Eurowizja 2026 w Wiedniu. Znamy lokalizację EuroVillage i EuroClubu • Ile Wiedeń zapłaci za konkurs, ile na tym zyska? • Bezpieczeństwo i finanse głównym tematem konferencji prasowej • Co z Izraelem? Czekamy na rozwój wydarzeń

dziennik-eurowizyjny.pl 2 tygodni temu

Kumulacja w sercu miasta

Środowe ogłoszenie miasta-gospodarza oraz konferencja prasowa dostarczyły nam sporo nowych wiadomości o tym, w jaki sposób Wiedeń przygotowuje się do Eurowizji 2026. Chociaż konkurs trafia do piątego największego miasta Unii Europejskiej (większe są tylko Berlin, Madryt, Rzym i Paryż), ma się odbywać na stosunkowo niewielkim obszarze i, w odróżnieniu od 2015, zmniejszony będzie dystans między najważniejszymi punktami. Konkurs odbędzie się w Stadthalle, czyli tam gdzie dziesięć lat temu. Eurovillage również pozostanie w tym samym miejscu czyli na Placu Ratuszowym, gdzie zaplanowano też publiczne oglądanie konkursu, co oznacza, iż nie będzie realizowanej koncepcji ArenaPlus, którą wymyślono w Bazylei.

Zmienia się lokalizacja EuroClubu, który z budynku Starego Browaru trafi do…Ratusza czyli w sąsiedztwie Eurovillage – dokładnie tak jak w Bazylei, gdzie eurowizyjna wioska i EuroClub mieściły się w tym samym budynku rozdzielonym pośrodku linią tramwajową. Zbliżenie EuroVillage do EuroClubu to nowy pomysł wynikający z faktu, iż oficjalny klub otwiera się dla wszystkich, a nie jest tylko miejscem dla osób akredytowanych. Wręcz przeciwnie, od paru lat akredytacje prasowe nie dają bezpłatnego wstępu do EuroClubu jak to miało miejsce przed laty.

Eurowizja ma się Wiedniowi opłacać

Sporo pytań podczas konferencji prasowej poświęcono kwestii finansowej i udziału stolicy w budżecie Eurowizji 2026. Wiemy, iż Wiedeń wyłoży na ten cel 22 miliony euro, a organizatorzy chcą, by konkurs był ekonomiczny, ale wciąż spektakularny. Europejska Unia Nadawców przekonuje, iż ostatnie lata pokazały spore zyski dla miast, które podjęły się organizacji konkursu i uważa, iż nie ma się czego bać. Austriacy liczą jednak pieniądze i dyskutują o tym, iż Eurowizja to ogromny wydatek, który nijak się ma do planów oszczędnościowych Wiednia.

Inwestycja w największe wydarzenie muzyczne na świecie się opłaca. Każde euro zainwestowane w sektorze publicznym generuje zwrot w wysokości 1,70 euro w produkcie gospodarczym” – tłumaczy Kronen Zeitung podając dane, które prawdopodobnie przekazywano w trakcie konferencji, chociaż już w kuluarach. Wiedeń ma na Eurowizji zyskać 57 milionów euro, z czego 21 milionów to przychód z wydatków gości na hotele, restauracje i inne atrakcje w mieście, a 36 milionów to zysk wynikający z inwestycji EBU w wydarzenie czyli np. wynajem Ratusza pod EuroClub. To jednak nie tylko zysk finansowy. „Przede wszystkim powstają miejsca pracy; ESC 2026 może stworzyć lub zabezpieczyć 550 etatów na co najmniej rok” – podaje dziennik.

Przyjadą eurowizyjni turyści, ale nie każdemu się to podoba

Wiedeń spodziewa się 88 tysięcy dodatkowych turystów, którzy przyjadą do stolicy specjalnie na Eurowizję. Każdy będzie musiał mieć zakwaterowanie, w zdecydowanej większości posłużą temu miejsca noclegowe w stolicy, których ceny teraz poszybowały w górę. Na Booking.com widać trzykrotny czy choćby czterokrotny wzrost cen, ale Sekretarz Stanu ds. Turystyki, Elisabeth Zehetner nie wierzy, iż tak wysokie ceny utrzymają się do maja. Wtóruje jej sam Martin Green z EBU, który twierdzi, iż ceny aktualnie szaleją, ale niedługo się uspokoją i będzie taniej. Turystyka i reklama idą w parze, a dzięki Eurowizji Wiedeń może zyskać promocję wycenianą na 730 milionów euro. Tyle musiałby wydać by mieć widoczność oferowaną w trakcie Eurowizji – wylicza EcoAustria.

Te liczby robią wrażenie, jednak nie zatrzymują zagorzałych krytyków pomysłu organizacji Eurowizji w Austrii. Radny Dominik Nepp od początku jest przeciwny imprezie. „Podczas gdy mieszkańcy Wiednia zmagają się z nowymi obciążeniami i rosnącymi opłatami, SPÖ marnuje dziesiątki milionów na wydarzenie, które służy przede wszystkim autopromocji” – mówi, domagając się od burmistrza Wiednia gwarancji, że w stolicy nie dojdzie do żadnych incydentów antyizraelskich w trakcie konkursu.

Będzie Izrael, będzie protest

Kwestie bezpieczeństwa już są podnoszone. Nie ma się co dziwić, zwłaszcza, iż spodziewana jest kontynuacja zezwolenia na start telewizji KAN pod flagą Izraela, który właśnie atakuje Stefę Gazy próbując całkowicie przejąć kontrolę nad miastem i wypędzić stamtąd Palestyńczyków. Telewizje zdają się być bezradne, bojkot może nie być tak silny, by złamać Europejską Unię Nadawców chociaż fani w większości domagają się wykluczenia Izraela z gry. Martin Green zapowiada dalszą dyskusję w tym temacie, bredzi o nadziejach na pokój, ale ORF przesuwa wcześniejsze plany ujawnienia listy państw uczestniczących z września na bliżej nieokreśloną jesień. A Wiedeń musi się szykować na kolejne antyizraelskie protesty, które silnie dotknęły Malmo, a zburzyły też atmosferę w Bazylei.

„Przed Konkursem Piosenki Eurowizji 2026 w Wiedniu, związek zawodowy Vida forsuje uchwalenie odrębnej ustawy o służbach bezpieczeństwa” – informuje Kronen Zeitung. Świadomy zagrożenia jest burmistrz Wiednia, który podczas konferencji podkreślał, iż dodatkowa ustawa w temacie bezpieczeństwa jest teraz potrzebna. Eurowizja 2026 nie będzie tak beztroska jak ta z 2015 roku bo sytuacja jest zgoła inna. Wtedy buczano na występie reprezentantki Rosji, Poliny Gagariny, ale EBU zatuszowało to sztucznymi brawami, później się ich wypierając. Teraz społeczność europejska nie będzie cicho w temacie Izraela i Eurowizja znów będzie omawiana przez światowe media nie w kontekście muzycznym, a politycznym.

Niepewna przyszłość konkursu

Zamiast trzymać Europejską Unię Nadawców w niepewności i wywierać presję, telewizje szykują się do preselekcji w swoich krajach. Działania podjęto już w 20 krajach o czym nadawcy sami informują. Na ten moment nieznane są losy Belgii, Islandii, Słowenii czy San Marino – te telewizje zwracały uwagę na to, iż decyzję podejmą bazując na dialogu z EBU w sprawie nie tylko Izraela, ale też formuły głosowania. Chociaż wiele portali informacyjnych nadawców publicznych przekazało wiadomości o nowym logo konkursu czy mieście organizatorze, nie wszyscy komunikują opinii społecznej swoje plany co do Eurowizji 2026. Milczą m.in. nadawcy z Francji, Portugalii, Polski, Estonii, Irlandii, Czech, Chorwacji czy Australii. Czy i kiedy dojdzie do dalszego dialogu w sprawie Izraela? Na razie nie znamy daty takiego spotkania i nie wiemy, jaki będzie efekt dalszych rozmów czy ewentualnego głosowania. Co stanie się, jeżeli do głosowania dojdzie i Izrael zostanie w jego wyniku wykluczony z gry? Czy główny sponsor Eurowizji, izraelska firma kosmetyczna, będzie mogła wycofać się z umowy z EBU i czy organizacja zdoła znaleźć zastępstwo, które odpowiednio wesprze eurowizyjny budżet?

Niewiadomych jest całkiem sporo i w tym gąszczu pytań czasem temat samego udziału Polski czy kontynuacji preselekcji schodzi na dalszy plan. Telewizja Polska już teraz walczy z problemami finansowymi. W marcu portal WirtualneMedia informował: „Telewizja Polska zakończyła 2024 rok z 238 mln zł straty.”. „TVP bez dotacji z budżetu państwa wykazałoby niemal 2 mld zł straty. Problemy dotyczą transz za abonament RTV” – tłumaczy Gazeta.pl. „Niepewna sytuacja finansowa Telewizji Polskiej to rezultat politycznych decyzji i złożonych wyzwań rynkowych. Wymaga to dalszych strategii zarządczych, które pozwolą nadawcy utrzymać wysoką jakość nadawanych programów” – dodaje Plejada. Problemy finansowe stacji to akurat temat, który też kojarzy się z Wiedniem – przed Eurowizją 2015 nadawca również miał istotne trudności z zasobami co wpłynęło m.in. na liczebność polskiej delegacji.

Źródło: Kronen Zeitung, Wien.info, ORF, StadtWien, Kurier.at, EBU, Plejada, Gazeta.pl, WirtualneMedia, fot.: Wiedeń, K. Śniadkowski

Idź do oryginalnego materiału