Głodny świat zaintrygował mnie przede wszystkim opisem. Świat między światami? Splecione losy postaci z różnych epok? Żołnierz, samuraje, dziennikarz od gier, czeski architekt nie składali się w mojej wyobraźni na dobry team. Jakże się myliłam!
Głodny świat rozpoczyna się jak dobry kryminał – w miasteczku znika dziesięciolatek. Nie ma żadnych śladów, zdaje się – wyparował. Po miesiącach śledztwa podejrzewa się, iż padł ofiarą seryjnego zabójcy działającego w całych Czechach. Tylko ojciec chłopca, Oliver, zauważa niepasujące elementy. Kiedy wszyscy usprawiedliwiają jego zachowanie zbyt długo trwającą żałobą, Oliver odkrywa drogę do Nexusa – świata, który porywa stworzenia z innych światów. Aby uratować syna, Oliver wystawia się jako przynęta i daje się porwać.

Dzięki Oliverowi czytelnik ma wgląd w świat Nexusa jeszcze za nim przeniesie się tam akcja. Bardzo ciekawym punktem wyjścia jest bowiem maszyna do pisania, która samodzielnie spisuje losy zaginionego chłopca i jego pierwsze dni w nowym świecie. Splata się to mocno z typowo kryminalnym dramatem, jakim jest początek książki. To bardzo interesująca przeciwwaga, skutecznie budująca napięcie.
Następnie tempo akcji pozornie zwalnia – Oliver skutecznie trafia na przejście do Nexusa, ale to nie na nim skupia się dalszy ciąg książki. Głodny świat dzieli się na części poświęcone kolejnym bohaterom, którzy również trafili do innego wymiaru. To zbiór pobocznych, ale nieźle rozwiniętych historii, rozrzuconych w czasie i przestrzeni obcego świata. Duet samurajów mierzy się z ucieczką z miasta przed katastrofą. Żołnierz z PTSD próbuje pokonać swoje wspomnienia, a dziennikarz buduje mocną pozycję społeczną. Każda z tych opowieści jest bardzo ludzka, ale każda jest mocno osadzona w specyfice świata. Co ciekawe, część z nich była publikowana wcześniej na łamach Nowej Fantastyki.

Muszę jednak przyznać, iż to jednak historia Olivera jest najbardziej fascynująca. Jest najbardziej rozwinięta, stanowi też pewną klamrę kompozycyjną na koniec książki. Wiąże się też z naprawdę przyjemnym twistem, który podbija emocje czytelnika. Wbrew wszelkiemu rozsądkowi, zasiedziałam się z książką do późnych godzin nocnych.
Warto też wspomnieć o samym Nexusie – jest to świat zarówno intrygujący, jak i przebodźcowujący czytelnika. Przede wszystkim, jest niesamowicie bogaty w szczegóły, aż do przesady. Fantastyka generalnie charakteryzuje się mnóstwem wymyślonych nazw, ale tutaj jest tego po prostu pełno. Gatunki istot z różnych światów, miejsce, potrawy, wynalazki i innowacyjne technologie. Pomysły są wspaniałe, ale w moim odczuciu są nieco zmarnowane. Przez ilość bohaterów, tło wydarzeń – chociaż interesujące – pozostaje tylko tłem. Nie dowiemy się zbyt wiele o Krajczych, mimo iż ich intrygujące zabiegi przewijają się przez kolejne rozdziały. A szkoda. Może pojawią się kolejne opowieści osadzone w tym miejscu?
Głodny świat zwyczajnie się wyróżnia. Nie jest to nie wiadomo jaka cegła, ale treści jest dużo. Każdy bohater budzi emocje, wartka fabuła wciąga, a klamra kompozycyjna Olivera i syna jest bardzo udana. Jedynie obfitość szczegółów tego wymyślonego świata odwraca czasem uwagę, jednocześnie nie sycąc. Rozbudza jednak wyobraźnię, więc chwała dobrej fantastyce.

Autor: Marcin Rusnak
Wydawnictwo: SQN
Data premiery: 11 czerwca 2025 r.
Oprawa: miękka
Stron: 584
Powyższy tekst powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem SQN. Dziękujemy!
Fot. główna: Kolaż z użyciem okładki/SQN.