Geese – Getting Killed

nowamuzyka.pl 1 dzień temu

Oczadziałem.

To głupie, ale noszę w sobie przesąd, iż jak już płytę opiszę, zamknę dzięki spostrzeżeń i wniosków, to w jakiś sposób moja przygoda z nią się kończy, przechodzi do historii, powszednieje. Tymczasem chciałbym, aby czas tej konkretnej płyty się nie kończył, bo dawka intensywności zaserwowana w całym czasie trwania „Getting Killed” zespołu Geese nie zdarza się codziennie. Piszę te słowa przy samiuśkim końcu roku 2025 i prawdopodobnie część z was album słyszała. Części się podobał, a część go zbyła. Ja upierałbym się, iż to jednak wydarzenie.

Nie tylko z uwagi na wywrzeszczane słowa „There`s a bomb in my car” w otwierającym utworze „Trinidad”. Choć przyznać trzeba, iż akurat otwarcie „Getting Killed” ma jedno z najlepszych. Myląca łagodność początku utworu dość gwałtownie zostaje rozjechana przez mocniejsze akordy, perkusję oraz wsparcie dęciaków. Skoro przy nich jestem, to jeszcze pozwolę sobie zwrócić uwagę na rewelacyjną okładkę.

Głód znakomitej muzyki gitarowej sprawia, iż jeżeli na horyzoncie pojawia się twórca z charyzmą gwałtownie zostaje obwołany zbawcą, ikoną i tak dalej. Cameron Winter po pierwsze znakomitym wokalistą jest, a po drugie autorem doskonałej płyty „Heavy Metal”, co każe przypuszczać, iż świadomość u niego duża i jeżeli trafi na mielizny twórcze, to gwałtownie się z nich wygrzebie. Skoro o świadomości wspomniałem, to warto posłuchać utworu tytułowego stworzonego zgodnie ze wzorcem zaczerpniętym z „Paranoid Android” Radiohead. To zresztą nie jedyne nawiązanie do Brytyjczyków.

Geese to jednak zespół, a nie tło dla lidera. Słychać to w każdym utworze. Sekcja rytmiczna lśni w „Islands of Men”. Melodia sunąca się po podłodze, z wolna oplatająca słuchających wypływa z „Au Pays du Cocaine”. Majstersztykiem jest „100 Horses” – jeden z moich faworytów, o czym świadczą ciągłe powtórki. Emily Green (gitarzystka) wypada tu po prostu wybitnie, a treść utworu ochoczo wkracza na wojenne tropy, czym zbliżają się do fascynacji Black Midi. Zresztą nonszalancją w przeskokach stylistycznych amerykańskie Gęsi zbliżają się do angielskich kolegów. Cała płyta mieni się feerią barw, a choćby nawiązań do Velvet Underground („Half Real”).

Mamy oto płytę z kategorii „każda piosenka jest przygodą”. Ale nie każda mogłaby zostać napisana przez Toma Waitsa, a z nim kojarzy mi się ze wszech miar genialny „Bow Down”. Wycofany z początku wokal nabiera z czasem intensywności wręcz epickiej. Szczególnie w wersach: „ And she said, „I’ve met angels so deep undercover / That they’d sit on Solomon’s throne / And you don’t know what it’s like”. Muzyczna oprawa nie ustępuje liryce. Odsapnąć nie ma kiedy, bo w sekundę wjeżdża singlowe „Taxes”. Oczadziałem z tej prostej euforii słuchania tych utworów.

Partisan Records | 2025

Bandcamp: https://geesebandnyc.bandcamp.com/album/getting-killed
FB: https://www.facebook.com/geesebandnyc
FB Partisan: https://www.facebook.com/partisanrecords

Idź do oryginalnego materiału