W
skażonym świecie ludzkość od niepamiętnych czasów żyje w
podziemnej konstrukcji zwanej silosem. Budowla składa się z trzech
czterdziestoośmiopiętrowych części – najniższą partię,
powszechnie znaną jako Głębiny, zamieszkują mechanicy, środkową
zajmuje klasa średnia, rolnicy i kupcy, a górną pracownicy
administracyjno-biurowi. Najwyższą władzę teoretycznie sprawuje
burmistrz wybierany przez naród, ale szarą eminencją jest dział
IT, gdzie powstają specjalne kombinezony dla czyścicieli: skazańców
i ochotników wypuszczanych na zewnątrz, na pewną śmierć, którą
niezmiennie poprzedza zawzięte mycie okna na wymarły świat. Trzy
lata po czyszczeniu jego ukochanej żony, powszechnie szanowany
szeryf Holston postanawia do niej dołączyć, a niedługo potem
burmistrz Marie Jahns i zastępca szeryfa Marnes ruszają w długą
podróż do Głębin, aby przekonać trzydziestoczteroletnią
kierowniczkę zmiany w Maszynowni, Juliette Nichols, do objęcia
stanowiska zwolnionego przez Holstona. Przeciwny tej decyzji jest
szef działu IT, Bernard Holland, popierający kandydaturę młodego
Petera Billingsa, bezpieczniejszej opcji dla skrytych informatyków.
|
Okładka książki. „Silos”, Altobook 2024
|
Hugh
Howey urodził się w Charlotte, a wychował w Monroe w Karolinie
Północnej, przez jakiś czas mieszkał w Zatoce Świętego
Franciszka w Prowincji Przylądkowej Wschodniej w Republice
Południowej Afryki, gdzie zlecił budowę katamaranu żaglowego,
którym następnie wyruszył w pełną przygód podróż do
Australii. W 2022 roku poślubił pilotkę i byłą modelkę, z którą
osiadł w Nowym Jorku. Imał się różnych zajęć – był
księgarzem, dekarzem, technikiem audio i oczywiście kapitanem
jachtu – pisarstwo traktując jako hobby i dodatkowe, niewielkie
źródło dochodu. Zwrot w jego karierze nastąpił w 2011 roku, a
zwiastunem zmian było opowiadanie napisane po śmierci ukochanej
suczki, forma autoterapii: pierwsze siedem rozdziałów jego
przełomowej powieści pierwotnie opublikowane (sprzedawane za
niecałego dolara) na Amazon Kindle Direct Publishing. Niespodziewana
popularność tego krótkiego dziełka zachęciła jego autora do
dopisania ciągu dalszego.
„Silos” (oryg. „Wool”), pierwszy
tom słynnej postapokaliptycznej serii, przyniósł Hugh Howeyowi
międzynarodową sławę, a w gronie wielce zainteresowanych
przeniesieniem tej historii na ekran był ojciec przebojowej
franczyzy „Obcy” (oryg. „Alien”), Ridley Scott.
Pomysł
na podziemną cywilizację z pojedynczym ekranem dającym widok na
powierzchnię, zrodził się pod wypływem przefiltrowanych
informacji ze świata. Po zakończeniu morskich/oceanicznych podróży,
głodny wiedzy Hugh Howey zdał się na telewizję, internet i prasę.
Szukał obiektywnych informacji z różnych zakątków globu, ale
natrafiał głównie na złe wiadomości. Nieprzerwana lawina
wszelkiego rodzaju katastrof. A gdyby te wszystkie wadliwe - czarne -
okna na świat zredukować do jednego? W ślad za tą myślą w
wyobraźni Howeya pojawiła się podziemna budowla ze spiralnymi
schodami, kolosalny silos - przefiltrowane wspomnienie z dzieciństwa
na farmie? - z ekranem skutecznie zniechęcającym jego mieszkańców
do wychodzenia na zewnątrz. Dlaczego ludzie nie kwestionują tego
skrajnie pesymistycznego obrazu świata zewnętrznego? Skąd w
człowieku rozumnym tak wielkie zaufanie do informacji przekazywanych
przez innych? Dziennikarzy, polityków... informatyków? W 2023 roku
uwolniono pierwszy sezon serialu AMC Studios na kanwie przebojowej
trylogii Hugh Howeya - adekwatnie trzy powieści i pakiet opowiadań
- „Silos” (oryg. „Silo”) Grahama Yosta z Rebeccą Ferguson
(m.in. „Dziewczyna z pociągu” Tate'a Taylora, „Life” Daniela
Espinosa, „Pierwszy śnieg” Tomasa Alfredsona,
„Doktor Sen”
Mike'a Flanagana, „Diuna” i „Diuna: Część druga” Denisa
Villeneuve) w roli głównej, a z tej okazji, w 2024 roku,
wydawnictwo Altobook przygotowało polskie wznowienia literackich
oryginałów: „Silos”, „Zmiana” (oryg. „Shift”) i „Pył”
(oryg. „Dust”) w twardych oprawach. Tom pierwszy, w tłumaczeniu
Marcina Kiszeli (projekt graficzny okładki: Mikołaj Piotrowicz),
zawiera posłowie/esej autora pt. „Historia najmroczniejszych
opowieści”, napisany podczas pandemii COVID-19, czyli parę lat po
światowej premierze tej książki. Niecałe sześćset pięćdziesiąt
stron dość chaotycznej opowieści dystopijnej, na którą pewien
wpływ wywarły „Rok 1984” aka „1984” George'a Orwella, „451°
Fahrenheita” Raya Bradbury'ego i „Nowy wspaniały świat”
Aldousa Huxleya, częściej jednak jest kojarzona z komputerowymi
grami fabularnymi z serii „Fallout”, którymi Howey faktycznie
mniej czy bardziej świadomie mógł się zainspirować. Nie ukrywa,
że odwiedzał uniwersum „Fallout” przed rozpoczęciem prac nad
„Silosem”, niemniej jego zdaniem motyw wspólny (ludzie żyjący
pod ziemią) jest tak mało charakterystyczny, iż równie dobrze w
jego uniwersum można by doszukać się praktycznie identycznego
zapożyczenia z „12 małp” Terry'ego Gilliama. Pierwsza część
„Silosu” Hugh Howeya (ta sama, która urodziła się jako dłuższe
opowiadanie) podąża za szeryfem Holstonem, który „wspina się
ku swojej śmierci” podczas gdy „dzieci bawią się w
najlepsze”. Tragiczna historia pewnej miłości w podziemnym
schronieniu przedstawicieli gatunku ludzkiego. Z mętnych opisów z
trudem ułożyłam sobie w głowie roboczy obraz (być może błędny)
budowli z betonu i stali w zdecydowanej większości zakopanej
„głęboko w trzewiach ziemi”, z płaskim dachem albo
wieżą z obiektywami - rozbieżne dane, ewentualnie moje
niezrozumienie przynajmniej tych dwóch akapitów, w których mowa o
najwyższym punkcie tytułowego molochu – wyrastającymi z
hipotetycznie bezpiecznej gleby. Uważanej za jedyne miejsce na Ziemi
zdatne do życia.
|
Okładka książki. „Wool”, Simon & Schuster 2013
|
Po
ostatniej wędrowce szeryfa Holstona – poprzetykanej frapującymi
retrospekcjami, zagadkowymi odkryciami jego nieustraszonej małżonki
– dołączamy do bardziej optymistycznej wyprawy burmistrz Marie
Jahns i zastępcy szeryfa Marnesa, ludzi nie pierwszej młodości
zamierzających pokonać ponad sto pięter silosu w obie strony. Parę
dni wędrówki po spiralnych schodach z przerwami na sen, posiłek i
rozmowy z niektórymi obywatelami. Na przykład szefem działu IT,
Bernardem Hollandem, osobowością autorytarną zarządzającą czymś
w rodzaju państwa w państwie. Nietykalna armia komputerowców
zaopatrywana we wszystko, co najlepsze. Zupełne przeciwieństwo
„rodziny” Juliette 'Jules' Nichols, trzydziestoczteroletniej
kobiety z Głębin niejednogłośnie wybranej na nową szeryf.
Ciekawie pomyślaną główną bohaterkę „Silosu”, którą
poznajemy bardziej po czynach niż myślach, słowach i uczuciach.
Chcę przez to powiedzieć, iż Hugh Howey nie zagłębia się
zbytnio w psychikę Jules, która podobno potrafi naprawić wszystko.
W każdym razie w Maszynowni fachowców jej formatu nie ma wielu –
nikt poza jej przełożonym Knoxem i elektrykiem Walkerem
niewyściubiającym nosa ze swojej zagraconej pracowni? - ale to nie
oznacza, iż nadaje się na stróża prawa. Swego czasu wprawdzie
pomogła szeryfowi Holstonowi i jego zastępcy Marnesowi w śledztwie
w sprawie podejrzanej śmierci pewnego mężczyzny z Maszynowni, o
jej wyborze najprawdopodobniej jednak przesądziło
charakterologiczne podobieństwo do burmistrz Jahns, a przynajmniej
jej młodszej, odważniejszej wersji. Niezłomnej orędowniczki
Prawdy, niepoddającej się dyktatowi niejawnego rządu. Wszystko
wskazuje na to, iż wybierana w częściowo wolnych wyborach (tj.
niepowszechnych – w jakiś sposób trzeba sobie zasłużyć na
prawo głosu albo czynne prawo wyborcze nabywa się w wyjątkowo
późnym wieku, albo pracownicy IT są z tego wyłączeni; w każdym
razie dwudziestopięcioletni inżynier informatyki pierwszej klasy,
prywatnie łowca gwiazd, Lukas Kyle głosować nie może) głowa
podziemnego państwa realnie sprawuje mniejszą władzę od szefa
działu IT. Bernard Holland z całą pewnością dzierży
najskuteczniejszy bat na obywateli – nadzoruje przerażający
program zwany czyszczeniem. Najczęściej stosowany jako kara za
najcięższe zbrodnie, wśród których jest mówienie o świecie na
zewnątrz, ale można się też zgłosić na ochotnika, jak
zrobił to szeryf Holston. Po zaledwie jednej nocy spędzonej w celi
śmierci, w specjalnym kombinezonie (z hełmem) uszytym na miarę w
dziale IT, wychodzi się na podobno skażony świat i choćby jeśli
wcześniej kategorycznie odmawiało się wykonania ostatniego
obowiązku - jednego jedynego zadania przed pewną(?) śmiercią w
mękach – z jakiegoś zagadkowego powodu nigdy jeszcze się nie
zdarzyło, by ktoś wyłamał się z szeregu potulnych czyścicieli.
Sumiennie pucujących obiektywy i jedyne okno w silosie. Okno na
świat dla społeczeństwa, do którego nie ma powrotu. Uprzejmość
banitów dla rodaków, w tym czasie zaczynających nierzadko aż
kilkudniowe radosne świętowanie udanego czyszczenia. Pociągająca,
na swój przygnębiający sposób, wizja toksycznej przyszłości z
czupurną protagonistką, której los od momentu rozpoczęcia misji
burmistrz Jahns i zastępcy Marnesa łatwo przewidzieć - choć może
nie we wszystkich szczegółach. Typowe przygody we współczesnej
literaturze antyutopijnej, tradycyjne zmagania jednostki z systemem
totalitarnym, urozmaicone dręczącymi wątpliwościami,
zatrważającymi obserwacjami, szokującymi wnioskami, w pełni
uzasadnionymi okropnymi przeczuciami, które mogą ostudzić bądź
podsycić ducha walki. Hugh Howey zaufał prostocie, sprawdzonemu
rozwoju intrygi fabularnej w tym nurcie literatury fantastycznej, i
prawdę mówiąc tym najbardziej u mnie zapunktował. Nie silił się
na oryginalność, nie zabiegał za wszelką cenę o monstrualne
niespodzianki, nie wprowadzał nadzwyczajnych komplikacji ani żadnych
innych udziwnień, nie filozofował tylko delikatnie skłaniał do
ważkich przemyśleń o otaczającym nas świecie i jego niepewnej
przyszłości. Przeszkadzała mi jedynie poszarpana, niepłynna
narracja; niekonkretny, jakby rozmyty świat przedstawiony oraz
pobieżnie sportretowani przyjaciele i wrogowie Juliette Nichols,
najsolidniej scharakteryzowanej postaci, która mimo wszystko też
mnie trochę zawiodła. Nie dopuszczała do wszystkich zakamarków
swojej duszy. Zdziwiła mnie na przykład nagła fascynacja
„nieznajomym ze stołówki”, nie żebym nie wierzyła w miłość
od pierwszego wejrzenia, ale... Hmm, w sumie to nie wierzę, więc
może tu jest pies pogrzebany. Może dlatego ta relacja wydawała mi
się kompletnie odrealniona? Może to wyłączny problem człowieka
wyjątkowo małej wiary:)
„Silos”,
głośne otwarcie postapokaliptycznego cyklu amerykańskiego
powieściopisarza, emerytowanego(?) morskiego podróżnika i
zdeklarowanego zwolennika self-publishingu, który doczekał się
adaptacji serialowej, to powieść czarująca mroczną wizją
przyszłości, silną osobowością „na pierwszym planie” tudzież
prostotą fabularną. I powieść rozczarowująca pisarskim stylem
(niedostatecznie plastyczne opisy, bardzo nierówna narracja) z
papierowym bohaterem i antybohaterem zbiorowym „na drugim planie”.
Tak ten hicior Hugh Howeya odebrałam.
Za
książkę bardzo dziękuję księgarni internetowej
Więcej literatury fantastycznej