„Her Story” – Lekko albo wcale | Recenzja | Festiwal Filmów Azjatyckich Pięć Smaków 2025

filmawka.pl 1 dzień temu

Trudno nazwać Yi Hui Shao wschodzącą reżyserką – twórczyni zdobywa chiński box office z siłą wybuchu atomowego. Już swoim debiutem B for busy (2021 r.) rozbiła bank, a Her Story przebiła już i tak wysoko postawioną poprzeczkę. Jednocześnie filmy Shao, chociaż jasno określone gatunkowo jako komedie, w żadnym razie nie są blockbusterami o rozdętych budżetach. Na tak niepodważalny i zawrotny sukces reżyserki składa się wiele czynników, z czego kilka szczególnie interesujących wyjątkowo wybrzmiewa w Her Story: centralna kobieca perspektywa i gwałtownie rosnący na nią popyt na rynku chińskim; sprytne balansowanie na granicy cenzury; niestandardowy rozwój fabuły podyktowany pod rozwój postaci.

Zwłaszcza ostatni komponent wyjątkowo rezonuje z odbiorcami w trakcie seansu. Kiedy bowiem dostajemy postacie, które są określonymi typami, możemy się spodziewać określonego przebiegu akcji, odhaczającego kolejne punkty schematu fabularnego. Zwłaszcza, gdy scenariusz zestawia ze sobą dwie totalnie różne osobowości. Wang Tiemei, twardo stąpająca po ziemi i przebojowa rozwódka, wychowująca wygadaną i introwertyczną Moli, po przeprowadzce zostaje sąsiadką młodej i beztroskiej Xiao Ye, borykającej się z problemami finansowymi, raczkującym alkoholizmem i traumami z dzieciństwa. W rękach innego scenarzysty i reżysera, przyjaźń tego typu osobowości oraz aspekt komediowy oparte byłyby na toczącym się konflikcie i sytuacjach spowodowanych nieporozumieniem. Otóż nie w Her Story. Charaktery obydwu kobiet są komplementarne, bohaterki znakomicie się uzupełniają i znajdują nawzajem w sobie wsparcie. Ich znajomość pozwala też każdej poznać samą siebie z zaskakującej strony.

fot. „Her Story” / materiały prasowe Festiwalu Filmów Azjatyckich Pięć Smaków

Samopoznanie postaci, pozwalające na większą autentyczność życiowych wyborów, jest najważniejszym celem fabularnym filmu, któremu podporządkowane są kolejne wydarzenia przedstawiane na ekranie. Kiedy więc pojawiają się wątki romantyczne, to nie stają się one centrum fabularnym, a udany i szczęśliwy związek nie jest docelowym zakończeniem i nagrodą. Są one istotne, ale na innych zasadach – jako jeszcze jeden sposób, aby zarówno bohaterki, jak i my jako widzowie, mogli się czegoś dowiedzieć o Tiemei i Ye orazprzekonać się o różnorodności kobiecych podejść do współczesnych związkowych wyzwań. Jednocześnie Shao nie ocenia ani nie wartościuje postępowania swoich postaci – mimo, iż bywają one autodestrukcyjne w przypadku Ye i mało liczące się z uczuciami innych w przypadku Tiemei.

To właśnie struktura filmu i nieoceniający ton, nie cytaty z Glorii Steinem (chociaż one też się pojawiają) sprawiają, że Her Story jest filmem na wskroś feministycznym. Shao nie tylko stawia w centrum kobiecą perspektywę, ale sprawia, iż są one pełnoprawnymi bohaterkami swojej historii, z różnorodnymi celami i pragnieniami oraz skomplikowanym podejściem do życia i stawianych przez nie wyzwań.

Shao w swoim feministycznym zacięciu na powyższym się nie zatrzymuje. Większość dialogów prowadzonych przez bohaterów dotyczy postaw determinowanych przez płeć. I tak, konfrontowane są ze sobą te prezentowane przez mężczyzn, jak i te prezentowane przez kobiety. Chociaż reżyserka w wywiadach zapewnia, iż nie jest zainteresowana antagonizowaniem płci, to jednak same tak proste zestawienia dają do myślenia, mimo specyficznego przedstawienia mężczyzn w filmie. Męscy bohaterowie nie są bowiem agresywni, niebezpieczni czy apodyktyczni. Są za to zwyczajnie zagubieni i nienadążający pod żadnym względem za swoimi partnerkami. Także, niestety, w kwestiach scenopisarskich – podobnie jak bohaterki, postacie męskie prezentują określone typy, a iż mają znacznie mniej czasu ekranowego i pełnią określone funkcje fabularne, to rzadko wychodzą poza narzucony sobie schemat. Co jednak w męskich bohaterach jest niesztampowe i jednocześnie staje się źródłem gagów, to ich performatywny feminizm. Jedną z najzabawniejszych scen filmu jest wspólna kolacja, w której były mąż Tiemei i jej potencjalny nowy partner ścigają się ze sobą o to, który z nich jest bardziej przebudzony feministycznie.

fot. „Her Story” / materiały prasowe Festiwalu Filmów Azjatyckich Pięć Smaków

Trzeba jednak dodać, iż czasem i reżyserka popełnia grzech swoich męskich bohaterów, chcąc pokazać w swoim filmie jak najwięcej. Przykładem jest scena rozmowy o okresie w restauracji – nie wnosi nic do rozwoju postaci ani akcji, a jej niezręczny, można powiedzieć choćby dydaktyczny ton powoduje poczucie wyważania otwartych drzwi. Jest to jednak rzadka sytuacja i to nie tylko dlatego, iż wspomnianych otwartych drzwi w kwestiach płci jest jak na lekarstwo.

Shao jest bowiem nie tylko kreatywną, ale i sprytną twórczynią. W Her Story udało jej się zamieścić bardzo wiele tematów objętych przez Partię większą lub mniejszą cenzurą obyczajową. Mamy więc temat przemocy domowej, wątek queerowy, samotne macierzyństwo i coparenting. Oprócz Glorii Steinem cytowane są feministki japońskie i New York Times, czyli gazeta, do której dostęp w Chinach jest ograniczony. Mamy też krytykę donosicielstwa i odniesienia do pandemii. Shao udało się prześlizgnąć z tym wszystkim i otrzymać glejt cenzury. Zasługa w tym lekkiego komediowego tonu, w jakim te tematy są poruszane oraz wielowątkowość fabuły. Każdy z nich jest zaznaczony, ale nie jest pogłębiany – co ułatwiło cenzurze przełknięcie problematycznych wątków.

fot. „Her Story” / materiały prasowe Festiwalu Filmów Azjatyckich Pięć Smaków

Komediowość i przystępność nie wyklucza kreatywności formalnej. Shao korzysta z wielu ciekawych zabiegów montażowych, a czyni to w sposób niewymuszony i wpasowujący się w gatunkową przynależność filmu. Szczególnie wybija się tutaj montaż dźwięku i zwracanie uwagi na fonię. Ma to swoje fabularne uzasadnienie – Ye pracuje jako wokalistka i rejestratorka dźwięku, Moli rozpoczyna naukę gry na perkusji, a Tiemei nawiązuje romans z jej nauczycielem i kolegą Ye z zespołu. Szczególną inwencją cechuje się sekwencja montażowa zestawiająca dźwięki sprzętów i zajęć domowych z odpowiednikami w świecie natury: odkurzacz z huraganem, gotująca się zupa z lawą. W ten sposób Shao w zabawny i symboliczny sposób wyraża zdanie na temat nieodpłatnych obowiązków domowych, wykonywanych przede wszystkim przez kobiety.

Może się wydawać, iż przez naskórkowe podejmowanie tematów Her Story może wypadać blado przy zachodnich produkcjach na tematy feministyczne. To jednak nie jest prawda. Film Shao ze względu na niebanalną strukturę fabularną stawiającą na rozwój kobiecych postaci, a klasyczny rozwój akcji stawiający na drugim planie wyróżnia się w skali światowej wśród tego typu produkcji. I choć czasem można przewrócić oczami na dydaktyczne zacięcie autorki, to całość uwiarygadniają jej bohaterki. Choć startują z dobrze znanego schematu przyciągania się przeciwieństw, to w toku wydarzeń i sytuacji, z jakimi są konfrontowane, odkrywają – a my widzowie razem z nimi – szczerą prawdę o swoim miejscu w świecie i łączącej je relacji.

korekta: Anna Czerwińska


Tekst powstał w ramach współpracy z Festiwalem Filmów Azjatyckich Pięć Smaków.

Idź do oryginalnego materiału