Ktoś mi przyniósł jej płytę
Mareridt do chaty i tak po paru razach siadło to granie, trochę taka Enya, do której mam słabość przez jej łagodność, tylko ta wydaje się skupiać na mniej pozytywnych aspektach życia, co dobre dla równowagi. Słucham teraz płyty
Spine, która ma już więcej chyba klasycznych rozwiązań, perkusji miejscami z blastami, synthów, też więcej wesoło melodyjnego wokalu, co nadaje całości kształt nieco zbyt piosenkowy... - zdecydowanie wolę tamto, spokojniejsze, bardziej folkowe wydanie.
A,
propsy za dołączenie do Kinga Diamonda!!!Statystyki: autor: blue_calx — 32 min. temu