Mike'a Flanagana, „Diuna” i „Diuna: Część druga” Denisa Villeneuve) w roli głównej, a z tej okazji, w 2024 roku, wydawnictwo Altobook przygotowało polskie wznowienia literackich oryginałów: „Silos”, „Zmiana” (oryg. „Shift”) i „Pył” (oryg. „Dust”) w twardych oprawach. Tom pierwszy, w tłumaczeniu Marcina Kiszeli (projekt graficzny okładki: Mikołaj Piotrowicz), zawiera posłowie/esej autora pt. „Historia najmroczniejszych opowieści”, napisany podczas pandemii COVID-19, czyli parę lat po światowej premierze tej książki. Niecałe sześćset pięćdziesiąt stron dość chaotycznej opowieści dystopijnej, na którą pewien wpływ wywarły „Rok 1984” aka „1984” George'a Orwella, „451° Fahrenheita” Raya Bradbury'ego i „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, częściej jednak jest kojarzona z komputerowymi grami fabularnymi z serii „Fallout”, którymi Howey faktycznie mniej czy bardziej świadomie mógł się zainspirować. Nie ukrywa, że odwiedzał uniwersum „Fallout” przed rozpoczęciem prac nad „Silosem”, niemniej jego zdaniem motyw wspólny (ludzie żyjący pod ziemią) jest tak mało charakterystyczny, iż równie dobrze w jego uniwersum można by doszukać się praktycznie identycznego zapożyczenia z „12 małp” Terry'ego Gilliama. Pierwsza część „Silosu” Hugh Howeya (ta sama, która urodziła się jako dłuższe opowiadanie) podąża za szeryfem Holstonem, który „wspina się ku swojej śmierci” podczas gdy „dzieci bawią się w najlepsze”. Tragiczna historia pewnej miłości w podziemnym schronieniu przedstawicieli gatunku ludzkiego. Z mętnych opisów z trudem ułożyłam sobie w głowie roboczy obraz (być może błędny) budowli z betonu i stali w zdecydowanej większości zakopanej „głęboko w trzewiach ziemi”, z płaskim dachem albo wieżą z obiektywami - rozbieżne dane, ewentualnie moje niezrozumienie przynajmniej tych dwóch akapitów, w których mowa o najwyższym punkcie tytułowego molochu – wyrastającymi z hipotetycznie bezpiecznej gleby. Uważanej za jedyne miejsce na Ziemi zdatne do życia.

Okładka książki. „Wool”, Simon & Schuster 2013

Po ostatniej wędrowce szeryfa Holstona – poprzetykanej frapującymi retrospekcjami, zagadkowymi odkryciami jego nieustraszonej małżonki – dołączamy do bardziej optymistycznej wyprawy burmistrz Marie Jahns i zastępcy szeryfa Marnesa, ludzi nie pierwszej młodości zamierzających pokonać ponad sto pięter silosu w obie strony. Parę dni wędrówki po spiralnych schodach z przerwami na sen, posiłek i rozmowy z niektórymi obywatelami. Na przykład szefem działu IT, Bernardem Hollandem, osobowością autorytarną zarządzającą czymś w rodzaju państwa w państwie. Nietykalna armia komputerowców zaopatrywana we wszystko, co najlepsze. Zupełne przeciwieństwo „rodziny” Juliette 'Jules' Nichols, trzydziestoczteroletniej kobiety z Głębin niejednogłośnie wybranej na nową szeryf. Ciekawie pomyślaną główną bohaterkę „Silosu”, którą poznajemy bardziej po czynach niż myślach, słowach i uczuciach. Chcę przez to powiedzieć, iż Hugh Howey nie zagłębia się zbytnio w psychikę Jules, która podobno potrafi naprawić wszystko. W każdym razie w Maszynowni fachowców jej formatu nie ma wielu – nikt poza jej przełożonym Knoxem i elektrykiem Walkerem niewyściubiającym nosa ze swojej zagraconej pracowni? - ale to nie oznacza, iż nadaje się na stróża prawa. Swego czasu wprawdzie pomogła szeryfowi Holstonowi i jego zastępcy Marnesowi w śledztwie w sprawie podejrzanej śmierci pewnego mężczyzny z Maszynowni, o jej wyborze najprawdopodobniej jednak przesądziło charakterologiczne podobieństwo do burmistrz Jahns, a przynajmniej jej młodszej, odważniejszej wersji. Niezłomnej orędowniczki Prawdy, niepoddającej się dyktatowi niejawnego rządu. Wszystko wskazuje na to, iż wybierana w częściowo wolnych wyborach (tj. niepowszechnych – w jakiś sposób trzeba sobie zasłużyć na prawo głosu albo czynne prawo wyborcze nabywa się w wyjątkowo późnym wieku, albo pracownicy IT są z tego wyłączeni; w każdym razie dwudziestopięcioletni inżynier informatyki pierwszej klasy, prywatnie łowca gwiazd, Lukas Kyle głosować nie może) głowa podziemnego państwa realnie sprawuje mniejszą władzę od szefa działu IT. Bernard Holland z całą pewnością dzierży najskuteczniejszy bat na obywateli – nadzoruje przerażający program zwany czyszczeniem. Najczęściej stosowany jako kara za najcięższe zbrodnie, wśród których jest mówienie o świecie na zewnątrz, ale można się też zgłosić na ochotnika, jak zrobił to szeryf Holston. Po zaledwie jednej nocy spędzonej w celi śmierci, w specjalnym kombinezonie (z hełmem) uszytym na miarę w dziale IT, wychodzi się na podobno skażony świat i choćby jeśli wcześniej kategorycznie odmawiało się wykonania ostatniego obowiązku - jednego jedynego zadania przed pewną(?) śmiercią w mękach – z jakiegoś zagadkowego powodu nigdy jeszcze się nie zdarzyło, by ktoś wyłamał się z szeregu potulnych czyścicieli. Sumiennie pucujących obiektywy i jedyne okno w silosie. Okno na świat dla społeczeństwa, do którego nie ma powrotu. Uprzejmość banitów dla rodaków, w tym czasie zaczynających nierzadko aż kilkudniowe radosne świętowanie udanego czyszczenia. Pociągająca, na swój przygnębiający sposób, wizja toksycznej przyszłości z czupurną protagonistką, której los od momentu rozpoczęcia misji burmistrz Jahns i zastępcy Marnesa łatwo przewidzieć - choć może nie we wszystkich szczegółach. Typowe przygody we współczesnej literaturze antyutopijnej, tradycyjne zmagania jednostki z systemem totalitarnym, urozmaicone dręczącymi wątpliwościami, zatrważającymi obserwacjami, szokującymi wnioskami, w pełni uzasadnionymi okropnymi przeczuciami, które mogą ostudzić bądź podsycić ducha walki. Hugh Howey zaufał prostocie, sprawdzonemu rozwoju intrygi fabularnej w tym nurcie literatury fantastycznej, i prawdę mówiąc tym najbardziej u mnie zapunktował. Nie silił się na oryginalność, nie zabiegał za wszelką cenę o monstrualne niespodzianki, nie wprowadzał nadzwyczajnych komplikacji ani żadnych innych udziwnień, nie filozofował tylko delikatnie skłaniał do ważkich przemyśleń o otaczającym nas świecie i jego niepewnej przyszłości. Przeszkadzała mi jedynie poszarpana, niepłynna narracja; niekonkretny, jakby rozmyty świat przedstawiony oraz pobieżnie sportretowani przyjaciele i wrogowie Juliette Nichols, najsolidniej scharakteryzowanej postaci, która mimo wszystko też mnie trochę zawiodła. Nie dopuszczała do wszystkich zakamarków swojej duszy. Zdziwiła mnie na przykład nagła fascynacja „nieznajomym ze stołówki”, nie żebym nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, ale... Hmm, w sumie to nie wierzę, więc może tu jest pies pogrzebany. Może dlatego ta relacja wydawała mi się kompletnie odrealniona? Może to wyłączny problem człowieka wyjątkowo małej wiary:)

Silos”, głośne otwarcie postapokaliptycznego cyklu amerykańskiego powieściopisarza, emerytowanego(?) morskiego podróżnika i zdeklarowanego zwolennika self-publishingu, który doczekał się adaptacji serialowej, to powieść czarująca mroczną wizją przyszłości, silną osobowością „na pierwszym planie” tudzież prostotą fabularną. I powieść rozczarowująca pisarskim stylem (niedostatecznie plastyczne opisy, bardzo nierówna narracja) z papierowym bohaterem i antybohaterem zbiorowym „na drugim planie”. Tak ten hicior Hugh Howeya odebrałam.

Za książkę bardzo dziękuję księgarni internetowej

https://tantis.pl/

Więcej literatury fantastycznej

Idź do oryginalnego materiału