Goniec.pl dotarł do zeznań ofiar Rutkowskiego. Ma ich być ponad 200. "Zły detektyw"

gazeta.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: Krzysztof Rutkowski, KAPiF


Portal Goniec.pl przeprowadził śledztwo dziennikarskie dotyczące Krzysztofa Rutkowskiego, który w 2017 roku został skazany m.in. za bezprawne prowadzenie działalności detektywistycznej. Dziennikarze przytoczyli zeznania jednej z kobiet, która przed laty korzystała z jego usług.
Jak poinformował Goniec.pl, we wrześniu 2017 roku Krzysztof Rutkowski został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na pięć lat, a w okresie próby miał znów złamać prawo. Portal dowiedział się, iż po kilku latach sąd zgodził się zmienić karę więzienia na grzywnę wynoszącą w sumie 1,44 mln zł. Goniec.pl ustalił, iż detektyw bez licencji do stycznia przyszłego roku ma spłacać co miesiąc 60 tys. zł. Jak informuje portal, Rutkowski miał zostać skazany m.in. za prowadzenie nielegalnej działalności detektywistycznej. Według portalu w ciągu dwóch lat miał oszukać ponad 200 osób, przyjmując zlecenia na usługi detektywistyczne bez wymaganych do tego uprawnień. Goniec.pl dotarł do zeznań jednej z kobiet, która miała paść ofiarą Rutkowskiego.


REKLAMA


Krzysztof Rutkowski miał pomóc kobiecie odzyskać syna
Jak podaje Goniec.pl, mieszkająca w Niemczech Łucja C. miała zgłosić się do Krzysztofa Rutkowskiego po pomoc w odzyskaniu syna. Pochodzący z Jordanii partner kobiety miał wywieźć tam chłopca. Kobieta miała skontaktować się z Rutkowskim telefonicznie. Z relacji portalu wynika, iż koszt usługi został wyceniony na 2,5 tys. euro. - Razem z nim miałam jechać do Jordanii, żeby wywabić ojca dziecka z jego miejsca zamieszkania pod pretekstem wspólnego wyjazdu na urlop. Miał on być rzecz jasna z naszym synem. Było to zaraz nad morzem w miejscowości Akaba - przytacza zeznania Łucji C. Goniec.pl.
Z dalszej części śledztwa dziennikarskiego portalu wynika, iż po pierwszym spotkaniu kobieta miała dostać od Rutkowskiego fakturę VAT za usługę "konsultacji i doradztwa w zakresie bezprawnego przetrzymywania nieletniego Omara C. na terenie Jordanii". Ona z kolei miała przekazać mu polski paszport syna. - Wtedy, w Berlinie, wręczyłam Rutkowskiemu tylko 1,5 tys. euro. Nie otrzymałam od niego żadnego pokwitowania. Nic poza fakturą. Z początku sama usprawiedliwiałam te zapisy o doradztwie. Pomyślałam, iż on przecież nie może napisać na fakturze, iż to są koszty przywiezienia dziecka z Jordanii - cytuje serwis zeznania Łucji C.


Jak czytamy w dalszej części artykułu, kilkanaście dni przed odlotem miał nagle zwiększyć się koszt usługi do 3,5 tys. euro. Zgodnie z umową kobieta miała przekazać resztę pieniędzy dwóm pracownikom Rutkowskiego podczas spotkania w Dusseldorfie. Z opublikowanych przez Goniec.pl zeznań wynika, iż ponownie nie otrzymała za to pokwitowania.
Kobieta zeznała, iż Krzysztof Rutkowski miał nigdzie z nią nie polecieć
W dalszej części artykułu Goniec.pl poinformował, iż wyjazd do Jordanii zaplanowano na koniec czerwca 2005 roku. Kobieta miała czekać na Rutkowskiego na lotnisku, jednak gdy była już po odprawie, miał telefonicznie poinformować ją, iż jednak nie da rady polecieć. - Twierdził, iż w zamian za niego do Jordanii dotrze jego pracownik. To miał być rzekomo jakiś wojskowy o imieniu Jarek. Nie podawał jego danych, tylko polski numer telefonu. I ja, przeświadczona jeszcze wówczas o prawdomówności Rutkowskiego, sama do tej Jordanii poleciałam - cytuje jej słowa portal.


Jak przekazał Goniec.pl, kobieta miała na "wojskowego Jarka" czekać aż cztery dni. Z relacji portalu wynika jednak, iż gdy przyjechał, rzekomo nie był w stanie jej pomóc. Jak możemy przeczytać w przytoczonych przez Goniec.pl zeznaniach, pracownik Rutkowskiego miał nie być dyskretny, a partner kobiety miał zorientować się, iż coś jest na rzeczy. - Doszło między nimi do awantury przed hotelem - cytyuje portal Łucję C. - Po tym wydarzeniu "Jarek" przez telefon stwierdził, iż nie jest w stanie mi pomóc i wyjeżdża do Polski. Ja wierzyłam do tej pory, iż on - zgodnie z tym, co obiecał Rutkowski - pomoże mi uciec z hotelu, w którym byliśmy zameldowani razem z synem - czytamy.
Goniec.pl przekazał, iż kobieta rzekomo nie tylko nie zdołała odzyskać syna, ale też miała mieć pretensje do Rutkowskiego, iż jego pracownik w czasie pobytu rzekomo skupiał się na korzystaniu z turystycznych atrakcji.


Kobieta miała mieć problem z dochodzeniem roszczeń
Ostatecznie kobieta wróciła do Niemiec. Jak przytacza Goniec.pl, przez kolejne trzy miesiące prowadziła dalsze rozmowy z Rutkowskim. - W końcu poprosiłam, by zwrócił mi wręczone mu pieniądze, na co stwierdził, iż musiał opłacić wyjazd do Jordanii dla jego kolegi Jarka. Prosiłam go również kilkakrotnie o zwrot paszportu syna. Zawsze się tłumaczył, iż ma go gdzieś w biurze - cytuje jej słowa Goniec.pl.


Kiedy kolejny raz zadzwoniłam na podany przez niego telefon, już nie odpowiadał


- czytamy. Goniec.pl ustalił, iż kobieta miała nie otrzymać umowy od Rutkowskiego, przez co miał pojawić się problem z dochodzeniem roszczeń. Portal przekazał także, iż ostatecznie udało jej się odzyskać tysiąc euro. Miała nie otrzymać także z powrotem paszportu syna.


Zobacz wideo Dlaczego zajmuje się sprawami kryminalnymi?


Krzysztof Rutkowski odniósł się do zarzutów
Jeszcze przed publikacją artykułu opisującego sprawę Łucji C. dziennikarze Goniec.pl skontaktowali się z Krzysztofem Rutkowskim. Detektyw bez licencji zgodził się udzielić wywiadu w formie wideo. - o ile ktokolwiek miałby do mnie jakiekolwiek roszczenia czy żądania, to zwracałby się do mnie. Ci ludzie osobiście nie mieli do mnie jakiegokolwiek żalu - powiedział w rozmowie.
Idź do oryginalnego materiału