W 2013 roku oczy i uszy świata muzycznego zwróciły się w stronę Hoziera dzięki utworowi Take Me to Church, by później zachwycać kolejnymi singlami. Te bowiem urzekają bogatą symboliką, starannie dopracowanymi tekstami oraz muzyką doskonale współgrającą z przekazem lirycznym, nie mówiąc już o charakterystycznym głosie Artysty (tutaj koniecznie przez wielkie „a”). Natomiast zgrabne połączenie bluesa, gospelu oraz soulu sprawia, iż twórczości Hoziera nie da się pomylić z utworami nikogo innego. Najnowszy jego album Unreal Unearth kontynuuje ten trend, ani przez moment nie schodząc z poziomu.
Premiera każdego nowego tworu Hoziera jest artystycznym wydarzeniem, w którym piękno tekstów oraz poruszająca muzyka tworzą niesamowite połączenie. Najnowszym, trzecim studyjnym albumem irlandzki Artysta kusił już od dłuższego czasu, stopniowo ujawniając kolejne single. Wreszcie nadszedł ten dzień, w którym Unreal Unearth zostaje przedstawione światu w całej swej okazałości.
Najmocniejszym i zarazem najważniejszym elementem krążka jest jego warstwa liryczna. Jestem świadoma, iż nie wszyscy poświęcają tekstom tyle uwagi, ale w przypadku tego albumu można w ten sposób wiele stracić. Hozier bowiem w unikalny sposób używa słów, by opowiedzieć często uniwersalne historie. jeżeli jednak się w nie zagłębimy, to możemy odkryć skrytą w liryce warstwę symboliczną i liczne nawiązania do tekstów literackich, mitologii oraz religii.
Szczególnie istotną rolę odgrywa w tej kwestii Boska Komedia Dantego (zwłaszcza fragmenty poświęcone piekłu), która przeplata się przez wiele pozycji na płycie, a w szczególności w utworze Francesca. Artysta niejednokrotnie podejmuje również temat miłości, czyniąc to na swój unikalny sposób. Wspomniany wcześniej singiel jest tego dobrym przykładem, podobnie jak Unknown / Nth.
Nie można również zapomnieć o warstwie muzycznej. W przypadku Unreal Unearth mamy do czynienia z doskonałym wykorzystaniem jej potencjału. Przy tym w dalszym ciągu to liryka gra pierwsze skrzypce, gdyż znajomość tekstu może znacznie pomóc dostrzec, jak te dwa elementy pięknie się ze sobą łączą.
Dobrym przykładem jest singiel I, Carrion (Icarian) nawiązujący w tekście do słynnego mitu o Ikarze. Warto zwrócić uwagę na to, jak muzyka oddaje opowiadaną historię. Czuć w niej lekkość i delikatność, która przywołuje na myśl piórko unoszące się na wietrze. Podobny zabieg zresztą można znaleźć w wielu innych utworach, jak chociażby w Son of Nyx. Jest to pozycja na tyle ciekawa, iż to właśnie muzyka jest tutaj tak naprawdę najważniejsza, bowiem nie padają w niej żadne słowa. To nuty przedstawiają historię oraz wykorzystanie głównie dźwięków o ciemnej barwie.
Wszystko to zaś dopełnia przepiękny i charakterystyczny dla Hoziera wokal. Czuć w nim emocje, a to niezwykle istotny element, który nadaje utworom dodatkowej głębi. To w połączeniu z wcześniej wspomnianymi elementami składa się na wspaniałą, niepowtarzalną całość.
Unreal Unearth jest albumem niezwykle intrygującym, w którym przez wiele godzin chłonęłam każde słowo i każdą nutę. Jednakże żałuję, iż Artysta zdecydował się na taką, a nie inną kolejność singli. Niejednokrotnie zmiana ze spokojniejszej piosenki na tę bardziej energiczną wybijała mnie z rytmu. Przy tym odczuwam pewien niedosyt, iż Hozier nie podążył za jednym z głównych motywów krążka, jakim jest Boska Komedia Dantego, i nie stworzył albumu koncepcyjnego w oparciu o ten temat. Zważywszy na jego umiejętności kreowania historii dzięki muzyki, taki projekt mógłby przynieść interesujący efekt.
Niemniej jednak jestem pod ogromnym wrażeniem zdolności Hoziera. Jego utwory utrzymują niezmiennie wysoki poziom, szczególnie pod względem liryki. Unreal Unearth wielokrotnie mnie zachwycił, wzruszył i jeszcze bardziej pogłębił moje uznanie dla twórcy. Zdaję sobie przy tym sprawę, iż wielu od twórczości Hoziera może się odbić, gdyż nie jest to muzyka dla wszystkich. Ci jednak, którzy potrafią docenić jego umiejętności, nie będą zawiedzeni.
Obrazek wyróżniający: Universal Music Polska