Eurowizja 2025 zakończona, Justyna Steczkowska wróciła do Polski • Reakcje na wynik jurorów i kontrowersje przy televotingu • Kto głosował na „Gaję” i jak głosowali Polacy? • Austria przed wyzwaniem. Które miasta chcą organizować konkurs?

dziennik-eurowizyjny.pl 5 godzin temu

Obawy przed wygraną Izraela zdominowały finałową noc Eurowizji

Już drugi rok z rzędu Europa budzi się na eurowizyjnym kacu wywołanym przez kontrowersyjne wyniki głosowania jurorów oraz widzów w finale, co spowodowane jest głównie obecnością Izraela w stawce konkursu. Podobnie jak rok temu nie cieszono się bowiem z wygranej konkretnego kraju, a dlatego, iż pokonana została reprezentantka Izraela, zwłaszcza, iż w tym roku triumf tego kraju był niebezpiecznie blisko. Po głosowaniu jurorów z 37 państw „New day will rise” zajmowało 15. miejsce z 60 punktami, a prowadził Austriak JJ z wynikiem 258 punktów. W televotingu Yuval Raphael otrzymała jednak aż 297 punktów i objęła pozycję lidera. Ku przerażeniu wielu, przegonić nie zdołał jej Tommy Cash z Estonii, który uzyskał drugi najwyższy wynik wśród publiczności (przy dość dobrych ocenach także przez jurorów) – popularny Tommy zakończył rywalizację ze stratą jednego punktu do Izraela, a w Centrum Prasowym zapanował strach gdy zrozumiano, iż pozostaje coraz mniej krajów, które mogą uzyskać w televotingu wynik na tyle wysoki, by zepchnąć Izrael z pierwszej pozycji. Nie udało się to Francji, Szwecji czy Włochom, a Szwajcaria, która była gospodarzem, zanotowała niechlubny wynik „zero punktów”.

Ostatecznie wszystko rozegrało się między Yuval a JJ. Austriak musiał zdobyć co najmniej 100 punktów i na szczęście uzyskał ich 178 (4. miejsce w rankingu widzów). Piosenka „Wasted Love” trafiła więc na pierwsze miejsce i to ostatecznie Austria zdobyła Grand Prix. Chociaż JJ nie był już na tym etapie faworytem wielu (mówiło się, iż jego występ z prób zawiódł obserwatorów), ostatecznie Centrum Prasowe głośno wiwatowało, bo Izrael został pokonany. Po raz trzeci z rzędu wygrał kraj, który nie zwyciężył w głosowaniu publiczności.

Dlaczego jurorzy głosują tak, a nie inaczej?

Chociaż atmosfera wokół Eurowizji 2025 była w Bazylei znacznie lepsza niż rok temu w Malmo, finałowa noc pokazała, iż konkurs pilnie potrzebuje zmian, które pozwolą uniknąć wizerunkowej katastrofy i kojarzenia się z niesprawiedliwymi werdyktami. W trakcie samego finału doszło do niebezpiecznych sytuacji wewnątrz areny, a ochrona umożliwiła przeprowadzenie protestu w trakcie występu Yuval Raphael, brutalnie odpychając aktywistów pro-palestyńskich. Obserwatorów zawiódł też brak Celine Dion, chociaż plotki na temat jej przylotu do Bazylei wzmagały się od dwóch dni. Pojawiały się doniesienia, iż piosenkarka nie tylko doleciała do miasta, ale też iż organizatorzy mieli ćwiczyć przygotowanie występu dla niej. Czekano, ale się nie doczekano, co spotkało się z zawodem. Telewizja szwajcarska nie komentowała doniesień medialnych (cytowanych choćby przez BBC) dając złudna nadzieję, iż legendarna zwyciężczyni Eurowizji pojawi się na scenie.

Radosna atmosfera finału zaczęła się psuć na dobre w momencie głosowania. Pierwszym etapem było głosowanie jurorów, które od samego początku było niezrozumiałe. Jak nigdy dotąd zauważono brak jasnego kryterium oceniania piosenek, co sprawiało wrażenie, iż członkowie komisji głosują po prostu na swoje „pierwsze wrażenie” nie bacząc na to, z czym są kojarzeni. W świadomości widzów (w tym Polaków) profesjonalny juror powinien doceniać dobry wokal, prezentację, interesujący utwór, potencjał radiowy, charyzmę itp. Po tym, jak w głosowaniu jurorów bardzo nisko ocenione były utwory z państw takich jak Polska, Norwegia, Litwa, Portugalia czy Albania w sieci zawrzało. Jednocześnie zadziwiały zaskakujące werdykty – Azerbejdżan jako jedyny dał 12 punktów Izraelowi, Cypr jak zwykle wzmocnił Grecję najwyższą notą, Włochy dały dwunastkę Wielkiej Brytanii, Litwini Łotwie, Malta Armenii, a Ukraina Niemcom. W głosowaniu jury wysoko znalazły się utwory, których się tam nie spodziewano, m.in. Estonia, Niemcy czy Wielka Brytania.

18 komisji nie miało Polski w top20

Reprezentantka Polski, Justyna Steczkowska, za swój występ finałowy do tej pory chwalona jest przez internautów, media czy obserwatorów, a w samych superlatywach opisują ją też m.in. specjaliści od wokalu. Mimo to Polska zakończyła głosowanie jurorskie na trzecim od końca miejscu. Najwyżej „Gaję” oceniła komisja z Australii (przyznając 6. miejsce), następnie Azerbejdżan (7. miejsce), Belgia, Estonia oraz Niemcy (9. miejsce) i Francja oraz Izrael (10. miejsce). Aż w 18 komisjach „Gaja” nie weszła choćby do czołowej dwudziestki najlepszych utworów – na Cyprze była ostatnia, a w Albanii, San Marino i Szwajcarii druga od końca. Polska komisja (w składzie: Jan Stokłosa, Krystian Ochman, Anna Jurksztowicz, Katarzyna Walczak, Tycjana Acquasanta) swoje 12 punktów przyznali Szwajcarii (podobnie zrobili jeszcze tylko Estończycy i Hiszpanie), 10 punktów dostała Holandia, a 8 Włochy. Polskie jury wsparło też m.in. Albanię, Litwę czy Norwegię, a ostatnia w rankingu była Armenia. Ponieważ głosy jurorskie zbierane są po kolei, kraj po kraju, frustracja widzów gwałtownie się zwiększała, a każdy kolejny zestaw punktów wywoływać mógł oburzenie i apele, by usunąć głosowanie jurorów. Problem w tym, iż z głosowaniem widzów też nie jest kolorowo.

Diaspory dominują w televotingu. Problemem Izrael i Ukraina?

Wiele lat temu wprowadzenie głosowania jurorów miało zniwelować głosowanie blokowe i diasporowe. Pokaz siły diaspor mogliśmy zauważyć wczoraj w przypadku kilku państw – przede wszystkim Izraela, Ukrainy, Polski czy Albanii, chociaż przy tych dwóch ostatnich krajach wynika to też ze znanego nazwiska czy budowanego „hype” i mobilizacji, bo rok temu oba kraje przepadły w półfinale. Inaczej jest z Izraelem i Ukrainą i wyniki tych dwóch państw są silnie powiązane z sytuacją polityczną. Jeszcze w 2022 roku Izrael potrafił odpaść w półfinale, a w 2023 hit „Unicorn” był „tylko piąty” w televotingu. W momencie eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie i zamachów z 7 października oraz rozpoczęcia działań określanych jako ludobójstwo na mieszkańcach Palestyny telewizja izraelska usilnie próbuje wybielić wizerunek kraju na Eurowizji wysyłając ballady z ukrytym przesłaniem, a także doprowadzając do licznych prowokacji. Zarówno rok temu jak i teraz Izrael zgarnął mnóstwo punktów od widzów, a już rok temu niektórzy nadawcy zwracali uwagę, iż nie jest możliwe, by piosenka, która nie osiągnęła żadnych konkretnych wyników streamingowych była oceniana tak wysoko. Według nieoficjalnych doniesień telewizja KAN posiadać ma choćby specjalny budżet na prowadzenie masowych akcji nabijania punktów w niemal wszystkich uczestniczących krajach. Opiera się temu Polska, która w tym roku była raptem jednym z trzech krajów, które nie dały Izraelowi punktów od widzów.

Ukraina z kolei od 2022 roku ma znacznie bardziej rozsianą po Europie diasporę, która głosując na swojego reprezentanta przekazuje w ten sposób poparcie swojemu państwu atakowanemu przez Rosjan. Zarówno Izrael jak i Ukraina wygrały swoje półfinały, jednak w finale Ukraina zdobyła niższy niż zwykle wynik w televotingu co ma wynikać z faktu, iż nawet wielu Ukraińców nie lubiło piosenki „Bird of Pray”. Wciąż jednak nasi sąsiedzi zdołali zająć szóste miejsce w televotingu. Pokonał ich m.in. niezwykle popularny Tommy Cash z Estonii czy kraje docenione przez widzów za utwory (Szwecja i Austria), nieposiadające silnej diaspory. Głosowania „na siebie” raczej nie da się wykluczyć, zresztą wielu nadawców (w tym TVP) namawia do tego rodaków poza granicami kraju. Działania te miały być wypłaszczone przez dodanie jurorów, jednak nie dało to efektu.

Głosy na Polskę od Polonii. Są miłe niespodzianki

W głosowaniu publiczności Polska zdobyła 139 punktów, w tym dwie dwunastki – z Islandii i Irlandii. Doceniły nas w większości kraje, które uznajemy za te z największą polską diasporą. Dziesięć państw, które od 2014 roku dają nam średnio najwięcej punktów w televotingu półfinałów i finału przekazały aż 81 na 139 punktów Justyny Steczkowskiej. Miłą niespodzianką jest natomiast silne wsparcie od Hiszpanii, która nie jest uznawana dający nam dużo punktów diasporowych. Pierwszy raz od 2022 dostaliśmy jakiekolwiek punkty od Malty, a pierwszy raz w historii konto polskich punktów wzmocnił Luksemburg. Należy jednak podkreślić, iż wsparcie Polonii zależy od nazwiska reprezentanta, gdyż Luna takiego poparcia nie miała, a Blanka, która w 2023 roku znalazła się na ustach wszystkich osiągnęła znacznie słabszy wynik niż Steczkowska.

Rezultat „Gai” mocno kojarzy się natomiast z rozbieżnościami na linii jury-widzowie tak jak to miało miejsce przy Donatanie i Cleo oraz Michale Szpaku. Od wielu już lat nasze 12 punktów do widzów zawsze trafia na konto Ukrainy. Drugie miejsce zgarnął u nas Tommy Cash, trzecie popularna piosenka ze Szwecji, a czwarte „Wasted Love”, które ostatecznie wygrało konkurs. Najmniejsze poparcie wśród Polaków miały utwory z Wielkiej Brytanii, Luksemburga i (o dziwo) San Marino i Malty. Izrael był u nas na 12. miejscu.

Powitanie godne eurowizyjnej królowej. Justyna wróciła do Polski

Chociaż apetyt na top10 był ogromny, 14. miejsce Justyny Steczkowskiej zostało bardzo dobrze przyjęte, a wokalistka, która wczoraj zwracała się poprzez prasę z prośbą o ograniczenie hejtu, niemal w ogóle się z nim nie spotkała. Wręcz przeciwnie, polskie media opisują jej występ w samych superlatywach, chwalą za odpowiednią postawę w roli reprezentantki, świetny wokal, idealny wygląd czy ogromny trud, jaki włożyła w przygotowania do Eurowizji. W komentarzach internauci dziękują Justynie za godne reprezentowanie kraju, wskazują na dumę i radość, jaką czuli widząc Steczkowską na scenie oraz określają ją mianem „matki Eurowizji”, „królowej” czy „najlepszej polskiej reprezentantki”. Krytyka spadła jednak na zasady konkursu, w tym głównie zasady oceniania przez jurorów, a wynik Steczkowskiej w głosowaniu jury uważa się za skandaliczny i pozbawiony podstaw, co wielu internautów skłania do apelowania o wycofanie Polski z konkursu. Nawet zagorzali fani Eurowizji, którzy spodziewali się słabego werdyktu jurorskiego czuli rozgoryczenie. Ostatecznie jednak z ankiety na Instagramie wynika, że 65% chce dalszego udziału Polski w Eurowizji, a przede wszystkim kontynuowania działań obecnego teamu i szybsze rozpisanie regulaminu nowych preselekcji narodowych.

Dziś po południu Justyna Steczkowska wróciła już do Polski. Na pokładzie Polskich Linii Lotniczych LOT wybrzmiewał utwór „Gaja”, wokalistkę powitał sam kapitan, a załoga przygotowała dla niej dodatkowy poczęstunek. Na FlightRadar jej rejs oznaczony był jako LOTGAJA. Na lotnisku Chopina w Warszawie powitali ją fani oraz dziennikarze, którym udzieliła krótkiego wywiadu. Otrzymała też mnóstwo bukietów kwiatów i wiele słów wsparcia. Pomimo zmęczenia i braku czasu wokalistka była zaskoczona i szczęśliwa z powodu tak ciepłego przyjęcia. Prędko opuściła jednak lotnisko by wziąć udział w wyborach oraz … udać się na koncert w Katowicach, który miała zaplanowany jeszcze przed Eurowizją.

Austriacka telewizja przed wyzwaniem. Gdzie Eurowizja 2026?

Skacowana społeczność eurowizyjna z pewnością teraz uda się na „zasłużony odpoczynek” od konkursu by zresetować nastroje. Chociaż atmosfera wokół polskiego udziału w tym roku była idealna i pozwoliła fanom czuć to, czego od dawna nie czuliśmy, a choćby pierwszy raz od wielu lat myśleć o tym, iż możemy wygrać konkurs czy obserwować ogromną mobilizację oraz wielkie poruszenie w związku z udziałem Steczkowskiej w finale ESC 2025, pojawiają się głosy, iż finałowe głosowanie zmęczyło, popsuło humory i spowodowało, iż od Eurowizji i emocji oraz kontrowersji trzeba się po prostu odizolować. Na taki luksus nie mogą sobie natomiast pozwolić Austriacy, którzy wczoraj zgarnęli swoje czwarte w historii zwycięstwo, przy czym to wczorajsze odbyło się na terenie sąsiedniego kraju. Telewizja ORF po raz drugi w XXI wieku będzie gospodarzem Eurowizji i ponownie przypadnie jej w udziale organizacja jubileuszowej edycji (w 2015 pięćdziesiątej, a teraz siedemdziesiątej). Zapału chyba jednak nie ma, a telewizja ORF w swoich publikacjach kilkukrotnie zwracała uwagę, iż nadawca nie tyle co „może”, ale „musi” przygotować konkurs. Podkreśla się też, iż wiąże się to z ogromnymi kosztami, które pojawią się akurat w momencie, gdy ORF musi zaciskać pasa i wprowadzić działania oszczędnościowe.

Kilka miast austriackich już ogłosiło swoją gotowość jako miasta-gospodarzy. Inni już to odrzucili” – podaje telewizja. Eurowizję 2026 chcą organizować Wiedeń, Graz, Innsbruck, Oberwast czy Wels. Odmawiają Klagenfurt (stadion Wörthersee był rozważany jako jedna z możliwych aren ESC 2015) oraz Salzburg, a to drugie miasto zwraca uwagę na problemy infrastrukturalne oraz finansowe. Sekretarz stanu ds. turystyki Elisabeth Zehetner widzi w organizacji Eurowizji 2026 w Austrii ogromny potencjał.Prawie 30 milionów euro przychodu w Wiedniu, ponad 100 tysięcy gości, zasięg międzynarodowy i wartość reklamowa liczona w setkach milionów – są to wymiary, które będą ponownie możliwe do osiągnięcia w 2026 roku” – informuje dodając, iż szacuje się iż Bazylea na Eurowizji 2025 zarobiła ponad 64 miliony euro.

źródło: Wikipedia, eurovisionworld, Facebook, Instagram, TVP, ORF, informacje własne, fot.: M. Błażewicz 2025

Idź do oryginalnego materiału