Swój patriotyzm potwierdził w 1939 roku, rezygnując ze stanowiska pastora w sprzeciwie konieczności odprawiania mszy wyłącznie w języku niemieckim.
Skromne pisane epitafium będzie dedykowane trojgu niepokornym mężczyznom. Wyżej wspomnianemu, jego synowi – Edwardowi Karolowi Wendemu oraz Joachimowi.
Historię trójki odważnych pomaga mi odtworzyć Dorota Swinarska – Miłek, również walcząca w przeszłości z systemem słusznie minionym.
Zaszczyty za szczyty
Pastor Wende – jak najczęściej Kaliszanie tytułowali Edwarda Henryka, przetrwał niemal całą okupację hitlerowską w Warszawie. Po Powstaniu Warszawskim, cudem ocalała rodzina, wróciła do Kalisza i zamieszkała ponownie w rodzinnej kamienicy przy Głównym Rynku 9. Dom zbudowali w końcu lat 20. przy wzmożonym ruchu budowlanym, który ogarnął Kalisz po zniszczeniach wojennych roku 1914.

Kamienica Wendów w latach 80. XX wieku. (druga z prawej). Domena publiczna
Czterokondygnacyjną kamienicę zaprojektowano jako budynek frontowy z mieszkaniami, gabinetami i służbówkami zajmującymi ponad 180 metrów kwadratowych oraz mniejszymi mieszkaniami czynszowymi w oficynie podwórzowej.
Jednotraktowy budynek czołowy mieścił na każdym piętrze jedno mieszkanie, zaś wejść do niego posiadał dwoje. Wynikało to z podziału kubatury lokali na przestrzeń prywatną i zawodową. Jedne z drzwi prowadziły wprost do gabinetu, podczas gdy drugimi zachodziło się do mieszkań.
Akademicka neoklasycystyczna fasada z oknami z podziałami szprosowymi, zachowała większość z oryginalnej zabytkowej tkanki. Klatki chodowe dziś, wyglądają dokładnie tak jak 100 lat temu. O tym, iż budowała je zamożna rodzina, dziś niemo przypominają mozaikowe lastrikowe posadzki.






Syn pastora
Edward Karol Wende – syn pastora, był adwokatem który nie bał się w czasach stalinowskich bronić tzw. „kułaków”. W przekonaniach które często przelewał na papier wyraźnie sprzeciwiał się parcelacji przedwojennych majątków i wywłaszczaniu. Żona Edwarda, Aniela, uczyła młodzież historii – tej prawdziwej, która nie pomijała prawdy chociażby o Katyniu.
Senator Edward Joachim Wende był najstarszym synem Edwarda Wende, wyżej wspomnianego adwokata i wnukiem sławnego pastora Kościoła Ewangelicko – Augsburskiego w Kaliszu. Urodzony w Warszawie, całe swoje dzieciństwo i dorastanie spędził w Kaliszu. Uczęszczał do kaliskiego Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka. Tutaj zdobywał pierwsze życiowe doświadczenia. W swoim życiu kreślił postawy odwagi i odpowiedzialności za słowa i czyny.

Edward Wende. Domena publiczna
Młodszy brat Joachima – Piotr – mieszkający w tej chwili w Szwajcarii z rozrzewnieniem i dystansem wspomina moment, gdy socjalistyczna władza postanowiła zająć jako „poniemiecki” ulubiony przedwojenny gramofon senatora Wendego – Edwarda.
Ten błyskawicznie, wobec rychłego ruchu władzy komunistycznej spragnionego czyjegoś mienia, odwrócił uwagę „socjalistycznego zaborcy” od gramofonu, wyjmując uprzednio wałek gramofonowy, chowając go w dnie szafy, tak by nigdy żadnej melodii sprzęt ten nie wygrał.
Zawsze na motorze
Rodzina Wendów nigdy nie wyparła się wyznawanej religii luterańskiej, co rzecz jasna wiązało się z ostracyzmem w powojennej podstawówce. Byli jedynymi, którzy nie uczestniczyli w lekcjach religii – która zawłaszczyła już wtedy nauczanie wyłącznie o Kościele Katolickim.
Po ukończeniu liceum Adama Asnyka Joachim podjął studia prawnicze we Wrocławiu. Z tego czasu Kaliszanie pamiętają go jako odwiedzającego swoich rodziców na Rynku Głównym, przystojnego mężczyznę. Zawsze na motorze.

Materiały prasowe Solidarności. Domena publiczna
Nie krył tego, iż jednoślady z pokaźną liczbą mechanicznych koni były jego hobby. Świat chciał zwiedzić na niezawodnym Harley’u. W Rzeczypospolitej ludowej, był trochę z innego świata. Białym krukiem w demoludzie.
Sfera zawodowa i prywatna Joachima Wendego związane były w największy sposób z Warszawą. Joachim jako senator Komitetu Obywatelskiego Województwa Kaliskiego. Od 1980 współpracował z kaliską Solidarnością. Jako prawnik występował w procesie o zabójstwo ks. Popiełuszki będąc oskarżycielem posiłkowym.
Wcześniej, w latach 70. i 80. jako adwokat bronił w sławnych procesach politycznych opozycjonistów: Bronisława Geremka, Janusza Onyszkiewicza i Józefa Szaniewskiego. Współpracował także z Bogusławem Śliwą – prokuratorem kaliskiego Sadu Okręgowego, usuniętym z pracy za działalność antykomunistyczną. Jego wsparcie dla kolegi było nieocenione zaś pomoc Solidarności w stanie wojennym było znaczące. W 1989 roku czynnie uczestniczył w budowie struktur Komitetu Obywatelskiego w Województwie Kaliskim.
Retrospekcje
Dwa czarnobiałe zdjęcia pochodzą ze zbiorów prywatnych mojej rozmówczyni. Tłumaczy Dorota Swinarska – Miłek:
„Fotografie z obchodów Święta 11 Listopada w roku 1989 tuż po pierwszych wolnych wyborach do Sejmu i Senatu, to alegoria upadku komunizmu. Na czele marszu szedł wtedy senator Edward Wende i proboszcz Kościoła Św. Mikołaja w Kaliszu – ksiądz Andrzej Gaweł. Za nimi członkowie Wojewódzkiego i Miejskiego Komitetu Obywatelskiego, Bracia Majewscy, Mariusz Wilner i moja skromna osoba. Drugi kadr z tej uroczystości, już podczas zgromadzenia na Cmentarzu Wojskowym na Majkowie w Kaliszu, to moment dołączenia do uroczystości przedstawicieli miejscowych struktur PZRP i SL. Wtedy, delegacje władzy komunistycznej oficjalnie wystąpiły po raz ostatni. W styczniu roku następnego Mieczysław Rakowski zarządził wyprowadzenie czerwonego sztandaru z polskiej sceny politycznej. (…)”



W rozmowach między ojcem – Edwardem i synem – Joachimem, ten pierwszy często opowiadał o czasach, gdy odwaga słowa i czyny musiały niejednokrotnie kosztować bardzo wiele.
Miałem przyjemność gościć niedawno Piotra Wendego – młodszego brata Joachima. Spotkaliśmy się pod adresem Główny Rynek 9 – w dawnym mieszkaniu Wendów, na trzecim piętrze szykownej kamienicy należącej niegdyś do jego rodziny. Rozmów o „tamtych” czasach był ciąg dalszy.

Plakat z 1989 roku. Zbiory Marka Lewandowskiego
„W latach stalinizmu, mieliśmy tutaj sławne zagęszczanie. I parcelację majątku „nie-ziemskiego”. W naszej kamienicy zamieszkały obce osoby. Przez cały PRL, przewinęły się tutaj dziesiątki rodzin. (…)”
Jedyna przestrzeń, paradoksalnie, która nie zmieniła się od czasów gdy tu mieszkał, to poddasze. Surowa drewniana więźba, brzmiące legary i deski i kominy. Tam zagląda za każdym razem gdy odwiedza Kalisz, a ja za każdym razem zapraszam Piotra Wendego na kawę piętro niżej. Do mnie i niejako do niego samego.