"Gra o tron" w starożytnym Rzymie? Kultowy reżyser zdradza nam smaczki zza kulis "Those About to Die"

serialowa.pl 2 miesięcy temu

Na Amazon Prime Video możecie oglądać nowy serial historyczny „Those About to Die”. O tym, co na ekranie, ale też o rzeczach, które miały miejsce za kulisami, opowiedział nam jego reżyser, Roland Emmerich.

„Those About to Die” zabiera nas w samo centrum Imperium Rzymskiego. W Wiecznym Mieście lądujemy w 79 roku n. e. – równo dekadę po słynnym roku czterech cesarzy, który posadził na tronie Wespazjana (Anthony Hopkins, „Westworld”). Naszym swoistym przewodnikiem po serialu będzie niejaki Tenax (Iwan Rheon, „Gra o tron”), król przestępczego półświatka Rzymu, który dorobił się fortuny i wpływowej pozycji na biznesie zakładów bukmacherskich.

Choć wątkowi Tenaxa przyglądamy się najczęściej, fabuła zgłębia świat Imperium Rzymskiego z wielu stron. Na przestrzeni 10-odcinkowego serialu obserwujemy m.in. braterski spór o sukcesję, śledzimy losy niewolników czy wnikamy do wnętrza ogromnego przemysłu rozrywkowego, jakim były wówczas igrzyska. Sprawdźcie, co o serialu opowiedział nam reżyser połowy odcinków, Roland Emmerich, kultowy twórca, który ma na swoim koncie takie hity, jak „Dzień Niepodległości”, „2012” czy „Pojutrze”.

Those About to Die – Roland Emmerich opowiada o serialu

Kiedy mówimy „Roland Emmerich”, myślimy o filmach katastroficznych. Pan powiedział jednak niegdyś, iż spośród wszystkich swoich filmów to „Anonimus” jest tym ulubionym. Co sprawiło, iż zaangażował się pan się w ten projekt? Chodziło o historyczne osadzenie akcji czy może obecny w historii element szekspirowski?

Cóż, to było kilka rzeczy. Była to sceneria, ponieważ uwielbiam starożytny Rzym. Chciałem też pokazać prawdziwy portret tego miasta. A jeżeli chcesz to zrobić, potrzebujesz do tego wydarzeń sportowych. W czasach Wespazjana nie było żadnych działań wojennych. Poza wybuchem żydowskiego powstania, do którego przyczynił się jego syn, Tytus, tak naprawdę nic z tych rzeczy wówczas się tam nie działo. Wespazjan stał się bardzo sprawnym i dobrym cesarzem.

„Those About to Die” (Fot. Peacock)

Obecnie możemy zaobserwować pewnego rodzaju odrodzenie tego okresu w kulturze wraz z powrotem „Gladiatora”, nowym serialem o Spartakusie czy nowym filmem Francisa Forda Coppoli [„Megalopolis”]. Dlaczego pańskim zdaniem tak się dzieje? Dlaczego starożytny Rzym jest wciąż aktualnym tematem po tych wszystkich latach?

Myślę, iż to bardzo interesujący okres. Nie zapominajmy, iż było to jedno z najstarszych i najdłużej trwających imperiów na świecie. Jest to porównywalne być może tylko z Imperium Brytyjskim, tyle iż było ono bardzo małe. No i być może z tym, co mamy teraz, czyli czymś w rodzaju trzech lub czterech supermocarstw. To naprawdę interesujące, ponieważ najpierw było prowadzone jako demokracja, potem stało się cesarstwem, a następnie dynastią.

A kiedy dynastia wygasła, był rok czterech cesarzy, który – po śmierci Nerona, który w zasadzie się zabił – spowodował próżnię. Nikt wtedy nie rządził. Czterech facetów, z których każdy był mniej lub bardziej wojskowym albo politykiem, próbowało przejąć władzę. Ostatni z nich, Wespazjan, panował przez 12 lat. I on faktycznie tworzył i budował, a jednocześnie burzył to, co zrobił Neron, który spalił część Rzymu. Wespazjan zaczął budować dla mas, wiesz, dla obywateli rzymskich. Zbudował amfiteatr Flawiuszów [obecnie zwany Koloseum], który był znacznie mniejszy niż Circus Maximus, więc widownia miała lepszy widok na to, co działo się w środku.

Those About to Die – igrzyska i cesarz Anthony Hopkins

Wspomniał pan o sporcie. W serialu jest wiele sekwencji akcji, takich jak wyścigi rydwanów, walki gladiatorów czy ceremonia otwarcia amfiteatr Flawiuszów. Która z nich okazała się największym wyzwaniem zarówno z perspektywy reżysera, jak i producenta?

Bardzo denerwowałem się z powodu sekwencji z wrakami statków, ponieważ były one całkowicie cyfrowe z uwagi na to, iż nie można już krzywdzić koni na planie filmowym. Ogólnie rzecz biorąc, wyścigi konne były również dość skomplikowane. To jednak cztery konie ciągnące za sobą bardzo mały rydwan. I to było prawdopodobnie największe wyzwanie dla mnie jako producenta i reżysera.

„Those About to Die” (Fot. Peacock)

Pracował pan z wieloma wspaniałymi aktorami podczas swojej kariery, a teraz wśród nich jest sir Anthony Hopkins. Czy mógłby opowiedzieć pan trochę o tym, jak pracowało się z taką legendą? Jaki jest Anthony Hopkins za kulisami i między ujęciami?

Cóż, tak adekwatnie był bardzo miły. Jest taka historia, którą zawsze opowiadam. To było pierwszego dnia, kiedy wszedł na plan i wokół było bardzo głośno. W powietrzu unosiła się ekscytacja, a jemu się to nie podobało. Więc nagle krzyknął: „Silenzio!”. A potem powiedział do mnie: „OK, Roland, to o czym mówiłeś?” Zapisało się to w mojej głowie (śmiech).

Chciałbym tam być, by to zobaczyć (śmiech). A jak to było poruszać się po tym planie? Czy mógłby pan podzielić się jakimiś zakulisowymi szczegółami na temat tego, jak wiele rzeczy, które widzimy na ekranie, zostało zbudowanych, a jak wiele zostało stworzonych przy użyciu CGI?

Wszystkie rzeczy kręcone wewnątrz zostały zbudowane na planie. Używaliśmy także ekranu LED, gdy okna były zbyt duże i widać było to, co znajduje się na zewnątrz. W pewnym momencie mieliśmy może 400 lub 500 statystów w scenach wyścigów, ale tylko przez kilka dni. No i musieliśmy gwałtownie kręcić. Naprawdę interesujące było dla mnie to, jak gwałtownie muszę pracować. Ponieważ tempo jest naprawdę ważne. No i trzeba było to zrobić. Mój współreżyser [Marco Kreuzpaintner] też musiał to zrobić. Pod koniec każdego tygodnia byliśmy naprawdę zmęczeni.

Those About to Die – Gra o tron jako ważna inspiracja

Czy może pan opowiedzieć trochę o inspiracjach? Czy wyszliście poza ramy książki [„Those About to Die” Daniela P. Mannixa]?

Książka jest po prostu ekspertyzą na temat znaczenia igrzysk w starożytnym Rzymie i niczym więcej. Nie ma w niej żadnych postaci ani nic w tym stylu. Musieliśmy w zasadzie wymyślić wszystkie postacie i cóż, zrobiliśmy to. Nie było to łatwe. Jest tam tak wiele postaci, a ja chciałem pokazać naprawdę wiele aspektów Rzymu. A do tego potrzebowałem wielu aktorów i wielu postaci. To było tak, jakbyśmy mieli 140 aktorów w tym serialu.

„Those About to Die” (Fot. Peacock)

Jeśli chodzi o inspiracje, to czy wzorowaliście się na klasykach, takich jak „Ben-Hur”, albo serialach telewizyjnych, takich jak „Rzym”? Czy woleliście jednak, by ten serial był całkowicie wasz – zupełnie nowy?

Nawet nie obejrzałem „Spartakusa”, „Ben-Hura” ani żadnego z tych filmów, ponieważ nie chciałem mieć tych obrazów w głowie. Chciałem zrobić coś własnego. jeżeli już, to użyliśmy „Gry o tron” jako punktu odniesienia, wiesz, dla własnego dobra. Jak widać, serial jest bardzo mroczny. Od czasu do czasu wychodzimy na zewnątrz, ale głównie jest bardzo mroczny. I to było dla mnie ważne.

Chciałbym jeszcze zapytać o swobodę twórczą w zakresie wierności historycznej. Czy było to coś, co uznaliście za ważne w trakcie produkcji, czy może bardziej skupiliście się na tym, by podążać za historią?

Cóż, do pewnego stopnia historia miała znaczenie, ale potem pomyślałem sobie: nie bądź zbyt analityczny, bo kto tak naprawdę wie, jacy byli ci wszyscy ludzie. Zawsze zadawałem sobie pytanie: kto by to wiedział? Trzeba więc użyć własnej fantazji i myślę, iż opowiedzieliśmy naprawdę fajną historię. Z drugiej strony jest w tym wszystkim poszanowanie tego, jak wyglądały te czasy, kiedy Rzym chylił się już ku upadkowi. Bo to zaczęło dziać się już wtedy.

No właśnie, wracając do katastroficznej części pańskiego dorobku twórczego – czy uważa pan, iż można postrzegać starożytny Rzym jako katastrofę samą w sobie? Na przykład z socjologicznego punktu widzenia? W pewnym momencie Tenax mówi, iż życie w Rzymie nie ma żadnej wartości. Czy uważa pan, iż starożytny Rzym może być postrzegany jako pewnego rodzaju katastrofa?

Tak, to było coś w rodzaju katastrofy w toku rozwoju, ale ta katastrofa nie była może tak dobrze widoczna w tamtym czasie. Upadek nastąpił 100-150 lat później. I nagle wszystko się rozpadło. Na pewno można na to patrzeć ze strony moralnej. To w końcu ludzie, którzy podbili świat, a tak naprawdę mieli tylko jedną rzecz w głowie – sport. To był dla mnie sygnał, iż coś zaczyna się psuć.

Jeśli chcecie dowiedzieć się, co o serialu myśli Serialowa, koniecznie sprawdźcie nasz tekst: „Those About to Die” – recenzja serialu. Zobaczcie także, co Iwan Rheon mówi o Tenaxie i podobieństwach do Ramsaya Boltona.

Those About to Die – serial dostępny na Prime Video

Idź do oryginalnego materiału