Nie wiem, czy pamiętacie, ale pierwszy zwiastun F1 Josepha Kosinskiego kończy się w bardzo charakterystyczny sposób. Statyczny kadr, na którym widoczna jest twarz Brada Pitta. Cichnie piosenka zespołu Queen, przez moment słychać jedynie pęd powietrza i odgłos kół toczących się po asfalcie z prędkością ponad 200 kilometrów na godzinę. Gdy kilka miesięcy temu zobaczyłem ten zwiastun po raz pierwszy, w mojej głowie narodziło się pytanie: czy Brad Pitt pozazdrościł Tomowi Cruise’owi i na potrzeby filmu wsiadł za kółko jednego z najszybszych pojazdów na świecie? Krótki research rozwiał moje wątpliwości – owszem, Pitt sam prowadził swoje auto, ale nie była to Formuła 1, ale nieco bardziej przystępna i zdecydowanie mniej niebezpieczna Formuła 2.
Mam nadzieję, iż nie straciliście w tym momencie całego szacunku, jaki żywiliście do hollywoodzkiego gwiazdora. Zwłaszcza iż jest on – podobno – całkiem niezłym kierowcą. Tak przynajmniej twierdzi wspomniany Tom Cruise, który w trakcie trasy promocyjnej ostatniej części Mission: Impossible wyznał, iż zaprosił kiedyś Pitta na pojedynek gokartowy. Wynik konfrontacji? Nieznany, choć biorąc pod uwagę skłonność do rywalizacji Cruise’a, śmiało można założyć, iż panowie ścigali się tak długo, aż nie zatriumfował Ethan Hunt.
Kiedy tylko o tym pojedynku usłyszałem, od razu wpadł mi do głowy pomysł na ten tekst: poświęcony aktorom, którzy byli bądź są prawdziwymi mistrzami kierownicy biorącymi udział w renomowanych wyścigach samochodowych. Niektórzy z nich bardzo zgrabnie łączyli swoją pasję do motoryzacji z karierą aktorską, inni potrzebowali kilku lat przerwy od kina, aby całkowicie poświęcić się swojej drugiej (a czasem adekwatnie pierwszej) miłości. Każda z wymienionych tu osób mogłaby ze spokojem zastąpić Brada Pitta w filmie Kosinskiego. Każda mogłaby stanąć w gokartowe szranki z Tomem Cruise’em.
Paul Newman
Zdecydowanie największy ambasador wyścigów samochodowych w Hollywood. Na poważnie motoryzacją zainteresował się ponoć w 1969 roku, trenując pod okiem profesjonalnego kierowcy Boba Bonduranta w ramach przygotowań do realizacji filmu Zwycięstwo. Miał wówczas 34 lata – dla większości kierowców wyścigowych to wiek, w którym zaczyna rozważać przejście na emeryturę. Gwiazdor Nieugiętego Luke’a dopiero się jednak rozkręcał. Zaledwie kilka lat później Newman ścigał się już zawodowo, reprezentując w cyklu Trans-Am ekipę Bob Sharp Racing. W 1976 roku założył – wraz z Billem Freemanem – własny zespół, z którym udało mu się wygrać prestiżowy cykl Can-Am. Największym sukcesem Newmana (przynajmniej w zakresie motoryzacji) okazało się drugie miejsce w słynnym 24-godzinnym wyścigu na torze w Le Mans. Aktor dokonał tego w 1979 roku, startując w drużynie z Dickiem Barbourem i Rolfem Stommelenem. Mówił, iż będzie brał udział w wyścigach samochodowych tak długo, aż nie zacznie się kompromitować i słowa dotrzymał – ostatni raz na profesjonalny tor wyjechał w 2007 roku, w wieku 82 lat. Zmarł niecały rok później. Jego niegasnącej pasji do motoryzacji poświęcony został pełnometrażowy dokument, w Polsce znany pod tytułem Rajdowe życie Paula Newmana.
Jean-Louis Trintignant
Można powiedzieć, iż Trintignant miał wyścigi samochodowe w genach. Aż trzech jego krewniaków odnosiło w tej dyscyplinie sportu ogromne sukcesy. Maurice, najbardziej utytułowany z nich, ścigał się w latach 50. w Formule 1, reprezentując Ferrari. Swój pierwszy wyścig wygrał w 1955 roku na torze w Monako (był pierwszym Francuzem, któremu udał się ten wyczyn). Największy sukces odniósł jednak rok wcześniej, triumfując podczas 24-godzinnego wyścigu w Le Mans. Dwudziestokilkuletni Jean-Louis musiał być pod wrażeniem wyniku swojego wuja, bo kilkadziesiąt lat później – a konkretniej w 1980 roku – sam spróbował swoich sił w Le Mans, zajmując 31. miejsce. Trintignant nie był z całą pewnością tak utytułowanym kierowcą jak Newman, żyłka kierowcy wyścigowego kilka razy okazała się jednak w jego życiu przydatna. To między innymi dzięki niej aktor otrzymał angaż w jednym ze swoich najpopularniejszych filmów – Kobiecie i mężczyźnie Claude’a Leloucha, gdzie wcielił się w samotnego ojca-kierowcę. Nie muszę chyba dodawać, iż podczas kręcenia scen na torze w Monte Carlo Trintignant dublera nie potrzebował.
Steve McQueen
Prawdziwy Tom Cruise swoich czasów – gwiazdor kina akcji słynący z osobistego wykonywania numerów kaskaderskich. Pamiętacie długi pościg ulicami San Francisco z Bullita? Albo motocyklową pogoń z Wielkiej ucieczki? Oto McQueen i jego umiejętności w pigułce. o ile chodzi o profesjonalne wyścigi, to najwybitniejszym osiągnięciem aktora pozostaje drugie miejsce w 12-godzinnym wyścigu w Sebring. McQueen prowadził wówczas auto z lewą nogą w gipsie (zaledwie dwa tygodnie wcześniej miał wypadek motocyklowy); czort jeden wie, jakby się to wszystko skończyło, gdyby Amerykanin był tego dnia w pełni sprawny. W 1970 roku McQueen otrzymał angaż w filmie Le Mans, opowiadającym o słynnym wyścigu we Francji – do końca walczył o to, aby podczas kręcenia filmu naprawdę wziąć udział w wyścigu, ale producenci nie wyrazili zgody, obawiając się potencjalnego wypadku. Postawiony przed wyborem: albo 24-godzinny wyścig, albo całe lato ścigania się na potrzeby filmu, McQueen wybrał opcję numer dwa. Motoryzacyjnej pasji gwiazdora oraz kulisom powstawania Le Mans – dziś pozycji absolutnie kultowej wśród fanów filmów wyścigowych, a w swoim czasie przyjętej bardzo chłodno – poświęcony został dokument Steve McQueen i Le Mans.
James Dean
O Jamesie Deanie mówi się często, iż zginął tak jak żył – szybko, intensywnie, gwałtownie, nagle. Jechał właśnie swoim ukochanym porsche 550, które kilka godzin wcześniej odebrał z serwisu i ochrzcił mianem „Little Bastard”. Motoryzacja zawsze była jego pasją – na własnej skórze przekonał się o tym Elia Kazan, którego Dean wziął kiedyś na szaleńczą przejażdżkę motorem po zatłoczonych ulicach Nowego Jorku. Po zejściu z pojazdu Kazan długo jeszcze trząsł się ze strachu. Zanim dokonał żywota na poboczu kalifornijskiej drogi, Dean zdążył wziąć udział w trzech półprofesjonalnych wyścigach samochodowych, dwa razy zajmując miejsce na podium. Był z całą pewnością kierowcą utalentowanym, choć nieobliczalnym, z dużą skłonnością do ryzyka. Wiedzieli o tym włodarze Warner Bros., którzy zabronili mu uczestnictwa w wyścigach samochodowych na czas zdjęć do Olbrzyma. Dean nie był, rzecz jasna, z tego powodu zadowolony, ale jakoś zakaz ten przełknął i uszanował. Zginął, pędząc na wyścig samochodowy w Salinas – szczęśliwy, iż zdjęcia do filmu George’a Stevensa dobiegły wreszcie końca.
Michael Fassbender
Podobno zanim zapragnął zostać aktorem, marzył o byciu kierowcą wyścigowym. Swoje dziecięce marzenie spełnił w 2017 roku, kiedy wziął udział w odbywającym się we Włoszech Ferrari Challenge – dojechał na metę jako piętnasty. W 2019 roku Fassbender nawiązał współpracę z Porsche i zaczął przygotowywać się, a jakże, do 24-godzinnego wyścigu w Le Mans. Porsche postanowiło wykorzystać popularność aktora i zainicjowało powstanie dokumentu pt. Road to Le Mans (publikowanego w odcinkach na YouTubie), w którym fani mogli śledzić na bieżąco postępy czynione przez gwiazdę X-Menów. W samym wyścigu aktor wziął udział w 2021 roku, zajmując razem ze swoją ekipą (Australijczykiem Mattem Campbellem i Kanadyjczykiem Zachariem Robichonem) 51. miejsce. Rok później Irlandczyk spróbował swojego szczęścia po raz kolejny, ale tym razem nie udało mu się ukończyć kwalifikacji – podczas czwartego okrążenia rozbił samochód o barierki. Szczęśliwie, wyszedł z wypadku bez szwanku. Aby przygotować się do niezwykle wymagających wyścigów w Le Mans, Fassbender postanowił zrobić przerwę od aktorstwa – to właśnie z tego powodu między 2019 a 2023 rokiem nie znajdziemy w jego filmografii ani jednej pozycji.
Patrick Dempsey
Choć sławą i umiejętnościami aktorskimi Newmanowi z pewnością nie dorównuje, to na torze wyścigowym Dempsey byłby dla gwiazdy Bilardzisty bodaj najgodniejszym przeciwnikiem ze wszystkich wyżej wymienionych. Ścigać zaczął się dość wcześnie – jeszcze zanim wystrzelił jako aktor za sprawą roli w serialu Grey’s Anatomy. Celem ostatecznym był w jego przypadku – tak jak w przypadku Newmana czy Fassbendera – udział w zawodach w Le Mans. Marzenie to udało się Dempseyowi spełnić 12 lat po ukończeniu pierwszego profesjonalnego wyścigu. W 2009 roku wystartował w Le Mans jako reprezentant Ferrari. Wyścig nie należał do najprostszych – jeden z jego kolegów zachorował, w związku z czym Dempsey musiał zrobić kilkadziesiąt dodatkowych kółek. Mimo wybitnie niesprzyjających okoliczności zespołowi aktora udało się zająć przyzwoitą, bo 30. lokatę. Dempsey powrócił do Le Mans jeszcze kilka razy – po raz ostatni w 2015 roku, kiedy stanął na drugim stopniu podium w swojej kategorii. Miłości do motoryzacji Amerykanin daje wyraz również za sprawą kina – dowodem chociażby rola w niedawnym Ferrarim Michaela Manna.