Debiutowała na dużym ekranie rolą Sabinki w filmie "Korczak" Andrzeja Wajdy, mając zaledwie 9 lat. Podobno na casting pojechała wspierać znajomych. Kompletnie nie planowała wiązać swojej przyszłości z filmami i serialami, jednak sama się zaskoczyła. Od tamtej pory rozpoczęła się jej kariera w branży. Wcielała się w role w "Przeklętej Ameryce", "Liście Schindlera" i "Pannie Nikt". Zagrała w kilku spektaklach Teatru Telewizji. Otrzymała angaże m.in. "Chłopaki nie płaczą" i "Młode wilki 1/2". Od 2003 występuje jako Magda w popularnym polskim serialu codziennym "M jak miłość". Reklama
Nic dziwnego, iż przez lata zdobyła grono wiernych fanów, które uważnie śledzi doniesienia z jej prywatnego życia. Niedawno aktorka otworzyła się na temat, który przez lata zachowywała tylko dla siebie. Opowiedziała o trudnej sytuacji z dzieciństwa, która mogła zakończyć się dla niej prawdziwą traumą.
Anna Mucha: babcia ją uratowała
Aktorka była niedawno gościem w podcaście Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. W trakcie rozmowy pierwszy z prowadzących zdecydował się na zadaniu kilku osobistych pytań, w tym o to, czy aktorka kiedykolwiek otrzymała propozycję otrzymania roli w zamian za wspólną noc. Gwiazda stanowczo zaprzeczyła, ale przytoczyła za t inną sytuację.
"Dostawałam różnego rodzaju propozycje, na przykład od swojego pracodawcy dostałam w pewnej chwili komplet bielizny. Nie bardzo wiedziałam, co mam z tym zrobić. Miałam 20 parę lat i byłam trochę oszołomiona. (...) Nie szukałam przygód. Nie interesowało mnie to, więc dostałam, zaakceptowałam to. Dostałam kawałek jakiejś szmatki, stwierdziłam, iż to poliester, wyrzuciłam prawdopodobnie. Nie interesowało mnie to. Nie poszłam za tym. Nie zgłębiałam intencji, nie zastanawiałam się nad tym" - opowiedziała.
Po chwili nadszedł jednak czas na bardziej osobiste wyznania.
"Był moment w moim życiu, który był trudnym momentem, ponieważ w proporcjach był niestosowny. Był moment, kiedy ja miałam 11 lat, on miał 22. I uważam, iż to już jest grubo. (...) Pamiętasz film "Sami swoi"? Tam jest cudowna scena, jak ojciec wchodzi do pokoju, wyciąga drzwi i moja babcia to zrobiła. Weszła do pokoju, uznała, iż sytuacja jest niestosowna, niewłaściwa, wyczuła..."
Prowadzący dopytywali kim był ten mężczyzna i co adekwatnie robił w tym pokoju. Aktorka kontynuowała.
"Zaprzyjaźniał się... Teraz wchodzimy w absolutnie gruby temat, którego tutaj nie zgłębimy. Historia ma happy end, ponieważ moja babcia zachowała absolutną czujność. Natychmiast zadzwoniła do pracy do mojej mamy. Powiedziała, iż moja mama ma się natychmiast zjawić w domu, bo ta sytuacja jest trudna" - wyjaśniła Anna Mucha.
Jak się okazuje, mężczyzna był "kolegą" z pracy. Nie chciała zdradzić czy jest to osoba, która wciąż pracuje w branży.
"Jezus Maria, nie pytajcie mnie o to! Nie interesuje mnie to. Miałam 11 lat, czułam, iż coś jest nie tak. Umiałam też postawić granice, no bo jakieś granice wtedy postawiłam, natomiast pewnie gdybym jeszcze raz została, iż tak powiem, przyparta - mówię w przenośni - jakby jeszcze bardziej ktoś próbował na mnie naciskać, to nie wiem, czy miałabym siłę, żeby się obronić. W tym momencie pojawiła się moja babcia".















