Gdzie śledzić Konkurs Chopinowski? Na bilety nie ma co liczyć | Gdzie słuchać Chopina

polityka.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: Wojciech Grzędziński


Co pięć lat okazuje się, iż pianistyka to nasz sport narodowy. Konkurs Chopinowski śledzą choćby ci, którzy na co dzień się tą muzyką nie interesują. Pytanie: gdzie i jak go śledzić? Gdy na rok przed konkursem, 1 października 2024 r., rozpoczęto sprzedaż internetową biletów, rozeszły się błyskawicznie. Jednocześnie przed siedzibą Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, gdzie sprzedawano bilety w realu, już o piątej rano stała zorganizowana kolejka. Ceny (na I etap od 80 do 150 zł, na półfinał od 100 do 190 zł, na finał od 150 do 330 zł, były też karnety na poszczególne etapy) nie odstraszyły chętnych.

Tak więc najwięksi fani oraz zagraniczni goście wykupili już, co się dało, i jeżeli ktoś zechce się dostać na przesłuchania w Filharmonii Narodowej, możliwe to będzie tylko, jeżeli uda się złapać bilet ze zwrotów. Albo wejściówkę, którą będzie można zakupić przed samym przesłuchaniem, o ile będą akurat wolne miejsca siedzące.

Kiedyś było mniejsze zainteresowanie wcześniejszymi etapami, w tym roku pełna sala była choćby na eliminacjach w kwietniu i maju. Trudniej teraz będzie o miejsce na sali. jeżeli więc komuś zależy, by być z konkursem na bieżąco, musi poszukać transmisji.

Internet

Odkąd NIFC na konkursie w 2010 r. po raz pierwszy wprowadził streaming wszystkich przesłuchań na YouTube, zainteresowanie światowe, choć już wcześniej ogromne, jeszcze wzrosło. Zwłaszcza w krajach azjatyckich, zafascynowanych Chopinem od lat. Transmisje są w jakości 4K, a dodatkowo ich wielką zaletą jest to, iż można do tych nagrań wrócić – instytut ma do nich prawa, więc zostawia je opublikowane na swoim profilu (Chopin Institute). Od 2015 r. istnieje też specjalna aplikacja Chopin Competition na systemy iOS i Android. Przesłuchania będzie można też oglądać na oficjalnej stronie konkursu (chopincompetition.pl – tu również znajdziemy informacje o uczestnikach i jurorach), na profilach NIFC w mediach społecznościowych oraz na chińskiej platformie Weibo.

Idź do oryginalnego materiału