Giganci metalcore’u, Parkway Drive, powrócili do Polski w ramach trasy z okazji 20-lecia swojej działalności. Jedyny koncert w ramach trasy z największą produkcją w historii zespołu odbył się w Atlas Arena w Łodzi.
Australijczycy wyszli na scenę nietypowo, bo z dwiema wielkimi flagami z logo zespołu przemaszerowali między fanami przez całą Atlas Arenę, po czym wskoczyli do fosy pod sceną i przybili piątki z garstką szczęśliwców, którzy dostali się do pierwszego rzędu przy barierkach. Show metalcore’owcy rozpoczęli na małej scenie z przodu, z centralnie umieszczoną perkusją. Zagrali tak „Carrion” i „Prey”, dając fanom szansę na obcowanie z wszystkimi członkami zespołu na wyciągnięcie ręki. Podczas trzeciego utworu, „Glitch”, wskoczyli już na główną scenę i w akompaniamencie płomieni rozpoczęli główne show.
Ogień towarzyszył Parkway Drive na scenie podczas wielu utworów, ale dla równowagi była też woda, a adekwatnie „deszcz” padający na wokalistę. Spokojniejsze, bardziej balladowe utwory przeplatały te z metalcore’ową energią, a scena płonęła dosłownie i w przenośni. Kulminacją widowiska okazały się bisy. Australijczycy rozpoczęli je od solo perkusyjnego, podczas którego konstrukcja perkusji zapłonęła i obracała się o 360 stopni. Na przedostatnim kawałku, „Crushed”, płonęła już cała scena, a ognia było tyle, jakby Parkway Drive podpięli się do pobliskiej stacji benzynowej.
Dzięki organizatorowi, WiniaryBookings, mieliśmy ogromną przyjemność nie tylko uczestniczyć w tym ognistym show, ale też złapać je w kadrze. Zobaczcie zdjęcia Tomash Photography Tomasz Woźniak.












