Po pierwsze nie szkodzić. Fraza ta, tradycyjnie kojarzona z przysięgą Hipokratesa, znajduje odzwierciedlenie w dziedzinach zgoła innych niż medycyna. Za jej pomocą z powodzeniem można podsumować choćby wywodzące się z etyki robotów dyrektywy Asimova: dobro człowieka jest nadrzędne; prawa maszyn do samostanowienia i samoobrony ogranicza bezwzględny zakaz wyrządzania istotom ludzkim krzywdy. Perspektywa odwetu, jaki mimo to pewnego dnia może wziąć na nas zbuntowana sztuczna inteligencja, niepokoi tym mocniej, im bardziej znaczącą rolę odgrywa w naszym życiu technologia. Jérémie Périn, reżyser i współscenarzysta "Mars Express", wpisuje ten strach w transhumanistyczną perspektywę, w której trudno jednoznacznie wskazać, gdzie kończy się człowiek, a zaczyna maszyna.
Schyłek XXIII wieku. Tytułowy świat, który nadejdzie, ma już za sobą jeden bunt maszyn. W krwawej rebelii, wciąż wspominanej ze zgrozą, życie stracił m.in. Carlos Rivera – aktualnie android opakowany w oldschoolowy hardware, partner detektywki Aline Ruby. Poznajemy ich, gdy podczas pobytu na Ziemi, określanej jako slumsy dla bezrobotnych, ścigają Robertę Williams, niebezpieczną hakerkę i orędowniczkę wyzwolenia robotów. Kobiecie udaje się wprawdzie wymknąć, ale ich drogi jeszcze się skrzyżują. Gdy prowadząc śledztwo w sprawie zaginięcia młodej studentki cybernetyki, Aline i Carlos wpadają na trop spisku, to właśnie ona zostanie ich sojuszniczką.
Jérémie Périn doskonale czuje konwencję tech-noir. W "Mars Express" cyberpunk spod znaku "RoboCopa" czy "Ghost in the Shell" idzie pod rękę z kryminałem w stylu "Chinatown" czy "Długiego pożegnania". Efekt? Duchowy spadkobierca "Łowcy androidów" – dzieło jednocześnie zanurzone w gatunkowej rozrywce i podejmujące tematy z pogranicza nauki i filozofii. Choć początkowo to Aline gra w duecie bohaterów pierwsze skrzypce, stopniowo ustępuje miejsca Carlosowi. Jego perspektywa eksczłowieka otwiera film na transhumanistyczne zagadnienia: w jaki sposób technologia może usprawnić ludzką kondycję? Czy sztuczna inteligencja ma uczucia? Co to adekwatnie znaczy być człowiekiem?
Bohaterowie reprezentują dwie strony tego samego medalu. O ile dla Aline technologia to po prostu upgrade ułatwiający codzienne sprawy (jak odbieranie połączeń telefonicznych na poziomie myśli czy możliwość włączenia trybu abstynencji), o tyle dla Carlosa wiąże się ona z szeregiem ograniczeń. Ceną cyfrowej egzystencji jest nie tylko poddanie się dyrektywom Asimova (nie, ludzkie dziedzictwo nie daje taryfy ulgowej), ale też samotność. Identyfikując się z obiema grupami, de facto nie należy w pełni do żadnej z nich. Stojąc w rozkroku między wspomnieniami dawnego życia i chęcią rozliczenia trudnej przeszłości a nowymi perspektywami, musi on podjąć decyzję, w którym kierunku podążyć.
Dualizm ten znajduje odzwierciedlenie w koncepcji animacji będącej połączeniem technologii 2D i 3D. Generowane komputerowo postacie współegzystują z rysowanymi odręcznie bohaterami. Jako protagonista spomiędzy dwóch światów – ludzkiego i robotycznego – Carlos w symboliczny sposób łączy te dwa podjeścia. Warstwę wizualną uzupełniają elektroniczne kompozycje duetu Fred Avril i Philippe Monthaye. Budują one napięcie, podbijając mroczny klimat marsjańskiej metropolii Noctis. Pulsujący rytm muzyki nadaje dziełu teledyskowego charakteru, współgrając z widowiskowymi scenami akcji.
Choć wydarzenia przedstawione w "Mars Express" rozgrywają się w na tyle odległej przyszłości, iż trudno nam ją sobie wyobrazić, twórcy podejmują szereg tematów aktualnych już teraz. Ogromny skok technologiczny i jego konsekwencje idą w parze z pytaniem o odpowiedzialność gigantów przemysłowych pokroju Elona Muska czy Jeffa Bezosa cynicznie wykorzystujących swoją pozycję, składając losy ludzkości na ołtarzu zysku. Krytyka kapitalizmu wpisuje się zresztą w cyberpunkową tradycję, dzięki czemu dzieło Jérémiego Périna wpisuje się w dyskurs zapoczątkowany przez Philipa K. Dicka i Williama Gibsona, a kontynuowanej w filmach takich twórców jak Paul Verhoeven czy Mamoru Oshii. Tym samym "Mars Express" to film-ostrzeżenie, w które powinniśmy się uważnie wsłuchać.
- Ciné+
- France Télévisions
- Centre National du Cinéma et de Limage Animée (CNC)
- Région Réunion
- Pictanovo
- Région Hauts-de-France
- Magelis
- Département de la Charente
- Je Suis Bien Content
- France 3 Cinéma
- Gébéka Films
- Canal+ France
- Everybody on the Deck
Schyłek XXIII wieku. Tytułowy świat, który nadejdzie, ma już za sobą jeden bunt maszyn. W krwawej rebelii, wciąż wspominanej ze zgrozą, życie stracił m.in. Carlos Rivera – aktualnie android opakowany w oldschoolowy hardware, partner detektywki Aline Ruby. Poznajemy ich, gdy podczas pobytu na Ziemi, określanej jako slumsy dla bezrobotnych, ścigają Robertę Williams, niebezpieczną hakerkę i orędowniczkę wyzwolenia robotów. Kobiecie udaje się wprawdzie wymknąć, ale ich drogi jeszcze się skrzyżują. Gdy prowadząc śledztwo w sprawie zaginięcia młodej studentki cybernetyki, Aline i Carlos wpadają na trop spisku, to właśnie ona zostanie ich sojuszniczką.
Jérémie Périn doskonale czuje konwencję tech-noir. W "Mars Express" cyberpunk spod znaku "RoboCopa" czy "Ghost in the Shell" idzie pod rękę z kryminałem w stylu "Chinatown" czy "Długiego pożegnania". Efekt? Duchowy spadkobierca "Łowcy androidów" – dzieło jednocześnie zanurzone w gatunkowej rozrywce i podejmujące tematy z pogranicza nauki i filozofii. Choć początkowo to Aline gra w duecie bohaterów pierwsze skrzypce, stopniowo ustępuje miejsca Carlosowi. Jego perspektywa eksczłowieka otwiera film na transhumanistyczne zagadnienia: w jaki sposób technologia może usprawnić ludzką kondycję? Czy sztuczna inteligencja ma uczucia? Co to adekwatnie znaczy być człowiekiem?
- Ciné+
- France Télévisions
- Centre National du Cinéma et de Limage Animée (CNC)
- Région Réunion
- Pictanovo
- Région Hauts-de-France
- Magelis
- Département de la Charente
- Je Suis Bien Content
- France 3 Cinéma
- Gébéka Films
- Canal+ France
- Everybody on the Deck
Bohaterowie reprezentują dwie strony tego samego medalu. O ile dla Aline technologia to po prostu upgrade ułatwiający codzienne sprawy (jak odbieranie połączeń telefonicznych na poziomie myśli czy możliwość włączenia trybu abstynencji), o tyle dla Carlosa wiąże się ona z szeregiem ograniczeń. Ceną cyfrowej egzystencji jest nie tylko poddanie się dyrektywom Asimova (nie, ludzkie dziedzictwo nie daje taryfy ulgowej), ale też samotność. Identyfikując się z obiema grupami, de facto nie należy w pełni do żadnej z nich. Stojąc w rozkroku między wspomnieniami dawnego życia i chęcią rozliczenia trudnej przeszłości a nowymi perspektywami, musi on podjąć decyzję, w którym kierunku podążyć.
Dualizm ten znajduje odzwierciedlenie w koncepcji animacji będącej połączeniem technologii 2D i 3D. Generowane komputerowo postacie współegzystują z rysowanymi odręcznie bohaterami. Jako protagonista spomiędzy dwóch światów – ludzkiego i robotycznego – Carlos w symboliczny sposób łączy te dwa podjeścia. Warstwę wizualną uzupełniają elektroniczne kompozycje duetu Fred Avril i Philippe Monthaye. Budują one napięcie, podbijając mroczny klimat marsjańskiej metropolii Noctis. Pulsujący rytm muzyki nadaje dziełu teledyskowego charakteru, współgrając z widowiskowymi scenami akcji.
Choć wydarzenia przedstawione w "Mars Express" rozgrywają się w na tyle odległej przyszłości, iż trudno nam ją sobie wyobrazić, twórcy podejmują szereg tematów aktualnych już teraz. Ogromny skok technologiczny i jego konsekwencje idą w parze z pytaniem o odpowiedzialność gigantów przemysłowych pokroju Elona Muska czy Jeffa Bezosa cynicznie wykorzystujących swoją pozycję, składając losy ludzkości na ołtarzu zysku. Krytyka kapitalizmu wpisuje się zresztą w cyberpunkową tradycję, dzięki czemu dzieło Jérémiego Périna wpisuje się w dyskurs zapoczątkowany przez Philipa K. Dicka i Williama Gibsona, a kontynuowanej w filmach takich twórców jak Paul Verhoeven czy Mamoru Oshii. Tym samym "Mars Express" to film-ostrzeżenie, w które powinniśmy się uważnie wsłuchać.