Historia Charliego Sheena to najmocniejsza premiera Netflixa w 2025! Jakim cudem ten hollywoodzki król imprez i przypałów wciąż żyje?

glamour.pl 1 godzina temu
Zdjęcie: Netflix


Słynny hollywoodzki aktor, Charlie Sheen, to niekwestionowana gwiazda przypałów, imprez i skandali. Niemal do początku swojej błyskotliwej kariery przyciągał kłopoty jak magnes i prowadził tak rozrywkowe życie, iż kochały go wszystkie tabloidy. adekwatnie to cud, iż po tym wszystkim, co przeszedł, wciąż jest na chodzie. Właśnie pojawił się na Netflixie dwuczęściowy film „Charlie Sheen: Dokument”, wyreżyserowany przez Andrew Renziego, który jest pasjonującą, niegrzeczną (jakżeby inaczej) i pełną czarnego humoru relacją z przebiegu jego kariery, pozwalającą wreszcie zrozumieć, jak udało mu się przeżyć.

Charlie Sheen – ulubieniec bogów

Charlie wychowywał się w filmowej rodzinie. Jego ojcem jest Martin Sheen, aktor, który przeszedł do historii rolą kapitana Willarda w filmie „Czas Apokalipsy” Francisa Forda Coppoli i dwunastoletni Charlie towarzyszył ojcu na planie tej spektakularnej superprodukcji realizowanej na Filipinach, co znacząco umocniło w nim chęć zostania aktorem. Jednak tak naprawdę on zawsze miał w sobie coś, co sprawiało, iż nadawał się do tego zawodu. Coś niezwykłego. Naturalną charyzmę, dzięki której od początku był skazany na sukces i nie musiał na niego długo czekać, bo kamera go kochała, a widzowie kochali go na ekranie.

Po zagraniu w kilku mniejszych filmach dostał rolę w „Plutonie” Olivera Stone’a (1986), a zaraz potem w „Wall Street” (1987), co błyskawicznie wywindowało go na szczyt popularności i stał się jednym z najbardziej pożądanych aktorów w Hollywood. Równie gwałtownie zaczęły się też jego kłopoty z imprezowaniem, narkotykami i rozwiązłością, ale długo uchodziło mu to na sucho. W ogóle zaskakująco dużo uchodziło mu na sucho. Wystarczy go jednak zobaczyć, posłuchać, jak opowiada o swoich ekscesach z szelmowskim błyskiem w oku, żeby zrozumieć, iż taki już jego urok. Łatwo mu uwierzyć. We wszystko.

Charlie Sheen – ulubieniec używek

Największą atrakcją tego pasjonującego dokumentu, który zasadniczo jest jednym trzygodzinnym filmem, sztucznie podzielnym na dwie części, jest sam Charlie Sheen. Siedzi sobie w barze i z rozbrajającą szczerością opowiada o imprezach, odwykach, gargantuicznych ilościach wchłanianych używek, przemocy, dziwkach, dilerach, swojej biseksualności i HIV oraz chwilach, gdy szedł na całość, lub publicznie robił z siebie idiotę i pozwalano mu na to, choć ktoś powinien go wtedy powstrzymać. Już na początku Charlie sugeruje swoim rozmówcom z uśmiechem, iż jego historia powinna być podzielona na trzy części – imprezy, imprezy plus problemy, same problemy. I tak to w praktyce wygląda.

Przepytywani są tu również jego znajomi, przyjaciele, współpracownicy i byłe żony, które mają dla niego dużo gorzkich, ale także zaskakująco ciepłych słów. W filmie nie wziął udziału jego ojciec i pojawia się tylko jeden brat, więc nie jest to pełny obraz aktora, ale i tak to, co widzimy, pozwala dostrzec w nim dużo bardziej skomplikowanego i mniej oczywistego człowieka niż zwykle przedstawiają go media. Nie sposób oderwać wzroku od Charliego (dzisiaj już sześćdziesięciolatka), który całkowicie na trzeźwo mówi, ile krzywd wyrządził bliskim, ilu rzeczy żałuje, za co jest mu wstyd, a za co wdzięczny. Udział w tym dokumencie musiał być dla niego trudny emocjonalnie, ale w zamian dostaliśmy coś bardzo cennego – lekcję tego, co w życiu jest naprawdę ważne.

Charlie Sheen – człowiek, który przeżył

Pod koniec swojej opowieści Charlie mówi: „W tej historii gracze rezerwowi są ważniejsi ode mnie” i ten dokumentalny film jest na to dowodem. Mimo wszystkich krzywych akcji, jakie wykręcił chimeryczny gwiazdor, jego rodzina i najbliżsi przyjaciele nigdy się od niego nie odwrócili. choćby wtedy, gdy wyrzucono go z serialu „Dwóch i pół”, a on zaczął publicznie obrażać dosłownie wszystkich. Ale na emocjonalnym wsparciu się nie skończyło. Gdy ci, którym naprawdę zależało na tym, żeby Charlie wygrał z uzależnieniem od cracku, zorientowali się, iż on sam z siebie nigdy z niego nie zrezygnuje, wymyślili genialny w swej prostocie plan, za pomocą którego Charliemu musiało się udać. W końcu odstawił używkę, która od lat dewastowała jego zdrowie i karierę. No i przeżył. A teraz spokojniejszy i bardziej pogodzony ze sobą żyje dalej, utrzymuje żywe kontakty z dziećmi, byłymi żonami i przyjaciółmi. Na razie jest czysty. Czy tak już zostanie? Znając jego naturę trudno w to uwierzyć, ale trzymamy kciuki.

View oEmbed on the source website
Idź do oryginalnego materiału