Serial "Rodzina zastępcza" była emitowana w latach 1999-2009. Serial opowiadał o Annie i Jacku Kwiatkowskich (Gabriela Kownacka i Piotr Fronczewski), którzy wychowują dwójkę dzieci – Majkę (Monika Morozowska) i Filipa (Sergiusz Żymełka). W pierwszym odcinku przygarniają oni Romka (Aleksander Ihnatowicz), Elizę (Aleksandra Szwed) i Zosię (Misheel Jargalsaikhan). Gdy przenoszą się z bloku na osiedle domków jednorodzinnych, ich sąsiadami zostają majętni Alicja i Jędrzej Kossoniowie (Joanna Trzepiecińska i Tomasz Dedek). Częstym gościem w ich włościach jest pełen dobrych chęci, ale niezbyt lotny posterunkowy (Jarosław Boberek). Reklama
W 2004 roku Kownacka dowiedziała się, iż choruje na nowotwór piersi. Po zabiegach chemioterapii i radioterapii pojawiła się na planie serialu w 2005 roku. Nawrót choroby nastąpił w połowie 2008 roku. Wtedy też opuściła obsadę "Rodziny zastępczej". Aktorka zmarła 30 listopada 2010 roku w wieku 58 lat.
Gabriela Kownacka zniknęła z "Rodziny zastępczej" z powodu choroby
"Kiedy pani Gabrysia zachorowała, pamiętam, iż postać Anki była często wysyłana w różne delegacje" – wspominał Żymełka, wskazując na różne zabiegi, które wykorzystywali scenarzyści, by usprawiedliwić nieobecność postaci Anny w kolejnych odcinkach.
Aktorzy wierzyli, iż Kownacka pokona chorobę. "Byliśmy absolutnie przekonani, iż skoro wróciła do nas [w 2005 roku] w tak fantastycznym stanie… Może nie mówiła nam wszystkiego, ale nie sądzę. Świetnie wyglądała i miała plany na przyszłość" – mówił Dedek. "Kupiła sobie wtedy Mercedesa. […] Taka łapczywa się zrobiła na życie" – dopowiedziała Trzepiecińska.
Nawrót choroby Gabrieli Kownackiej
"Parę lat później choroba znowu zaatakowała. [Kownacka] zasłabła na planie w trakcie ujęcia" – mówił Boberek, zaznaczając, iż postać Anny Kwiatkowskiej już nigdy nie wróciła do serialu.
"Do końca wierzyliśmy, iż ona wyzdrowieje" – wyznała Trzepiecińska.
Koniec "Rodziny zastępczej". "Nie było sensu kontynuowania"
Aktorzy, którzy wcielali się w dzieci Anny, bardzo przeżyli jej odejście. "Wszyscy bardzo płakaliśmy za panią Gabrysią. To tak, jak stracić rodzica" – stwierdził Żymełka.
"Do dzisiaj tak naprawdę to przeżywam, bo to była osoba, która była członkiem mojej rodziny" – dodała Jargalsaikhan.
"W tej sytuacji, gdy Gabrysia odeszła od nas, nie było sensu kontynuowania tej całej gry. Ten serial nie miał bez niej sensu" – zakończył Dedek.

















