Oczywiście cały hotel nie przeistacza się w jedno wielkie muzeum. W końcu to weekend i końcówka sezonu wakacyjnego, a hotel musi się jakoś utrzymywać. Obiekt udostępnia na rzecz dzieł dwa piętra, a galerie prezentują się w pokojach. Rzecz jasna dominuje Warszawa z lokalnymi graczami rynku sztuki. Charakter imprezy jest jednak międzynarodowy – znalazło się miejsce dla kilku zagranicznych galerii, m.in. ze Sztokholmu i Wilna.
HWAF: format do powtórzenia
Tegoroczna edycja pokazuje, iż format się przyjął i zadomowił w stolicy. Pierwsza edycja hotelowych targów sztuki odbyła się w 2022 r. Inspiracja przyszła z Zachodu i tamtejszych imprez (Los Angeles, Nowy Jork). HWAF przetarł szlaki, w skali kraju Warszawa to zatem awangarda. Ale nikt dotąd tego konceptu nie podchwycił.
Ciekawe, bo potencjał jest naprawdę spory: Kraków, Trójmiasto, Wrocław... Wszędzie znajdziemy hotele, które śmiało mogłyby spróbować. Od razu na myśl przychodzi Grand Hotel w Sopocie. Z Hotelem Warszawa niewątpliwie ma coś wspólnego – status kultowego. Mało tego, od paru lat w wakacje organizuje serię licytacji z jednym z warszawskich domów aukcyjnych.
Wróćmy do stolicy: targi można zwiedzać przez całą sobotę i niedzielę. Co może nie aż tak zaskakujące, wstęp jest biletowany. W końcu pięć gwiazdek zobowiązuje, nie może być zbyt demokratycznie. Ale spokojnie, żadne zawrotne pieniądze nie wchodzą w grę. Bilet kosztuje niecałe 20 zł.
Zaopatrzyć się w wejściówkę na pewno warto. Do zobaczenia jest sztuka twórców młodego i średniego pokolenia, ale i klasyków. Można podziwiać także zacne grono laureatów Paszportów POLITYKI. Wymieńmy kilku uczestników HWAF: Aneta Grzeszykowska (Raster), Joanna Rajkowska (lokal_30) czy Mikołaj Sobczak (Polana Institute).
Klasa kolekcjonerska
Warsaw Gallery Weekend, NADA Villa Warsaw i wreszcie HWAF – stolica ma w swoim kalendarzu trzy duże imprezy artystyczne skrojone w mniejszym lub większym stopniu pod kolekcjonerów. Zaznaczmy, iż dwie ostatnie pojawiły się już po 2020 r. Wygląda na to, iż rynek ma się coraz lepiej. Przynajmniej w Warszawie. Jest popyt, toteż liczba imprez stale rośnie. Polska klasa kolekcjonerska również.
Mieć czy mieć więcej, oto jest dylemat. Generalnie konsumenci sztuki, mniejsi i więksi, nie mogą narzekać na brak atrakcji.