Jeżeli mówimy o myszkach, osobiście zwykle preferuję tradycyjne wersje z naciskiem na mniejszą wagę, choć miałem epizod z wagą ciężką. Dotąd intuicyjnie unikałem wertykalnej odmiany jak ognia – co nie powinno dziwić, gdy przez ponad dwie dekady życia nie ma się z nimi żadnego kontaktu. Ale otrzymawszy model EMW-700 od Hama uznałem, iż się przemogę i dam jej szansę.
Po wyciągnięciu sprzętu z opakowania znajdziemy wszelką potrzebną papierologię, kabel USB oraz samo urządzenie, w sposób prosty, ale skuteczny zabezpieczone przed stłuczeniami. Wykonana z plastiku stożkowata myszka raczej nie jest inżynieryjnym dziełem sztuki, więc na starcie raczej nikogo nie wprawi w zachwyt – inna sprawa, iż biorąc pod uwagę relatywnie niską cenę całość i tak prezentuje się solidnie, a jego budowa sprawia, iż wytrzyma niejedno obciążenie. Na myszkę składa się bardzo czuła rolka, dwa podstawowe przyciski, przycisk zmiany DPI (dostępne są kolejno 1000, 1600 oraz 2400) i wreszcie sprytnie umieszczony u spodu EMW-700 odbiornik USB. Całość wieńczy wejście USB-C w zagłębieniu przedniej części sprzętu.
Nie mogę powiedzieć, żebym w mig przyzwyczaił się do operowania sprzętem – wszak całe lata korzystania z klasyki robi swoje. Ale po kilkudziesięciu minutach używania ruchy stały się intuicyjne. Co więcej, już po pierwszym dniu pracy odczułem odświeżającą ulgę. Nie mam co prawda żadnych problemów związanych z cieśnią nadgarstka i innymi podobnymi dolegliwościami, ale nieraz moja dłoń wymownie błagała o chwilę wytchnienia. Z racji charakteru swojej pracy (pisanie nie tylko o filmach, serialach czy sprzęcie, ale i np. o grach, co wiąże się naturalnie z posiedzeniami przy danych tytułach) potrafię spędzić w skrajnych przypadkach i dziesięć godzin przed komputerem, co wiąże się z pewnym zmęczeniem materiału. Dopiero po używaniu myszki Hama lepiej zrozumiałem, o co chodzi z nienaturalnie ułożoną dłonią, gdy używamy zwykłego gryzonia.
Teraz już regularnie urządzam sobie sesje z EMW-700, by dać trochę wypocząć mięśniom. I w zależności od potrzeb komfortowo mogę go trzymać na różne sposoby – od poruszania za pośrednictwem zaledwie pojedynczych palców po chwyt całą dłonią. Z początku musiałem przywyknąć do tego, iż przez wzgląd na kształt trzeba sobie odpuścić zbyt częste podnoszenie całości i ograniczenie się do przesuwania. Co do samej precyzji w trakcie użytkowania, nie jest to co prawda najwyższy możliwy standard i raczej odradzałbym np. ogrywanie nim jakiejś gry akcji tudzież strzelanki, ale jednocześnie spełnia pewne standardy na tyle, by z powodzeniem spełniał wszelakie biurowe funkcje. jeżeli chodzi o czas pracy, na stronach w sklepach i u producenta mamy do 85 dni, aczkolwiek traktowałbym takowe deklaracje z pewnym przymrużeniem oka. Niemniej jednak pomiędzy ładowaniem może minąć spokojnie kilka tygodni – o ile o mnie chodzi, przeważnie choćby dłużej, jako iż traktuję tę myszkę w charakterze supportu dla mojego Razera Ultimate.
Podsumowanie: Hama EMW-700 to idealny dowód na to, iż czasami nie trzeba stawiać na rozwiązania ostateczne z supernowoczesnym designem. Za mniej niż 200 złotych da się zapewnić sobie bardzo solidną alternatywę, która poza finansową oszczędnością ma szansę zapobiec pewnym przykrym schorzeniom związanym z zawodem. A pod kątem stosunku cena-jakość myszka od Hama to urządzenie trudne do zignorowania.