Groźna, bezkompromisowa, wzbudzająca ciarki - w tej chwili z wielu nas tak wspomina Kazimierę Szczukę jako prowadzącą "Najsłabszego ogniwa". Program emitowany w latach 2004 - 2006 sprawdzał nie tylko wiedzę uczestników, ale także ich mocne nerwy. W każdym odcinku w studiu gościło ośmioro graczy, których zadaniem było utworzenie jak najdłuższej serii poprawnych odpowiedzi.
Jeśli ktoś się pomylił, pieniądze przepadały i trzeba było zaczynać od nowa. Po upływie czasu, zawodnicy decydowali, kto był "najsłabszym ogniwem" i musiał opuścić program. Zwycięzca mógł być tylko jeden. Reklama
Oczywiście największą uwagę i tak przykuwała prowadząca, która nie szczędziła graczom uszczypliwych uwag, niejednokrotnie będących skrajnie prowokacyjnymi, a choćby obraźliwymi.
"Powinieneś się wstydzić, czołgać po podłodze, błagać o przebaczenie. A ty wyglądasz, jakbyś był z siebie zadowolony. Kompletnie się nie cieszę, iż rozmawiamy" - mogliśmy usłyszeć w jednym z odcinków.
Jednak teraz powszechnie wiadomo, iż to była jedynie kreacja, wzorowana na zagranicznym formacie, a Kazimiera Szczuka zwykle jest całkowicie inną osobą. Jednak przez długi czas nie mogła pozbyć się łatki aroganckiej feministki. Co wiemy o polskiej dziennikarce, o której w ostatnich latach jest wyjątkowo cicho?
Kazimiera Szczuka: koniec ze skandalami?
Zachowanie Kazimiery Szczuki budziło kontrowersje nie tylko w programie "Najsłabsze ogniwo". Dziennikarka wielokrotnie była bohaterką skandali: czy to w wywiadach, czy innych programach, chociażby tym u Kuby Wojewódzkiego. Tam przedrzeźniała jedną z rozmówczyń. W trakcie wywiadów znieważała innych.
Lata temu doszło również do jej sprzeczki z Marcinem Mellerem, którego oblała piwem. Duże emocje budziły również jej wypowiedzi polityczne i komentarze dotyczące spraw społecznych.
Podczas wywiadów radiowych zdarzało jej się mylić nazwy stacji oraz przekręcać nazwiska gości. Jak sama przyznała, nie zawsze udawało jej się kontrolować emocje.
"Moja pierwsza audycja w RMF była okropna. Zupełnie bezsensownie zaatakowałam gościa, przerywałam mu, krzyczałam na niego, adekwatnie nie dawałam mu dojść do słowa. To było niegrzeczne, niekulturalne, niestosowne, niegodne, po prostu głupie i chamskie" - przyznała po czasie.
Przez długie lata dziennikarka skupiała się na współpracy z "Gazetą Wyborczą" oraz wydała kilka książek. Z wykształcenia jest krytyczką literacką i historyczką literatury, a promotorką jej pracy magisterskiej była Maria Janion, z którą przeprowadziła długie wywiady. Później zostały wydane w formie biografii.
"Mam pracę, raz lepszą, raz gorszą. Ale zawsze mam co robić" - mówiła w rozmowie z portalem "Wiadomości24.pl".
Życie prywatne Kazimiery Szczuki pozostaje tajemnicą. O jej związkach kilka wiadomo — w 2014 roku media doniosły o nowej relacji byłej gwiazdy. Partnerem Szczuki został Robert Kowalski, który porzucił dla niej żonę.
Dziennikarka w dużej mierze oddaje się pracy. W swoim CV może wpisać bycie wykładowczynią gender studies w Instytucie Badań Literackich PAN, a także nauczycielką polskiego w jednym z warszawskich liceów. Angażuje się także w życie polityczne — była członkinią partii Twój Ruch i otwierała jedną z wyborczych list Zjednoczonej Lewicy.
Nie myśli o powrocie do telewizji - w rozmowie z Onetem stwierdziła, iż taka decyzja wymagałaby konsultacji z partnerem.
"Niby do której? Jestem realistką" - wyznała. "Z tym udałabym się do mojego partnera od ponad 20 lat, Roberta Kowalskiego. To on kiedyś tworzył 'Pegaza’ i 'Dobre książki’. Wręczyłabym mu hipotetyczne wiano i powiedziała: 'Misiu, zrób z tym coś’" - stwierdziła.