Heima – Świat z tektury – recenzja albumu. Idealny na jesień

popkulturowcy.pl 13 godzin temu

Heima działa od 2017 roku. Ten pabianicko-łódzki zespół to połączenie gitarowych brzmień z autorskimi polskimi tekstami. Muzycy mają na swoim koncie supportowanie największych gwiazd polskiej sceny muzycznej: Kwiatu Jabłoni, Artura Rojka, happysad czy Lady Pank. Do dorobku grupy dołączyła także świeża EPka – Świat z tektury.

Najnowsze wydawnictwo zespołu składa się z zaledwie 5-ciu kawałków, które zamykają się w eleganckim czasie 17 minut i 17 sekund. Pomimo tej zwięzłej formy Heima zdołała zawrzeć na płycie wszystko, co najważniejsze: dobre brzmienie, hipnotyzujący wokal i dobrze napisane wersy. Album skłania do refleksji nad aktualnym stanem rzeczy. Mamy tu bowiem ciągle uniwersalne tematy, takie jak lęki, relacje międzyludzkie i zdrowie psychiczne. Jednak oprócz tego zespół w interesujący sposób podnosi rozmowę na temat sztucznej inteligencji i przyszłości muzyki w dobie tej gwałtownie rozwijającej się technologii.

Świat z tektury początkowo zdominowany jest przez stanowczo wybrzmiewający wokal piosenkarki. Narracja kreśli słuchaczowi widok typowego, szarego polskiego blokowiska. Obraz ten gwałtownie dopełnia ponura gitara, leniwie zaznaczająca swoją obecność. Z kolei Serce rozpoczyna charakterny bas. Niskie tony podkręcają brutalistyczny wydźwięk albumu. Te gitarowe dźwięki są charakterystyczne dla stylu Heimy – melodie strun zdecydowanie stanowią siłę napędową Świata z tektury.

Sama gitara nie byłaby chyba w stanie zwrócić mojej uwagi na tyle, żebym chciała zagłębić się dalej w twórczość zespołu. Jednak głos wokalistki ma w sobie coś intrygującego. Najbardziej urzekł mnie on w piosence Błąd. Świat rzeczywisty zlewa się tutaj z tym cyfrowym; tekst nawiązuje do błędów komputerowych, które wykładane są przez sztuczny, czy też wręcz niepokojący głos piosenkarki.

Następnie wybrzmiewa O czym tylko chcesz. To właśnie ta piosenka rzuca światło na niepewność w świecie muzyki związanym z rewolucją AI. Bardzo ciekawym zabiegiem jest wykorzystanie w utworze fragmentów faktycznie czytanych przez internetowego lektora, które gryzą się z komentarzem zespołu. Ostatnią pozycją na płycie są Wszystkie najgorsze słowa. Ponownie utrzymuje się tutaj ciężki nastrój napędzany gitarą elektryczną.

Heima // fot. Agnieszka Podolan

Świat z tektury mnie zaintrygował. Poruszana tematyka jest bardzo na czasie, a sama wcześniej nie spotkałam się z takim ujęciem problemu ingerencji sztucznej inteligencji w sztukę. Jednak zespół nie mówi o AI jako jedynym internetowym zagrożeniu. Mój ulubiony Błąd ciekawie łączy dwie otaczające nas rzeczywistości, niejako zacierając granicę między życiem tu i teraz, a funkcjonowaniem w sieci. Są to tylko jedne z masy aspektów składających się na wachlarz ludzkich lęków. Heima bynajmniej nie boi się o nich rozmawiać.

Zazwyczaj narzekam na za krótkie wydawnictwa muzyczne, jednak w tym przypadku długość EPki wydaje mi się być idealna. Trwa niecałe 20 minut – tyle, ile nieudane październikowe spacery, zakłócone zmienną pogodą. Właśnie z tym kojarzy mi się Świat z tektury. Słuchając tych 5 piosenek widzę bure miasto, bloki oblane deszczem i wymęczone liście. Niektórzy powiedzą, iż to mało entuzjastyczne porównanie. Dla mnie jednak nie ma nic lepszego od panującej właśnie jesieni, dlatego album ten oceniam pozytywnie.

Fot. główne: zdjęcia promocyjne

Idź do oryginalnego materiału