Gwiazda telewizji nie dostała wymarzonej pracy. Mówi wprost o "byciu nielubianą"

pomponik.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: pomponik.pl


Katarzyna Ankudowicz to dobrze znana widzom aktorka, która - jak sama przyznała w sieci - postanowiła przetestować się w zupełnie nowej dla siebie funkcji. Niestety sprawy nie do końca poszły po jej myśli, a pewną rolę w tym niepowodzeniu odegrały kwestie osobiste. "Radzę sobie z faktem bycia nielubianą" - ogłosiła niespodziewanie na TikToku.


Katarzyna Ankudowicz była gwiazdą telewizji. Dziś prężnie działa w social mediach


Katarzyna Ankudowicz ukończyła warszawską szkołę teatralną. Jeszcze zanim opuściła jej mury, zaliczyła niewielkie role na dużym ekranie u cenionych twórców: Marka Koterskiego i Agnieszki Holland.Reklama
Największą popularność przyniosły jej jednak kreacje telewizyjne: marzącej o wielkiej karierze Sylwii Nowik w "Bulionerach" (2004-2006), Patrycji Sroki w "Mamuśkach" (2007) czy wreszcie Beaty Mazur w "Pierwszej miłości". Z ostatnią produkcją Polsatu aktorka była związana w latach 2013-2018.


Poza występowaniem na scenie 43-latka regularnie udziela się też w social mediach. Ankudowicz publikuje mnóstwo filmików i zdjęć ze swojej codzienności. Jakiś czas temu zapoczątkowała serię nagrań pod wspólnym hasłem "#noidobra", w których z ironią i dystansem opowiada o niektórych sytuacjach ze swojego życia.


Gwiazda telewizji nie dostała wymarzonej pracy. "Radzę sobie z faktem bycia nielubianą"


W najnowszym odcinku cyklu Ankudowicz - wbrew panującym w internecie trendom - opowiedziała o swoim wielkim marzeniu, które nie zostało spełnione. Okazuje się bowiem, iż gwiazda chciała zostać dyrektorką pewnego konkretnego, ważnego dla siebie teatru (nie wymieniła jednak jego nazwy). Niestety, musiała obejść się smakiem.
"Nie udało mi się. Dyrektorką został kto inny i wspaniale, gratuluję. Dla mnie to był niezwykle rozwijający proces, wspaniali ludzie, duże wsparcie. Ja nauczyłam się bardzo dużo, bardzo się rozwinęłam. Tak to czuję, tak to widzę" - podzieliła się wrażeniami.
Nie było jednak prawdopodobnie tego wyznania, gdyby nie to, co wydarzyło się w trakcie jej rozmowy konkursowej.
"(...) Usłyszałam cenną radę. Jedna z osób, która w tej komisji była, powiedziała mi: 'Proszę pani, odradzam szczerze bycie dyrektorką teatru. Naprawdę. Koledzy przestaną panią lubić'. Mój dialog w głowie: 'Luz, z tym to już se radzę i to nie od dziś'. Także nie zostałam dyrektorką, radzę sobie z faktem bycia nielubianą. Czasem choćby czuję to jako ulgę. Jakiś choćby rodzaj komplementu, iż akurat jakieś tam osoby, z którymi kompletnie mi nie po drodze, po prostu mnie nie lubią. Luz, luz" - opowiedziała uśmiechnięta Ankudowicz do kamery telefonu.


Ankudowicz wystawia się na oceny internautów. "Niektórzy piszą: beznadzieja"


W niedawnym wywiadzie celebrytka wytłumaczyła, skąd wziął się pomysł na rejestrowanie i publikowanie tak szczerych rolek.
"Z mojej własnej głowy to się wzięło i cieszę się bardzo, iż to powstało, bo już dawno nosiłam się z tym pomysłem. Nie mam zamiaru poświęcać temu zbyt dużo uwagi, w sensie życiowym, ale gdy byłam trzy miesiące na zwolnieniu, bo miałam operację nogi, więc byłam trochę unieruchomiona, to można było wymyślić coś, co byłoby moje, i na tym się skupić" - mówiła agencji Newseria Lifestyle.
Celebrytka opowiada w swoich materiałach o rzeczach ważnych i błahych, zawsze starając się jednak skłonić odbiorców do jakiejkolwiek refleksji, do której zaproponowany przez nią temat jest jedynie punktem wyjścia.
"Mam w tym jakąś swoją intencję, a jak to ludzie zobaczą i do czego ich to skłoni, to już jest ich sprawa. Każdy to widzi, jak chce, są i tacy ludzie, którzy piszą: beznadzieja. Oczywiście mają do tego prawo. Ale czy ja bym pisała u kogoś, iż jest beznadziejny? Chyba nie, po prostu bym tego nie oglądała" - powiedziała.
Ankudowicz zdaje sobie jednak sprawę, iż wystawia się na ocenę obcych osób i to właśnie o strachu przed tym opowiada m.in. w swoich filmikach.
"To też jest ciekawe, bo z jednej strony fajnie się zmierzyć z oceną, bo też te rolki są o tym, iż jestem oceniana i tego się boję. Ale jak już patrzę na te oceny, no to myślę sobie: 'Okej, nie mam na to wpływu'. Nie zamierzam też uskuteczniać jakiegoś pościgu dopaminowego, żeby teraz udowodnić coś tym ludziom. Każdy ma prawo do swojej wizji, ja też mam takie samo prawo do decydowania o sobie, do mówienia swoich poglądów, do życia po swojemu" - podsumowała.
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
Idź do oryginalnego materiału