HARRISON BERGERON. Dystopia science fiction na kanwie Vonneguta

film.org.pl 1 dzień temu

Trzydzieści lat temu ten film mógł być przestrogą. Dziś przypomina raczej dokument.

Stany Zjednoczone, rok 2053. Kilka dekad wcześniej długotrwały kryzys gospodarczy i postępujące dysproporcje między najbogatszymi a najbiedniejszymi warstwami społeczeństwa doprowadziły do wojny domowej nazywanej „drugą amerykańską rewolucją”. Po jej zakończeniu nowe władze kraju doszły do wniosku, iż źródłem nienawiści, zazdrości, lęku i wszelkich konfliktów są nierówności – i postanowiły je wyrugować dzięki skrajnego egalitaryzmu. Wszyscy obywatele USA są zatem zmuszeni do posiadania tego samego, co inni ludzie bogactwa materialnego, inteligencji, fizycznej sprawności i statusu społecznego, a naczelną wartością jest przeciętność. Do ogłupiania populacji służy przede wszystkim technologia: telewizja oraz specjalne opaski na głowę, które obniżają iloraz inteligencji. Kto wyróżnia się umysłem, naraża się na lobotomię skutkującą totalnym zidioceniem – jak na przykład Harrison Bergeron, wybitnie uzdolniony chłopak, który zwraca uwagę władz.

Satyryczne dystopijne opowiadanie Harrison Bergeron Kurta Vonneguta po raz pierwszy ukazało się drukiem w październiku 1961 roku na łamach czasopisma „The Magazine of Fantasy and Science Fiction”. Na ekran było przenoszone kilkukrotnie, m.in. jako część telewizyjnej produkcji Between Time and Timbuktu (1972) Freda Barzyka i w postaci filmów krótkometrażowych Harrison Bergeron (2006) Patricka Horne’a i 2081 (2009) Chandlera Tuttle’a. Jedyną jak dotąd pełnometrażową ekranizacją opowiadania Vonneguta jest amerykański telefilm w reżyserii Bruce’a Pittmana z Seanem Astinem (Harrison), Christopherem Plummerem (John Klaxon), Mirandą de Pencier (Phillipa), Eugene’em Levym (prezydent McCloskey) oraz Richardem Monette (Shockley); kanał Showtime wyemitował Harrisona Bergerona w sierpniu 1995 roku, a trzy lata później film trafił na kasety wideo. w tej chwili można go swobodnie obejrzeć w co najmniej dwóch popularnych serwisach streamingowych (w tym w jednym za darmo).

Harrison Bergeron nie jest wierną adaptacją utworu Vonneguta, w którym tytułowa postać nie była choćby głównym bohaterem: fabuła skupiała się bardziej na jego rodzicach, którzy oglądali niedolę zbuntowanego syna na ekranie telewizora. Na dobitkę Harrison był tam liczącym ponad dwa metry wzrostu czternastoletnim, przystojnym i wysportowanym geniuszem, podczas gdy w filmie gra go niewysoki i pucułowaty Astin. Inwencją scenarzystów Arthura Crimma i Jona Glascoego jest także wątek tajnej organizacji ponadprzeciętnie inteligentnych decydentów zarządzających mediami oraz manipulujących obywatelami, na której łono trafia Harrison jako protegowany demonicznego pana Klaxona. Z kolei ledwo naszkicowany przez Vonneguta motyw krótkotrwałej i brutalnie przerwanej relacji Harrisona z bezimienną baleriną przerodził się w filmie w związek uczuciowy z nieobecną w opowiadaniu piękną decydentką Phillipą. Zupełnie inny niż u Vonneguta jest także finał filmu.

Pomimo tych zmian udało się zachować ducha literackiego pierwowzoru. Harrison Bergeron stara się pokazać, do czego może doprowadzić źle pojmowana polityka równości za wszelką cenę („Nie chcecie równości, chcecie identyczności, a to coś zupełnie innego!” – mówi w pewnym momencie Harrison do Klaxona) – i iż często najwięksi krzewiciele różnych wartości sami stawiają się ponad tłumem w myśl zasady z Folwarku zwierzęcego George’a Orwella: „Wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre są równiejsze od innych”. W filmie nieuchronną konsekwencją systemowego (i pozornego, dodajmy) wyrównywania niemal wszystkich dziedzin życia jest zanik indywidualizmu, brak rywalizacji, powierzanie funkcji państwowych nieodpowiednim ludziom i drastyczny spadek poziomu intelektualnego społeczeństwa karmionego rozrywką najniższego kalibru. Pytanie nasuwa się samo: czy to jeszcze satyryczna dystopia science fiction, czy już rzeczywistość A.D. 2025?

Idź do oryginalnego materiału