Wybłysk nadziei.
Nowy album zespołu Hoshii zaczyna się tam, gdzie poprzedni się skończył, czyli w miejscu gdzie muzyka roztacza nad nami baśniowy krajobraz co i rusz zabierając nas na wędrówkę pośród gwiazd. I jest to tak sympatyczna rzecz, iż nie mówiłbym o eskapizmie, a o potędze wyobraźni bardziej. Powyższy opis należy przypisywać utworowi „Stargaze” otwierającego album „Her Name Was Yumi” nagrany przez Kubę Więcka, Grzegorza Tarwida, Maxa Muchę oraz Miłosza Berdzika. Potem sprawy się komplikują, ale z korzyścią dla osób słuchających.
Nie wiem czy pamiętacie, ale Hoshii jest stworzoną przez Więcka postacią pochodzącą z planety Versus, a na drugim albumie uniwersum się rozrasta o Yumi (z japońskiego „piękny sen”). Więc Yumi ściąga Hoshii na Ziemię, gdy zmęczenie kosmiczną pustką staje się nie do zniesienia. I – jeżeli niczego nie pokręciłem – my zostajemy zaproszeni do towarzystwa w tej podróży. Innymi słowy lecimy w kosmos, a tu nie przyda się na muzyka ciężka, przesączona ponurością. Nie, naszym paliwem powinien być wybłysk nadziei.
I w istocie muzyka na „Yumi” należy do pozytywnych. Pośród najjaśniejszych momentów zdecydowanie wyróżnić należy „Sunrise” przepełniony tanecznym rytmem. Czy zespół umiejętnie porusza się na granicy kiczu czy też ją przekracza? Tu decyzja należy do was. Dla mnie są po adekwatnej stronie, a dobra zabawa, o której za często zapominam, dawno nie miała takiej muzycznej przedstawicielki.
Wskazałbym jeszcze na „8 Elements” ze zwiększoną ilością muzyki elektronicznej, ale i z wyraźną partią saksofonu. Utworowi dobrze robi pulsujący rytm. Za to „Hoshii Club” to już całkowity spacer po nieboskłonie. Żywszy ruch, bardzo płynna struktura i te cudowne syntezatory. Nie zapominajmy jednak, iż tworzący zespół muzycy dysponują ogromnym talentem i nie skąpią go w szczególnie udanej kompozycji „Yumi”. Podoba mi się w niej ułożenie warstw instrumentalnych całkowicie podporządkowane melodii.
Nie zawsze jest szybko. Za liryczne chwile odpowiada dwuczęściowy utwór „Love Therapy”. Bliżej mi do części drugiej, dużo bardziej powściągliwej, miejscami choćby melancholijnej. To co najlepsze w płycie, to jej swoboda i beztroska emanujące silnie z utworu zamykającego. Myślę sobie, iż taki manifest pozytywizmu jest aktem odwagi. Od banału odgradza go pomysłowość muzyków oraz umiejętność pisania zgrabnej muzyki.
KXNTRST | 2025
Bandcamp: https://hoshiimusic.bandcamp.com/album/her-name-was-yumi
FB Kuba Więcek: https://www.facebook.com/kubawiecekmusic