Galę przez lata prowadzili redaktor naczelny „Polityki” Jerzy Baczyński (74 l.) i Grażyna Torbicka (65 l.). Pierwszą zmianą, jaką w tym roku zobaczyli zaproszeni na galę goście, byli nowi prowadzący. To odpowiedzialne zadanie powierzono tym razem dziennikarce TVN24 Marcie Kuligowskiej (48 l.) i zastępcy redaktora naczelnego „Polityki”, a jednocześnie szefowi działu kultury Bartkowi Chacińskiemu (51 l.). Oboje wywiązali się ze swojego zadania bardzo dobrze. Jak dokładnie wyliczyli organizatorzy, po raz pierwszy od dziesięciu lat na widowni zasiedli przedstawiciele władz. A dokładnie przedstawicielki: szefowa resortu kultury Hanna Wróblewska (56 l.) i marszałkini Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska (67 l.). „Polityka” odświeżyła też nieco kategorie, w jakich przyznawane są nagrody, muszą przecież nadążać za czasami. Specjalne wyróżnienie dla Kreatora Kultury przyznano Markowi Koterskiemu (82 l.). Reżyser, który dla polskiej kinematografii stworzył kultową postać Adasia Miauczyńskiego, mówił ze sceny o potrzebie bycia wiernym sobie: „Warto być wiernym marzeniu, słuchać przede wszystkim siebie, swoich przekonań, odczuć. Niech was biją bejsbolem po głowie, ale róbcie swoje” – apelował do kolegów filmowców.
Zaskakuje i zachwyca
W jakimś sensie to właśnie za robienie swojego są przyznawane już ponad trzydzieści lat Paszporty „Polityki”. W jakimś sensie to samo można powiedzieć o nieschodzącym ze sceny już dobrych trzydzieści parę lat Robbiem Williamsie (50 l.). Karierę muzyczną rozpoczynał jako wokalista zespołu Take That. W latach 90. nie było słynniejszego boysbandu, kochały się w nim dziewczyny pod wszystkimi szerokościami geograficznymi, choć wcale nie był grzecznym chłopcem. A może właśnie dlatego. Od dawna robi karierę solową, jego piosenki podbijają listy przebojów, a Williams nie zamierza się zatrzymywać. W Warszawie odbyła się premiera filmu o brytyjskim artyście zatytułowanego „Better Man”. To obraz jak żaden inny, dość powiedzieć, iż pracowali przy nim twórcy efektów specjalnych do takich dzieł z wielkiego ekranu, jak chociażby „Władca pierścieni”. I ten kunszt widać na ekranie od pierwszej sceny. Strona wizualna zaskakuje i zachwyca. Nie chcąc psuć teraz widzom efektu całkowitego zaskoczenia, nic więcej na ten temat tu nie powiemy.
Poza jednym – choćby jeżeli nie jest się fanem tego wykonawcy, choć ma na koncie naprawdę wiele przebojów – warto iść do kina. W filmie pojawiają się też setki statystów, a także znakomitych tancerzy. Jedną z piosenek udało się wielkim nakładem sił i środków nagrać na ruchliwej londyńskiej Regent Street, którą bez przerwy – niemal dzień i noc – codziennie sunie rzeka aut i ludzi. Ekipa filmowa za zamknięcie tej znanej ulicy musiała zapłacić parę milionów funtów, i to na dodatek dwa razy. Dlaczego? Bo za pierwszym razem nagranie nie doszło do skutku – na kilka dni przed planowanym terminem zmarła królowa Elżbieta II i całe miasto podporządkowano organizacji uroczystości pogrzebowych. Kilka miesięcy później wszystko poszło już zgodnie z planem, a na dodatek nad ulicą zawisły efektowne świąteczne dekoracje. Co ciekawe, w filmie wystąpiła również pochodząca ze Słupska, ale mieszkająca od dawna za granicą Polka. Kamila Zalewska (34 l.) jest utalentowaną tancerką, która już od kilku lat towarzyszy artyście na scenie i przy nagrywaniu teledysków. Naukę tańca rozpoczęła jako kilkulatka, potem została cheerleaderką w rodzinnej miejscowości. To także siostra znanej z Faktów TVN dziennikarki Arlety Zalewskiej, która regularnie przygotowuje relacje z wydarzeń politycznych w Polsce. Obie siostry są z siebie nawzajem bardzo dumne i wspierają się przy każdej możliwej okazji. W Warszawie odbyła się właśnie premiera tego niezwykłego filmu. Wśród licznie zaproszonych gości wypatrzyliśmy Mateusza Hładkiego (38 l.), dziennikarza TVN, który zajmuje się tematyką szołbiznesową. Filmową biografię utalentowanego artysty przyszedł też obejrzeć Jacek Rozenek (55 l.) ze swoją o dwadzieścia lat młodszą partnerką, o której wiemy jedynie, iż ma na imię Maria. On prawdopodobnie doskonale zna twórczość Robbiego Williamsa, są przecież mniej więcej równolatkami. Ona z racji różnicy pokoleniowej prawdopodobnie słucha innej muzyki. Nie będzie zaskoczeniem, iż sławnego muzyka – bohatera premierowego filmu – zabrakło na warszawskiej imprezie. Takie rzeczy adekwatnie się u nas nie zdarzają. Gwiazdy wybierają inne stolice – Londyn czy Los Angeles, by pojawić się na pierwszym uroczystym pokazie swojego dzieła. Dla producentów światowych hitów jesteśmy zbyt małym rynkiem, by wysyłać do nas gwiazdorską obsadę. Ale kto chciałby jednak zobaczyć artystę z bliska, a choćby posłuchać na żywo, jak śpiewa, niech nie traci nadziei. Już we wrześniu Robbie Williams przyjedzie do Polski w ramach swojej europejskiej trasy. Jego koncert zaplanowano w krakowskiej Tauron Arenie.