Zuzanna i Julia Kafarówny pojechały na festiwal opolski po nagrodę – wróciły z niczym. Wczoraj, w ramach 62. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki, odbył się konkurs debiuty, w którym wzięło udział 10 młodych wykonawców.
210 śpiewaków z całego kraju zapragnęło wystąpić w opolskim amfiteatrze, rada artystyczna festiwalu wskazała 20 wokalistów i wokalistek i zaprosiła do przesłuchań na żywo. Ostatecznie wybrano siedmiu finalistów, a dodatkowe trzy miejsca zarezerwowano dla zwycięzców konkursów muzycznych.
Widownia świeciła pustkami, gdy na estradzie prezentowali się następujący debiutanci:
- Cieniu – „Ona”
- Siostry Kafar – „Oj biedna”
- Daniel Godson – „Jest jak jest”
- Monika Kowalczyk – „Mam coś”
- Daria Adamczewska – „Pamiętaj”
- Błażej Latos – „Głośniej”
- Stanisław Kukulski – „Dla ciebie bym mógł”
- Soulish – „Kosmos”
- Maks Tachasiuk – „Psy” (wyłoniony przez jury NCPP)
- Julia Tkacz – „To, co teraz” (laureatka wiosennej edycji „Szansy na sukces. Opole 2025”)
Decyzją jury w składzie: Marek Sierocki (prezenter muzyczny), Zygmunt Kukla (drygent, aranżer, kompozytor), Józefina Lubieniecka (piosenkarka), Piotr Metz (dziennikarz muzyczny), Mietek Szcześniak (piosenkarz), Jarosław Wąsik (piosenkarz) przyznało „Karolinkę” – Nagroda im. Anny Jantar oraz czek na 30 tys. zł Danielowi Godsonowi za inyerpretację piosenki „Jest jak jest”.

Nagrodę Publiczności i 20 tys. zł zdobył w głosowaniu SMS-owym 17-letni Stanisław Kukulski przedstawiający się jako Stasiek i jego kompozycja pt. „Dla ciebie bym mógł”.
Siostry Kafar, pomimo bardzo rozbudowanego występu, nie zostały dostrzeżone.
Komentarz
Poziom konkursu okazał się być przerażająco niski. Z wyjątkiem „Oj biedna”, ale o tym później, piosenki były nijakie, teksty banalne, a charyzma wykonawców mniej więcej taka jaką posiada przeterminowana pasztetowa. Jury składające się z leśnych dziadków i trzeciorzędnych piosenkarzy nagrodziło 21-letniego Murzynka Daniela, syna byłego posła RP Johna Godsona. Nagrodę publiczności zdobył Stanisław Stasiek Kukulski – chłopaczyna o wyglądzie aniołka i niskiej rozpiętości głosowej, który chwilami brzmiał jak Farinelli.

Opolskie debiuty nigdy nie grzeszyły wysokim poziomem, w ujęciu historycznym, na 44 edycje, popularność zyskało zaledwie troje wokalistów: Szcześniak (1985), Steczkowska (1994) i Zawiałow (2016). Trudno zatem traktować festiwal jako trampolinę do kariery muzycznej, szczególnie w czasach, gdy umysłami odbiorców zawładnęły media społecznościowe.
Na tym tle siostry Kafarówny wyróżniały się nie tylko jakością kompozycji i jej wykonaniem, ale także anturażem jaki wymyślono na potrzeby występu. Wcześniej Zuzia i Jula zadbały o promocję piosenki, w którą zaangażował się popularny wśród młodej publiczności wokalista Dawid Kwiatkowski, do „Oj biedna” powstał profesjonalny teledysk, którego mogliby pozazdrościć uznani wykonawcy. Do Opola udała się 20-osobowa grupa wsparcia ubrana w jednakowe stroje, zaopatrzona w bannery doskonale widoczne podczas telewizyjnej transmisji.

Z punktu widzenia marketingowego trudno dopatrzeć się w pracy duetu jakiegokolwiek błędu, może należałoby jedynie rozważyć ograniczenie promocji w rodzinnym mieście i dobór miejsc i osób, które zostały do tego wybrane – mama i tata oraz przaśny chór emerytek, to nie do końca przemyślana decyzja. Na prowincji, w zamkniętych środowiskach, często występuję zjawisko „zagłaskania”, a nie realnej oceny. Z tego biorą się całe rzesze, niekiedy utalentowanych osób, których kariera ogranicza się do występów w domach kultury, salkach parafialnych i podczas gminnych dożynek.
Co więc zawiodło? Prawdopodobnie dobór repertuaru. Siostry tłumaczyły to bliskością ludowych klimatów, które rozbrzmiewały w domu p. Kafarów i wybór ten jest jak najbardziej słuszny, ale pod warunkiem, iż piosenki będą prezentowane w innych miejscach, a nie tam, gdzie króluje niewyszukany pop. Z drugiej strony od dwudziestolatek należy oczekiwać opowieści o ich życiu, o tym co je drażni, fascynuje, co składa się na ogląd rzeczywistości. Opowieść o wiejskiej pannie, która została wydana za mąż za starego dziada i z tego powodu cierpi nie bardzo przystaje do oczekiwań rynku muzycznego, a piosenkarek nie czyni wiarygodnymi.
O ile jury może ulegać rozmaitym wpływom, o tyle publiczności oszukać się nie da. Najważniejsza jest autentyczność. Najlepszym przykładem jest tu Sanah czyli Zuzanna Irena Grabowska de domo Jurczak, której nie potrafiły dostrzec rozmaite „autorytety” muzyczne, a doceniła i to bardzo publiczność. Teraz Zuzia gra stadiony, a „autorytety” przez cały czas próbują decydować o tym, co jest dobre, a co nie.
Reasumując: siostry Kafarówny posiadają znaczny potencjał, potrafią nie tylko śpiewać, ale również komponować (Julia) i aranżować swoje piosenki, także instrumenty muzyczne nie są dla nich tajemnicą, porażka w Opolu winna je zmobilizować do pracy, a przede wszystkim do podjęcia decyzji: czy chcą dążyć do sukcesu na niwie muzyki popularnej czy traktują swoją działalność jedynie jako przygodę.
→ M. Baryła
13.06.2025
• foto: Gazeta Trybunalska
• więcej o koncertach: > tutaj