Gang Zielonej Rękawiczki – recenzja serialu. W starym, dobrym stylu

popkulturowcy.pl 1 miesiąc temu

Na kontynuację Gangu Zielonej Rękawiczki czekaliśmy prawie 2 lata. Po wydarzeniach z pierwszego sezonu gang był zmuszony się ukryć. Dla własnego bezpieczeństwa panie planowały całkowicie zamknąć swoją przestępczo-charytatywną działalność. Niestety los miał wobec nich inne plany.

Kiedy Zuzanna (Magdalena Kuta) otrzymała wieści o tym, iż jej syn przebywa w szpitalu, bez zastanowienia wyrusza na spotkanie z nim. Okazało się, iż Tomek popadł w długi i jest winny pieniądze bardzo niebezpiecznej osobie. Tą osobą okazał się Krzysztof Masarz, w którego wcielił się Krzysztof Tyniec. By ratować syna, Zuza pojechała spotkać się z szefem mafii i wzięła dług Tomka na siebie. Tu sprawa się skomplikowała, ponieważ, widząc przed sobą słynną złodziejkę, Masarz zamiast pieniędzy, zażądał bardzo konkretnej rzeczy. W ten właśnie sposób cały Gang Zielonej Rękawiczki zobowiązał się wziąć udział w wyjątkowo ryzykownym skoku na muzeum.

Oczywiście policja przez cały czas usilnie próbowała złapać gang i – bądźmy szczerzy – gdyby dowodziła Katarzyna Gójska (Karolina Rzepa), udałoby się im to jeszcze w pierwszym sezonie. Decyzje podejmował jednak (tak jak wcześniej) nieudolny i zdziecinniały komisarz Alfred, grany przez Mirosława Zbrojewicza. Katarzyna musiała się więc nieźle natrudzić i ponaginać kilka zasad, żeby jakkolwiek popchnąć śledztwo do przodu. Szkoda tylko, iż na kilka się to zdało, a przynajmniej do samego końca wydawało się nie mieć znaczenia.

Kadr z serialu Gang Zielonej Rękawiczki

Wracając do Alfreda, przyznam, iż chociaż nie dało się go nie lubić, to momentami poziom jego infantylności wydawał się wręcz nierealny. Komisarz łączył jednak swoją osobą wiele istotnych wątków, chociaż nie zdawał sobie z tego sprawy. Poza tym był niezbędny w całej historii, ponieważ inaczej, tak jak już wspomniałam, gang dawno by złapano i nie byłoby serialu. Dodatkowo sama postać komisarza była zabawna i mimo kilku żenujących momentów z przyjemnością oglądało się jego perypetie.

Podobną satysfakcję odczuwało się, obserwując poczynania Gangu Zielonej Rękawiczki. Cieszył się on w społeczeństwie wyjątkową popularnością i miał choćby własną rubrykę w lokalnej gazecie. Ponieważ panie okradały jedynie nieuczciwych ludzi, mieszkańcy chętnie pisali listy adresowane do gangu. W ten sposób ci, którzy zostali oszukani, mieli szansę odzyskać pieniądze. Jest to oczywiście dość idylliczny obraz, niemniej jednak lubimy takie historie. Z zadowoleniem czytamy bowiem i oglądamy, jak sprawiedliwości dzieje się zadość.

Problem 2. sezonu polegał jednak na tym, iż starsze panie były zmuszone do skoku, który mógł im przynieść jedynie złą sławę. Jednak, o ile chciały ratować życie Tomka, nie miały wyjścia. Zdawało się, iż zależało na tym przede wszystkim Zuzie, a Kinga i Alicja towarzyszyły jej wyłącznie ze względu na łączącą ich przyjaźń. Nie były one bowiem przekonane ani do współpracy z Krzysztofem Masarzem, ani do samego skoku.

Kadr z serialu Gang Zielonej Rękawiczki

Przyjaźń, która połączyła 3 kobiety, została zatem wystawiona na wielką próbę. Alicja ciągle miała wizje, iż trafiają do więzienia. W dodatku karty uparcie pokazywały zdradę, a bohaterka zachodziła w głowę, kto ich sprzeda. Doprowadziło to do niejednego konfliktu i nieporozumienia.

W tym wszystkim nie zapomniano oczywiście o wątkach romantycznych. Były one ciekawe, intrygujące i trzymające w napięciu, ale przede wszystkim zaskakujące. Najbardziej nieoczekiwany był romans, w jaki wdała się Alicja. Jego zakończenie natomiast, choć od początku oczywiste, nad wyraz niesatysfakcjonujące.

Nie można też zapomnieć o – zdawałoby się – najważniejszym przesłaniu serialu. O tym, iż seniorzy również chcą cieszyć się życiem i iż pomimo swojego wieku przez cały czas są wartościowymi ludźmi. Chociaż często są pomijani lub ignorowani, pragną uwagi i uczucia. Nigdy nie jest bowiem za późno ani na miłość, ani na spełnianie swoich marzeń. Serial pokazuje nam, iż ludzie, którzy wkroczyli w jesień życia, wciąż potrafią zaskoczyć, są ciekawi i warci poznania.

Kadr z serialu Gang Zielonej Rękawiczki

Drugi sezon Gangu Zielonej Rękawiczki ma jeszcze jeden wątek, który zasługuje na uwagę. Komisarz Alfred, tak, znowu do niego wracamy, zaczął otrzymywać tajemnicze listy. Dla widza było oczywiste, iż ich prawdziwym autorem nie była osoba, która się pod nimi podpisywała. Długo czekaliśmy na rozwiązanie zagadki i chociaż (ponownie) była ona dość oczywista, okazała się sporym zawodem. Dlaczego? Bo pisanie tych listów kompletnie nie pasowało do postaci, która to robiła.

Podobnie, o ile chodzi o fabułę. Zarówno zakończenie, jak i wiele innych wątków było łatwe do przewidzenia. Mimo kilku naprawdę zaskakujących zwrotów akcji przewidywalność tych istotniejszych rzeczy zdecydowanie obniżała poziom całej produkcji.

Kadr z serialu Gang Zielonej Rękawiczki

Na koniec wspomnijmy jeszcze o oprawie muzycznej: była dosyć przeciętna. Większość melodii nie zapadała w pamięć. Wyjątkiem pozostaje piosenka Darii Zawiałow Luz, blues, w niebie same dziury. Wpadała w ucho i pasowała do klimatu serii.

Podsumowując, przyznaję, iż przyjemnie oglądało się 2. sezon Gangu Zielonej Rękawiczki. Pod pewnymi względami był choćby lepszy niż pierwszy, a to zawsze się chwali. Zakończenie jednak nie było w pełni satysfakcjonujące, a serial chociaż naprawdę dobrze zrealizowany nie był niczym wybitnym.


Źródło grafiki głównej: Materiały promocyjne Netflix

Idź do oryginalnego materiału