Flow oznacza tyle, co: przepływ. I to takiej właśnie swoistej retoryki przepływu używa łotewski reżyser Gints Zilbalodis. W swoim najnowszym filmie pokazuje świat bez ludzi, w centrum stawia zaś grupkę zwierząt ze wszystkich stron świata, które próbują przetrwać potop. Zilbalodis nie potrzebuje słów by opowiedzieć o na wskroś egzystencjalnych aspektach istnienia (nie tylko ludzkiego). Zaprasza do refleksji nad tym co ludzkie i nie-ludzkie, w końcu nad tym, czy to rozgraniczenie w szerszej perspektywie ma w ogóle znaczenie. W najnowszym wydaniu audycji o filmie ?Flow? Tadeusz Marek rozmawia z krytyczką i dyrektorką festiwalu ANIMATOR Adrianą Prodeus.