Let’s groove together!
Za nami kolejna edycja African Beats. Festiwalu, który prezentuje wszystko to, co w kulturze afrykańskiej najpiękniejsze. Do Kawęczyna ponownie zawitało grono artystów, na których talent zdecydowanie warto zwracać uwagę. Line up, jaki prezentowała tegoroczna edycja, bez dwóch zdań wspaniale zarysował różnorodność panującą w muzyce rdzennej.
Nie jest szczególną niespodzianką, iż głównym środkiem brzmienia wśród artystów była kora. Przy jej pomocy tłum oczarował między innymi wirtuoz Madou Konte wspierany przez rewelacyjnych bębniarzy, a także przedstawiciele działający na codzień na naszym polskim podwórku, jak choćby Ablaye’a Badji Band czy Moribaya.
Jednak ze wszystkich muzyków posługujących się korą, najbardziej w moim przekonaniu na uwagę zasługuje Sona Jobarteh, będąca żywym symbolem rewolucji w postrzeganiu tego instrumentu. Artystkę miałem okazję widzieć na żywo już po raz drugi i z nieukrywaną satyfakcją mogę stwierdzić, iż ponowne, bezpośrednie doświadczenie jej twórczości wywołało tak silny efekt, jak za pierwszym razem.
Występem najbardziej odbiegającym stylistycznie od reszty zespołów okazał się Kabusa Oriental Choir, zapraszający publiczność na energetyczne show okraszone genialną choreografią. Połączenie gospelowego ducha, rozpoznawalnych masowo hitów i muzyki elektronicznej wywarło na mnie ogromne wrażenie. Bardzo cieszy fakt sprowadzania na African Beats tak nieoczywistych kierunków muzycznych, mocno wyróżniających się swoją formą.
W kwestii energii scenicznej zdecydowanie górowali panowie z Tasuta N Imal. Przedstawiciele Maroko udowodnili, iż młode pokolenie ma ogromny wkład w podtrzymywanie pamięci o tradycyjnych brzmieniach. euforia jaka ewidentnie widoczna była wśród muzyków budowała między nimi pełną groove’u chemię.
Z całym podziwem dla wszystkich tegorocznych występów muszę przyznać, iż zdecydowanie najmocniej oczarowały mnie koncerty dwóch gitarzystów. Pierwszy z nich to oczywiście Vieux Farka Touré. Wybitny instrumentalista swoim występem ukazał bardzo interesujące spojrzenie na muzykę z pogranicza desert bluesa, psychodelii i muzyki etnicznej.
Mój drugi faworyt to kapitalny występ Bombino. Nie będę ukrywał, iż największe nadzieje pokładałem właśnie w występie tego artysty. I w żadnym wypadku nie zawiódł moich oczekiwań. Sposób, w jaki twórca łączy na scenie oszczędność z niebanalnymi zabiegami rytmicznymi jest naprawdę godny podziwu. Muzyka prezentowana przez uzdolnionego gitarzystę bardzo mocno czerpie z różnych stron świata, gdzie usłyszeć można zarówno wpływy gitarzystów europejskich, amerykańskich, jak i tych z rodzimego kontynentu.
Każda następna obecność na tym coraz mocniej rozwijającym się wydarzeniu sprawia, iż chce się tam wracać co roku. Mowa nie tylko o profesjonalnie przygotowanych muzycznych występach, ale również bogatej ofercie innych dziedzin sztuki i kultury. Wśród nich znalazło się choćby plenerowe Kino AfryKamery, czy rozwijające świadomość o Afryce spotkania w Strefie Podróżnika. Festiwal w Kawęczynie ponownie oczarował mnie także poczuciem wzajemnej jedności i życzliwości zapewnionym zarówno przez uczestników, jak i organizatorów.
African Beats 2024
Profil na Facebooku »African Beats »
Agencja Perspektywy »
WSZYSTKIE FOTOGRAFIE POCHODZĄ Z ZASOBÓW WŁASNYCH AUTORA.