Feminawka: „Bałam się, iż szczęśliwa relacja nie zaspokoi moich potrzeb songwriterskich”. Rozmawiamy z Dominiką Płonką

filmawka.pl 2 tygodni temu

Anna Czerwińska: W jednym z wywiadów powiedziałaś: „jestem Dominika i w branży muzycznej znalazłam się trochę z przypadku”. Czy faktycznie to był przypadek, a muzyka nie była wcześniej Twoim planem na życie?

Dominika Płonka: W zasadzie nie. Do 21 bądź 22 roku życia nie robiłam kompletnie nic związanego z muzyką. Poza tym, iż byłam zawsze ogromną fanką muzyki szeroko rozumianej. Jako dzieciak musiałam mieć słuchawki na uszach, słuchać czegoś w samochodzie z rodzicami i tak dalej. To była duża część mojego życia, ale taka bardzo pasywna. Marzyłam o pójściu na lekcje wokalu albo zapisaniu się do koła teatralnego, ale byłam raczej tym dzieciakiem, który już na etapie gimnazjum czy liceum z takiej rzeczy zrezygnował, żeby po prostu za bardzo nie wychodzić przed szereg.

Później w okolicach pandemii, w roku 2019 i 2020, spadł na mnie quest. Mój brat zaczął produkować muzykę i zajął się tym na poważnie. Chciał wyprodukować swoją pierwszą EP-kę, a iż wśród znajomych nie miał żadnej wokalistki, to wiedząc, iż ja nie fałszuję, zapytał, czy mogę się mu dograć do jednego utworu. Była pandemia, studiowałam i jeszcze wtedy nie pracowałam, więc się zgodziłam. Okazało się, iż tak mi się to spodobało, iż później sama zaczęłam wydawać piosenki. Aż nagle, po dwóch latach od tego debiutu, wypuściłam pierwszą EP-kę.

To taki vibe, jakbyście byli polskimi Billie Eilish i Finneasem O’Connellem, którzy jako rodzeństwo wspólnie komponują i nagrywają!

Tak! Bardzo lubię to porównanie. Często oglądam z nimi wywiady i widząc ich współpracę w studio, zauważam mimo wszystko bardzo dużo podobieństw do mnie i Dawida.

Czy DOMINIKA DANIELA to zbiór osobistych wyznań, czy jednak jest to materiał napisany bardziej pod publikę i oczekiwania słuchaczy?

Wszystkie teksty, które do tej pory napisałam, były bardzo, bardzo pamiętnikowe. Nie wiem, jak będzie to wyglądać w kontekście nowego materiału i nad tym w tej chwili się zastanawiam.

Swój pierwszy utwór w życiu napisałam, kiedy w ogóle nie miałam styczności z songwritingiem. Wzięłam po prostu swój pamiętnik – szczęśliwie prowadzony, odkąd umiem tak naprawdę pisać – i podkreślałam sobie zdania, które pasowały mi na wersy. W ten sposób powstał mój pierwszy utwór i ta tendencja songwritingowa, bardzo pamiętnikarska, się utrzymała, aż do debiutanckiego albumu.

W zasadzie wszystkie teksty z DOMINIKI DANIELI dotyczą dwóch relacji. Jednej mojej przeszłej – stąd na przykład utwór nie śpię i to bardzo mocne przeżywanie rozstania. Rozmawianie o stracie wagi i o tym, iż nagle zaczęłam palić papierosy, bo mój były chłopak je palił. Żeby jeszcze sobie o nim przypomnieć, robiłam jakieś totalnie głupie rzeczy, aż do utworu POP, którym chciałam zamknąć płytę. Jest on właśnie taką rzeczą, której najbardziej się bałam. Bałam się, iż szczęśliwa relacja nie zaspokoi moich potrzeb songwriterskich. Z perspektywy czasu uważam, iż było to szczeniackie. POP opowiada, iż jestem w szczęśliwej relacji rodem z jakiejś popowej piosenki, na przykład Duy Lipy.

Czy podczas prac nad DOMINIKĄ DANIELĄ jakieś utwory okazały się być bardziej problematyczne, na przykład na poziomie tekstowym albo już później podczas sesji nagraniowych?

Myślę, iż to zależy od tego, w jakich kategoriach myślimy. Pierwszy utwór, który mi się nasuwa, to znowu nie śpię. Ten utwór akurat powstał dosyć szybko, bo w takich dużych emocjach pisze się bardzo łatwo. Zwinnie wpada się na pomysły do kolejnych wersów. Z nie śpię miałam taki problem, iż na etapie wydawania tego utworu to już trochę nie była moja opowieść. Na tyle przepracowałam te rzeczy, iż stwierdziłam, iż może nie warto tego dodawać, żeby też tej osobie, o której jest ta piosenka, nie robić przykrości. Miałam na ten temat duże rozkminy, gdy siedziałam z moim producentem Miroffem podczas wspólnej pracy nad utworem. Później jednak doszłam do wniosku, iż ta piosenka mimo wszystko jest bardziej o mnie niż o nim. Nie padają w niej jakieś bardzo konkretne strzały w drugą osobę. Jednocześnie jest to właśnie taka opowieść, która może pocieszyć wiele dziewczyn w podobnej sytuacji. Nie zawsze udaje się wypuścić utwór w momencie, w którym dalej czujesz te emocje, więc finalnie stwierdziłam, iż go wydam.

Kolejnym problematycznym utworem był jak to jest. Wyszedł on wcześniej, jako singiel, a na koniec dostał jeszcze nowe brzmienie. Mój brat Dawid przysłał mi nową wersję, która całkowicie zburzyła moje myślenie o tej piosence. Pamiętam, iż byłam wtedy na urlopie w Lizbonie i otrzymałam plik do przesłuchania. Praktycznie popłakałam się ze złości, bo miałam już w głowie, jak ten utwór brzmi, a nagle brzmiał zupełnie inaczej!

Miałam też problemy z ddtrickz. Zawsze, gdy wchodzi warstwa melorecytowana, zastanawiam się, czy jest ona wystarczająco dobra. Rapujące dziewczyny są na tyle pod ostrzałem, iż rozważam daną rzecz z reguły trzy razy, zanim coś wrzucę. Miałam jednak duże wsparcie ze strony producentów, którzy powiedzieli: „Jesteś dziewczyną, jesteś Dominika Płonka, nie będziesz rapowała jak Miły ATZ albo Kukon. Rapujesz po prostu jak Dominika Płonka i to zawsze będzie twoje oraz bardziej kobiece”. Dlatego postanowiliśmy wydać też ten numer.

Okładka albumu „DOMINIKA DANIELA” / mat. promocyjne Universal Music Polska

Czy młodym kobietom trudno debiutuje się teraz na polskim rynku muzycznym?

Myślę, iż o ile chodzi o takie klimaty okołohip-hopowe, to jest to na plus u dziewczyn. Choć pojawia się pewna nagonka i sama mam ją w głowie, finalnie nie ma wielu osób, które jakoś mocno skrytykowały to, iż rapuję. A choćby jeśli, to trochę napędza to widoczność tego albumu. Miałam natomiast taką sytuację z utworem house of DOMI, gdy wrzuciłam TikToka i ludzie mocno po nim pojechali. Pisali: „brzmi jak Azealia Banks, ale taka na zasadzie »mamy Azealię Banks w Polsce«”. To jest fair, bo rozumiem, iż porównując mnie do takich ikon, to jednak trochę inaczej to wygląda. Mam wrażenie, iż ciężej jest na pewno dziewczynom śpiewającym takie rzeczy, które już były w Polsce.

Mimo wszystko fajnie się debiutuje na takim podwórku, jak R&B czy hip-hopowym. pozostało bardzo dużo przestrzeni do zagarnięcia. My tych raperek mamy naprawdę garstkę i one tworzą głównie w jednym nurcie. Powtarzam w kółko, iż nie wiem, czy ja będę tą osobą, która tę lukę będzie uzupełniać, ale bardzo brakuje nam jeszcze takich low-fiowych raperek. Trochę takich jak ENNY w Wielkiej Brytanii, czy jak Doechii z jej ostatnim albumem. Takich lasek down-to-earth, które po prostu nawijają sobie luźno o tym, co się dzieje, a niekoniecznie robią z tego trap albo utwory imprezowe. Jestem ciekawa, czy się taka postać pojawi, bo szczerze mówiąc, na początku czułam dużą presję, żeby być tą osobą, która pierwsza zrobi podobny projekt. Minęły dwa lata i dalej taka postać się w ogóle na polskim rynku nie pojawiła.

Skoro rozmawiamy już o innych twórcach – czy jest jakiś artysta, z którym bardzo chciałabyś coś wspólnie nagrać?

Ostatnio się nad tym zastanawiałam! jeżeli chodzi o naszą polską scenę, to jestem szczęściarą, bo te osoby już na mnie wpadły. Zawsze byłam dużą fanką Rosalie. i Chloe Martini. Udało nam się zrobić singiel, który ukazał się jeszcze przed płytą. Tak samo było z DZIARMĄ, która też bardzo randomowo wpadła przez wspólnego producenta. Od razu między nami zadziałała ta muzyczna chemia i wydałyśmy dwa utwory.

Duet Coals to z kolei jedno z moich pierwszych odkryć na polskiej scenie muzycznej, jestem nimi zauroczona, więc fakt, iż Kacha się u mnie dograła, jest super. Na ten moment wszystkie moje największe marzenia mam odhaczone!

Myślę, iż fajnie byłoby coś porobić z undergroundowym podwórkiem, jeżeli chodzi o hip-hop i o chłopaków. Tutaj mówię na przykład o Kosmie Królu, który rzeczywiście jest jedną z ciekawszych i bardziej interesujących mnie postaci. Mam nadzieję, iż na tym polu będziemy więcej działać.

Osobą ze starszego pokolenia, którą bardzo cenię za szczerość, jest Nosowska. Mam nadzieję, iż jeżeli się kiedyś przetniemy, to ta chemia też tak samo zadziała, jak wydarzyło się to z Rosalie. i z DZIARMĄ. Uwielbiam książki i ogólnie twórczość Nosowskiej. Jak widziałam ją na backstage’u Męskiego Grania, to trochę się stresowałam! (śmiech)

Mówiąc o planach, czy pracujesz już nad nowym materiałem?

Mamy wstępne plany, jestem już po pierwszych sesjach w studio. Zrobiłam to najszybciej, jak mogłam, po wydaniu albumu. Wcześniej tak naprawdę przez pół roku w zasadzie tylko kończyłam utwory na płytę, a nie tworzyłam niczego nowego. Nie siedziałam sobie tak, żeby poćwiczyć; to był po prostu craft robienia piosenek. Pamiętam, iż w dniu wydania albumu tak niesamowicie z powrotem zapragnęłam robić tę muzykę od początku, iż zabookowałam miejsce w studio. Z moim bratem i Miroffem jesteśmy po pierwszych szkicach.

Jeżeli chodzi o nowy materiał, to chcę troszeczkę inaczej do niego podejść. W przypadku DOMINIKI DANIELI było odrobinę tak, iż stwierdziłam, iż zrobię to bardzo dowolnie, na zasadzie popisówki. Będę miała ochotę, to zrobię balladę. Będę chciała zrobić coś trapowego, to zrobię coś trapowego. I rzeczywiście powstała z tego spójna historia, ale gatunkowo i muzycznie, brzmieniowo, jest to bardzo szerokie. Teraz do tematu podeszliśmy inaczej. Oczywiście nie wiadomo, co z tego wyjdzie za kilka miesięcy, ale zrobiłam dosłownie biznesowe spotkanie. Omówiliśmy, co nie do końca mi pasowało w poprzednim projekcie, od czego chciałabym odejść, czego bardziej chciałabym spróbować, co powinnam podszkolić – na przykład samodzielne realizowanie swoich wokali. Wypisaliśmy sobie wszystkie „tak” i „nie” oraz przymiotniki, które mogłyby opisywać potencjalnie nowy projekt, więc jestem bardzo podekscytowana tą zmianą podejścia. Zobaczymy, jaką przybierze to formę.

A czy planujesz w najbliższym czasie koncertować? Nie ukrywam, iż bardzo na to czekam, bo nie dość, iż byłaś moją topową artystką ostatniego Spotify Wrapped, to twoje utwory wywarły na mnie bardzo duży wpływ w ostatnich miesiącach i były ukojeniem w trudnych chwilach.

Bardzo dziękuję, to jest najmilsze, co można usłyszeć, bo nie raz mam wahania, czy coś wydać, a potem dostaję taki feedback. Nie chcę nigdy narzekać na drogę debiutantki, ale koło tego trzeba mieć jeszcze trzy etaty, żeby to po prostu pchać. Nie raz dostaję propozycję, żeby usiąść z producentem o nazwie X, zrobić radiówkę i po prostu trochę odpuścić robienie tego po swojemu. Często po koncertach mam takie sytuacje, gdy właśnie ktoś mówi, iż na co dzień walczy z jakąś gorączką myśli i te utwory mu pomagają. Niesamowite, iż im bardziej ja personalnie do tego podchodzę, czyli im mniej uniwersalne są wersy, tym bardziej te utwory do ludzi docierają. Wszystkie te rzeczy, o których śpiewam – przestałam jeść, zaczęłam palić – właśnie tak wyglądały. Myślę, iż nie mogę o tym zapomnieć, mimo iż minęły już miesiące czy lata od danych sytuacji.

Mam czasami taki mętlik w głowie, bo zastanawiam się, czy jakbym w wieku tych 22 lat zaczęła w jednym korpo, to bym pewnie dużo zarabiała i była w stabilniejszej sytuacji. A ja się tak cały czas tułam od agencji do agencji, działam w radiu – byle cały czas mieć ten kawałek czasu dla siebie, na tworzenie muzyki. Potem jednak każda taka osoba jak Ty i każde takie wyznanie przypominają mi, iż żadna moja praca nie daje mi takiej satysfakcji i to jest właśnie najważniejsze.

Plany koncertowe mamy, ale na razie nie mogę więcej zdradzić! (śmiech) (Dominika Płonka ogłosiła, iż w marcu wystąpi w Gdańsku, Poznaniu oraz we Wrocławiu – przyp. red.) Zawsze się trochę stresuję, iż ludzie nie przyjdą, iż bilety się nie sprzedadzą. W październiku 2024 r. grałam tak naprawdę swoje pierwsze dwa klubowe koncerty. Wcześniej przez około dwa lata koncertowałam tylko w ramach showcase’ów, festiwali albo z kimś innym. Chcemy spróbować z trasą koncertową, popromować jeszcze album. Komunikacyjnie trochę ucichliśmy, bo potrzebowałam przerwy. Zawsze mówię, iż praca nad albumem to jest 40%, a jednak 60% to promocja. Czasami ma się po prostu dosyć swoich piosenek, ale gdy ludzie słuchają ich po raz pierwszy, każda wyrażona o albumie opinia dodaje mi skrzydeł, by dalej działać.

Na koniec – tak pół żartem, pół serio – chciałabym wspomnieć o jednej z Twoich relacji na Instagramie. Dodałaś zdjęcie z basenu i w nawiązaniu do okładki DOMINIKI DANIELI zapytałaś obserwatorów, kiedy spotkasz jakiegoś słuchacza na basenie. Udało się? (śmiech)

Nie! Ale bardzo dużo ludzi zaczęło mi zadawać pytanie, gdzie chodzę na basen. (śmiech) To story było szczere, bo kiedyś stwierdziłam, iż byłoby świetnie, gdyby naprawdę ktoś na tym basenie mnie spotkał i zrobił sobie ze mną takie zdjęcie, które ja zawsze z tego basenu wstawiam. Ale po otrzymaniu wielu wiadomości z pytaniem, gdzie chodzę, stwierdziłam, iż zostawię ten basen dla siebie. (śmiech) Liczę jednak, iż ktoś na mnie wpadnie!

Po Twojej relacji zaczęłam rozważać, czy nie wrócić do chodzenia na basen – koniecznie w równie kolorowym czepku!

Ten czepek w kwiatuszki z okładki DOMINIKI DANIELI dostałam na urodziny od mojego brata i najgorsze jest to, iż go zgubiłam! Szukam go po całym mieszkaniu i jeżeli się nie znajdzie, to będę musiała kupić duplikat. (śmiech)


korekta: Marta Tychowska

Idź do oryginalnego materiału