„Gaja” w orkiestrowej aranżacji
Telewizja Polska na razie milczy w kontekście planów co do sposobu wyboru reprezentanta kraju na przyszłoroczną Eurowizję, ale zdaje się, iż nie ma przesłanek by sądzić, iż się wycofamy, czy dojdzie do drastycznej zmiany strategii czyli powrotu do wyboru wewnętrznego. Preselekcje spotkały się ze sporym zainteresowaniem mediów, fanów i, przede wszystkim, widzów, a sama Eurowizja przyciągnęła przed telewizory miliony oglądających. Co prawda wielka mobilizacja Polaków i wiara w sukces Justyny Steczkowskiej zostały gwałtownie stłamszone przez ostateczne wyniki finału w Bazylei, a sama kooperacja między Steczkowską a nadawcą miała się już tak dobrze nie układać po konkursie co negatywnie wpłynęło na … Festiwal w Opolu, w którym Justyny Steczkowskiej zabrakło, czego fani wokalistki nie mogą nadawcy wybaczyć.
Dochodzą do nas jednak głosy, iż konflikt uda się zażegnać, a sam Leon Myszkowski, syn wokalistki, ale też jej menadżer, mówił, iż sprawy idą ku dobremu. Fani gwałtownie zauważyli, iż polska reprezentantka już ogłosiła, iż weźmie udział w „Sylwestrze z Dwójką”, chociaż do końca roku jeszcze sporo czasu. W środę, 5 czerwca, Justyna Steczkowska będzie gwiazdą koncertu „Wrocław Przyszłości”, gdzie wykonać ma symfoniczną wersję utworu „Gaja”. Transmisja dostępna będzie w Polsacie.
Natasza Urbańska gorzko o Eurowizji
Dopiero co minął miesiąc od wygranej JJ-a w Bazylei, ale temat Eurowizji 2026 w kontekście Polski co jakiś czas wybrzmiewa wśród lokalnych fanów, a pojawia się też w mediach. Wielu wykonawców zostało już zapytanych o swoje plany co do przyszłorocznych preselekcji. W wywiadzie dla kanału „Imponderabilia” Natasza Urbańska zaskakująco wyznała, iż straciła już serce do konkursu i nie planuje się do niego więcej zgłaszać. Oglądała konkurs, wspierała Justynę Steczkowską, ale wokalistka uważa, iż sama Eurowizja jest źle wymyślona i nie podoba jej się polityczne głosowanie zwracając uwagę, iż kraje głosują na siebie nawzajem bez względu na piosenkę. Jednocześnie w kolejnym zdaniu podkreśla, iż Ukraina nie dała nam ani jednego punktu „mimo, iż są naszymi przyjaciółmi i otworzyliśmy się na nich„. To częsty argument przeciwników Eurowizji, którzy jednocześnie narzekają na politykę, ale w przypadku Ukrainy oczekują od niej punktów na Polskę bez względu na to, jaką piosenkę wysyłamy.
Skrytykowała też głosowanie polskiej komisji, która dała 12 punktów Szwajcarii mimo, iż widzowie nie przyznali piosence „Voyage” później ani jednego punktu. „Ludzie, gdzie my jesteśmy, kim jest ta komisja, co ci ludzie mają w głowach? Oni kompletnie nie rozumieją czym jest Eurowizja” – mówiła rozsierdzona. Słusznie dodała jednak, iż brakuje wiedzy o tym, co dokładnie ocenia jury. Przyznała też, iż dobrym pomysłem byłoby, gdyby kraje, które awansują z półfinału do finału prezentowały w tym finale zupełnie inne utwory. „Pokazać się nam z innej strony, a nie w tym samym kostiumie zasuwać ten sam numer. To jest głupie, ja już to widziałam, tam się nic nie dzieje, to jest ta sama realizacja. To nic nie wnosi” – twierdzi. Przyznać trzeba, iż pomysł Urbańskiej jest niezwykle oryginalny. Nikt nigdy na to nie wpadł, może dlatego, iż jest powszechnie wiadome, iż pomiędzy drugim półfinałem a finałem mamy jedynie 48 godzin i nie jest możliwe przeprowadzenie serii prób technicznych pod zupełnie inny występ i utwór.
Ralph Kamiński podda się ocenie widzów
Weterankę selekcji mamy więc (chyba) z głowy. Na „giełdzie” nazwisk przewija się kilku wykonawców o których się mówi i o których wiadomo, iż chętnie pojechaliby na Eurowizję, ale jeżeli zostaną wskazani wewnętrznie, bez żadnych preselekcji. Spekuluje się, iż takie nastawienie ma Michał Szpak (ESC 2016). Z innego założenia wychodzi Ralph Kamiński, który niedawno zachwycił publiczność podczas festiwalu w Opolu śpiewając przebój Edyty Geppert. Zapytany o to, czy przyjąłby zaproszenie od TVP do udziału w konkursie przyznał, że chce wystartować w preselekcjach bo chce, by to widzowie mieli prawo wyboru i brali odpowiedzialność za to, kogo wskażą do reprezentowania Polski. Popularny piosenkarz nie jest pewny, czy w 2026 podejmie wyzwanie i pojawi się w polskim finale narodowym, ale o ile przygotuje odpowiedni utwór to na pewno się zgłosi. O jego chęci do reprezentowania Polski na ESC mówi się już od paru lat i zdaje się, iż sukces Justyny Steczkowskiej i dobra realizacja „Wielkiego Finału Polskich Kwalifikacji” jeszcze bardziej go do tego zachęciła.
Mery Spolsky nie chce pojechać na Eurowizję z balladą
Inną kandydatką, która głośno mówi o swoich marzeniach eurowizyjnych jest Mery Spolsky. Wokalistka, która otwiera nowy rozdział singlem „Marysia Kowalska” uważa, iż projekt, który teraz realizuje idealnie pasuje do konkursu w związku z tym ona bardzo chce przystąpić do polskich preselekcji 2026. „Eurowizja jest naturalnym środowiskiem w którym ja – Mery Spolsky powinnam spróbować swoich sił. choćby o ile miałoby to być dla jaj to jest to przygoda” – przyznała w podcaście „Uczta Nakarmionej Stareckiej” dla RMF Show. Mery wspomniała o Tommy’m Cashu z Estonii, który na Eurowizję pojechał na przekór. Przyznała, iż piękne było wspólne i ogólnopolskie trzymanie kciuków za Justynę Steczkowską. Zwróciła uwagę, iż występ do „Gai” kojarzył jej się z Wiedźmą Ognia z „Gry o Tron”. Polska reprezentantka jawiła jej się jako magiczna i silna postać, która wywarła na widzu ogromne wrażenie. „Trzymałam za nią kciuki, mimo, iż nie byłam wcześniej entuzjastą Eurowizji, a jak teraz Justyna pojechała to zaczęłam się tym interesować i sama zapragnęłam tej przygody” – dodała. Mery czuje, iż ciągnie ją w stronę czegoś na granicy pastiszu i żartu, a z pewnością nie chciałaby pojechać na Eurowizję z balladą.
O kim jeszcze się mówi?
O selekcjach 2026 nie myślą dwie polskie zwyciężczynie Eurowizji Junior. Viki Gabor przyznała niedawno, iż jest zbyt zajęta, by próbować teraz swoich sił w konkursie. Głównym argumentem jest trwająca praca nad nowym materiałem. Roxie Węgiel z kolei ma inne plany na przyszły rok, ale możliwe, iż wróci do tematu konkursu w 2027 roku gdy będzie obchodzić 10-lecie swojej pracy artystycznej czyli dekadę od udziału w „The Voice Kids”, który otworzył jej drzwi do sławy. Co jakiś czas wracają głosy, iż może Margaret znów pojawiłaby się na preselekcyjnej scenie. Wymienia się też Sarę James (która w tym roku miała pojawić się w stawce selekcji z „Tiny Heart”, ale ostatecznie zrezygnowała), Lanberry czy Alicję Szemplińską, która w komentarzach na swoich social mediach sama poruszała temat ewentualnego przyszłorocznego startu w konkursie. Niedawno w „Pytanie na Śnidanie” chęć udziału w preselekcjach zadeklarowała zwyciężczyni „The Voice” – Ania Iwanek.
Czy faktycznie „dobra passa” jaką Eurowizja ma teraz w kraju dzięki znacznej poprawie poziomu preselekcji i jakości realizacji, ale też dzięki dużemu zainteresowaniu mediów i wysokim wynikom oglądalności, przełoży się na lepsze i liczniejsze zgłoszenia do „Wielkiego Finału Polskich Kwalifikacji” w przyszłym roku? Czas pokaże. Póki co potrzebujemy od TVP chociażby zapewnienia, iż tego typu konkurs będzie w przyszłym roku kontynuowany i artyści mogą już szykować swoje utwory czy myśleć o tym, jaką piosenkę chcieliby zaprezentować publiczności. Preselekcje narodowe na rok 2026 ogłoszono już m.in. w Hiszpanii, Finlandii, Danii, Norwegii, Luksemburgu, Grecji czy Szwecji. Dobrze, by TVP nie przespała tego momentu i nie trzymała nas w niepewności zbyt długo.
Głosuj w preselekcjach Eurovision Internet Song Contest 2025 – wejdź TUTAJ i decyduj o wynikach!
Głosuj w ankiecie dotyczącej polskich preselekcji 2016 – szczegóły TUTAJ
źródło: Imponderabilia, RMF Show, Pomponik, Pudelek, inf. własne, fot.: M. Błażewicz 2025