W najnowszej odsłonie "Pytania na śniadanie" pojawiła się Aleksandra Żuraw, uczestniczka czwartej edycji "Top Model" i influencerka. W rozmowie z prowadzącymi - Beatą Tadlą i Tomaszem Tylickim - młoda mama opowiedziała o dorastaniu w rodzinie, która jeszcze przed jej narodzinami postanowiła dołączyć do świadków Jehowy. - Rodzice za nas decydują. Ja wolę zakładać, iż mieli dobre intencje. A co tego wyszło? - zastanawiała się Żuraw.
REKLAMA
Zobacz wideo Aleksandra Żuraw na Instagramie przyznała, iż straciła ciążę. "Postanowiliśmy powiedzieć o czymś, co jest realne i dzieje się regularnie"
Aleksandra Żuraw żyła pod presją wielu zakazów
Na początku Beata Tadla zapytała Żuraw, jak wspomina swoje dzieciństwo. - Było naprawdę trudne. jeżeli chodzi o to wychowywanie w innych realiach, to, z czym musieliśmy mierzyć się jako dzieci (...). Nieobchodzenie żadnych świąt, żadnych specjalnych dni, nieobchodzenie urodzin. Nie mogliśmy choćby częstować się cukierkami, które przynoszą dzieci do szkoły - mówiła Żuraw. Modelka podkreśliła, iż nigdy nie należała do świadków Jehowy. - Wychowywałam się tylko. Żeby była jasność - tłumaczyła. Przez lata influencerka doświadczała wykluczenia ze strony swoich rówieśników. - Słyszałam, iż nie mogę się z nimi bawić, bo np. mama i tata nie pozwalają. Bali się po prostu tego - opowiadała. Żuraw zdradziła również, iż już jako małe dziecko musiała chodzić po domach i nauczać innych o świadkach Jehowy.
Czego nie mogą robić świadkowie Jehowy? Aleksandra Żuraw wyjaśnia
Modelka zdradziła, iż jest mnóstwo zasad, których muszą przestrzegać wyznawcy Jehowy. - Nie mogą palić papierosów, pić alkoholu. Wtedy było jeszcze coś takiego, iż kobiety nie mogły studiować. Nie mogłyśmy brać udziału w studniówkach. (...) Wszystkie kwestie rozwodów, rozstań wykluczały ze wspólnoty - mówiła. W pamięci Żuraw najbardziej utkwił obraz Armagedonu, którym straszono nie tylko dorosłych, ale także dzieci. Według świadków Jehowy osoby, które nie przestrzegały zasad, miały zostać skazane na potępienie. - Nie spałam po nocach, bałam się, iż jak zjem cukierka, jak kupię jakiś prezent na mikołajki osobie z klasy, to zginę w tym Armagedonie - wspominała. Aleksandra Żuraw potrafiła doszukać się kilku pozytywnych aspektów, które wynikały z takiego wychowania. - Myślę, iż odwaga w głoszeniu swoich wartości. Miałam asertywność, by postawić na swoim. (...) Sam fakt pukania do tych drzwi, uczy jakiejś takiej elokwencji. (...) Przygotowuje do rozmowy - podsumowała.