"Kuchenne rewolucje" to zdecydowanie jeden z flagowych programów emitowanych przez stację TVN. W tym roku minęło 15 lat od emisji pierwszego odcinka. Format, którego prowadzącą jest Magda Gessler, doczekał się już 30 serii. Wiele restauracji odżyło dzięki udziałowi w show, ale zdarzają się również takie miejsca, które po wizycie Gessler gwałtownie plajtują. Restauratorka zabrała głos w tej sprawie i wyjaśniła w rozmowie z Plotkiem, dlaczego się tak dzieje.
REKLAMA
Zobacz wideo Dlaczego restauracje po "Kuchennych rewolucjach" upadają? Gessler wyjaśnia
Magda Gessler o upadających restauracjach po "Kuchennych rewolucjach"
Wielu liczy na to, iż Magda Gessler dokona cudu i jej rewolucje w restauracjach przyniosą spektakularne efekty. Nie da się ukryć, iż nazwisko gwiazdy przyciąga wielu gości, którzy chcą sprawdzić, czy zmiany przeprowadzone przez restauratorkę przynoszą efekt. Ostatecznie wiele lokali po wizycie Magdy Gessler się zamyka. W rozmowie z Plotkiem wyjaśniła tę sprawę. Dlaczego się taka dzieje? - Po prostu chcą kupować na przecenach, mrozić rzeczy, oszczędzać. Wydaje im się, iż rosół na jednej kości z dziesięcioma litrami wody będzie jadalny. Są pewne zasady, których nikt ich nie nauczył z tego powodu, iż w Polsce nie ma szkoły kulinarnej. I robią to tak, jak robili to w domu, a rodzice nie zawsze byli majętni, a tego nie można już sprzedać gościom - oceniła restauratorka.
Czy to jest właśnie najczęstsza przyczyna tego stanu? - Najczęstsza jest niewiedza, brak świadomości i też brak chęci. To nie jest biznes, to jest trochę renesansowy dom, w którym wymieniamy się energią, sympatią, smakiem, wzrokiem, uczuciem, muzyką, dźwiękiem. To jest renesans, to nie jest przyjść, zjeść i wyjść - stwierdziła Magda Gessler w rozmowie z Plotkiem.
Magda Gessler o krytyce w jej stronę
Reporterka Plotka poruszyła w rozmowie z Magdę Gessler kwestię przejmowania się negatywnymi komentarzami. Restauratorka wspomniała o bolesnych pomówieniach. - Ja się przejmuję jedną krytyką, która jest kompletnie absurdalna i nie ma nic wspólnego ze mną. Ja w ogóle ani nie jestem przyzwyczajona do alkoholu, ani go nie piję, a mówili, iż jestem alkoholiczką - powiedziała. Z czego wynikają takie pomówienia? - To tylko dlatego, iż być może czasami byłam zmęczona lub pisałam SMS-y w samochodzie, który jechał z jednego punktu do drugiego i wiadomo, iż mi się mogły zmieniać słowa, a nie mam w zwyczaju noszenia okularów. Mimo moich lat czytam dobrze, ale czasami coś się poplątało - dodała. w tej chwili restauratorka pilnuje, co publikuje. - Teraz tego pilnuję, prowadzę social media, ale to było bardzo krzywdzące - podsumowała.