
Jest postacią nietuzinkową: pięć razy się żenił, od 27 lat nie pije alkoholu, zagrał dziesiątki fantastycznych ról. Współpracował z największymi reżyserami na świecie, ale zawsze marzył, by zagrać u Paola Sorrentino. I choć od dwóch lat powtarza w wywiadach, iż chce kończyć karierę na dużym ekranie, dla roli w „Bogini Partenope” Gary Oldman zrobił wyjątek.
Jak doszło do tego, iż Gary Oldman zgodził się zagrać u Paola Sorrentino?
– Kocham jego filmy, na niczym tak nie śmiałem się i nie wzruszałem jak na „Wielkim pięknie”. Wypowiadając te słowa na głos, chyba wysłałem do wszechświata jakiś komunikat, bo parę dni później w mojej skrzynce odbiorczej pojawił się mail od Paola – opowiadał aktor w wywiadzie dla „Zwierciadła”.

W mailu od reżysera było napisane: „Słyszałem, iż jesteś moim fanem, tak się składa, iż ja też lubię to co robisz”. Zaproponował Gary’emu niewielką rolę w swoim nowym filmie „Bogini Partenope”. Aktor niezwłocznie odpisał mu: „Paolo, u ciebie zagrałbym cień na ścianie. Zagrałbym papieża, zagrałbym świętego Mikołaja, co każesz”. Jednym słowem zadeklarował, iż zgadza się w ciemno.
Wcielił się w rolę pisarza
– Pracowałabym z Paolem przy czymkolwiek, bo opowiada historie jak nikt. To filozof, ma wyjątkowy wgląd w ludzką duszę i psychikę. Potrafi zestawić ze sobą żywioły, które pozornie do siebie nie pasują, ale u niego to działa. Sorrentino jest mistrzem piękna – podkreślał Gary Oldman.
W „Bogini Partenope” wcielił się w rolę pisarza, postać autentyczną, autora powieści „Falconer”. Gary Oldman twierdzi jednak, iż kilka inspiracji czerpał z oryginału. Po prostu chciał stworzyć na ekranie melancholika, pijącego i cierpiącego artystę, a przede wszystkim mentora tytułowej Partenope.