Eurowizja 2025 z fatalną frekwencją? Które kraje mogą zrezygnować? • Skandal na chwilę przed finałem? – ile w tym prawdy? • Zurych wstrzymuje się z decyzją o organizacji show

dziennik-eurowizyjny.pl 3 miesięcy temu

Eurowizja 10 maja? Hallenstadion przed wielkim wyzwaniem

Szwajcarski portal NZZ podaje, iż po tym, jak Swiss Life Arena w Zurychu została wycofana z walki o Eurowizję 2025 całe zainteresowanie przesunęło się w stronę Hallenstadion, które jest największym tego typu obiektem w kraju (pomieścić może do 15 tys. widzów). Dodatkowo, umieszczone zaraz obok Centrum Wystawowe stanowi idealne dopełnienie całej infrastruktury wymaganej przez EBU w przypadku organizacji konkursu. Eurowizja była tematem poniedziałkowego spotkania zarządu obiektu, jednak osoby odpowiedzialne za Hallenstadion wciąż mają więcej pytań niż odpowiedzi. Informują, iż powiedziano im, by zablokowali rezerwacje w Hallenstadion na sześć do ośmiu tygodni od początku kwietnia do połowy maja, a prawdopodobną datą finału ESC 2025 ma być 10 maja. Pojawia się problem, a NZZ przypomina, iż Hallenstadion nigdy nie było zablokowane przez jeden event na tak długo, a inne wydarzenia są rezerwowane ze znacznym wyprzedzeniem. W tym momencie kalendarz na kwiecień i maj ma już około 12 różnych wydarzeń, które zostały zarezerwowane. „Jeśli otrzymamy możliwość przejęcia Eurowizji, liczymy na zrozumienie ze strony osób organizujących koncerty i firm, które chciały u nas organizować swoje spotkania” – mówi Balz Hösly z AG Hallenstadion i zapewnia, iż tym, którym trzeba będzie anulować rezerwacje udzielona ma być pomoc w znalezieniu alternatywnej lokalizacji. Przypomina, iż czasem koncerty są anulowane w ostatniej chwili, np. z powodu choroby piosenkarza. Teraz to Hallenstadion będzie prosić o odpowiednie podejście do elastyczności.

Decyzja o Zurychu dopiero pod koniec czerwca

Władze kantonu jak i władze miasta Zurychu chcą przygarnąć Eurowizję, ale na razie nie wypowiadają się oficjalnie o kosztach, jakie za organizację show poniosą. Ze względu na skomplikowany system prawny w Szwajcarii, pozyskanie środków finansowych na Eurowizję 2025 może potrwać miesiącami, a to zdecydowanie za długo dla włodarzy Hallenstadion. Dla Camille Lothe ze Szwajcarskiej Partii Ludowej jasne jest, że dołożyć się muszą wszyscy – nie tylko władze Zurychu i władze kantonu, ale też władze federalne. Uważa też, iż Hallenstadion to idealny obiekt na Eurowizję także dlatego, iż połowę udziałów w obiekcie ma miasto. Dla porównania – Swiss Life Arena – to już obiekt całkowicie prywatny, zresztą nie jest dostępny w kwietniu i maju 2025 z powodu zaplanowanych imprez sportowych, w tym hokejowych i piłki nożnej. Co więcej, obiekt, który powstał dwa lata temu nie pozostało przystosowany do koncertów. Zurych ma się zgłaszać z Hallenstadion, jednak decyzję o wysłaniu oficjalnej oferty na razie wstrzymano do końca czerwca, by uzyskać więcej informacji ze strony szwajcarskiego nadawcy SRG SSR oraz Europejskiej Unii Nadawców. W ankiecie portalu Nau.ch 54% osób nie chce Eurowizji 2025 w Zurychu, z kolei 46% uważa, iż to najlepsza opcja, bo wszystkie inne miasta są prowincjonalne.

Dlaczego Nemo nie koncertuje w Europie?

Nemo, które w maju wygrało Eurowizję, nie ogłosiło trasy koncertowej po europejskich miastach, tak jak zrobili to reprezentanci Francji , Irlandii , Chorwacji , Szwecji czy Czech – każdy z nich odwiedzi Polskę. Osoba reprezentująca Szwajcarię pojawiła się w zeszłym tygodniu w Londynie i w BBC, ale teraz skupia się na swoim kraju. W planach są liczne letnie koncerty, ale też tworzenie sporej dawki nowej muzyki, na co Nemo cieszy się najbardziej. Rico Fischer, szwajcarski menadżer i promotor muzyczny ocenia decyzję Nemo i managementu. Przyznaje, iż uczestnicy Eurowizji często korzystają z okazji i zaraz po konkursie ogłaszają tournee, jednak w wielu przypadkach wytwórnie muszą stawiać na pierwszym miejscu zdrowie (w tym także psychiczne) swoich podopiecznych. „Decyzja, by skoncentrować się na letnim terminarzu może więc mieć sens” – komentuje. To nie pierwszy raz, gdy Nemo po sukcesie komercyjnym usuwa się w cień. W 2018 zrobiło podobnie – zamiast korzystać ze zdobytej sławy, wyjechało do Los Angeles. Zwycięstwo w Eurowizji to dla wszystkich wielka radość, ale i obciążenie psychiczne, ale Fischer jest pewny, iż Nemo nie zniknie, a wszystko, co wiąże się z rozwojem kariery triumfatora jest odpowiednio przemyślane. Wytwórnia muzyczna Nemo jest zadowolona z reakcji na „The Code” i zauważa rosnące zainteresowanie wokalistą. Chociaż potwierdzają brak planów co do zagranicznej trasy, przekazali, iż w najbliższym czasie zagraniczni fani będą mieli okazję jeszcze o Nemo usłyszeć.

Łotysze zbierają podpisy przeciwko Eurowizji

Eurowizja 2025 może mieć problem z frekwencją – ogłaszają media. Po tym, jak niemal pewne jest wycofanie się Czech (decyzja ma być ogłoszona w sierpniu) pojawiają się plotki o rezygnacji San Marino, Malty, Azerbejdżanu, a teraz także Łotwy. 11,5 tysiąca osób podpisało internetową petycję na portalu Manabalss.lv w której domagają się przeniesienia funduszy z Eurowizji na sport. Autorzy petycji uważają, iż udział Łotwy w konkursie nie wpływa pozytywnie na zagraniczny wizerunek kraju, a wiele państw wycofało się już z rywalizacji, także ze względów finansowych. „Łotwa powinna inwestować swoje i tak już trudno dostępne środki publiczne tam, gdzie mamy wyraźne korzyści – w sport” – czytamy. Poza wycofaniem się Łotwy w petycji pojawia się także apel o zaprzestanie organizacji selekcji Supernova. Sprawą funduszy ma zająć się parlament łotewski – nie wiadomo jednak kiedy ostatecznie dojdzie do takiej debaty i głosowania. To nie pierwszy raz, gdy finansowanie publiczne jest przedmiotem dyskusji nad eurowizyjną przyszłością Łotwy. W grudniu 2008 ogłoszono, iż LTV wycofuje się z udziału w Eurowizji w Moskwie z uwagi na cięcia budżetowe. Podjęto rozmowy z EBU, a ich efektem było ustalenie, iż Łotysze nie zapłacą kary za zbyt późną decyzję o rezygnacji, zwłaszcza, iż zadeklarowano chęć udziału w 2010 roku. Ostatecznie jednak w połowie stycznia podano, iż Łotwa jednak w stawce się znajdzie. Niestety moskiewski start Łotwy zakończył się ostatnim miejscem w półfinale.

Grecy dementują. Nie było planów wycofania

Norweski portal VG podaje, iż uniknięto największego w historii skandalu podczas Eurowizji. Na 25 minut przed finałem udało się wstrzymać aż sześciu nadawców przed wycofaniem swoich reprezentantów z udziału w konkursie. Dotyczyło to Nemo (1. miejsce) ze Szwajcarii, Bambie (6. miejsce) z Irlandii, Iolandy (10. miejsce) z Portugalii, Mariny (11. miejsce) z Grecji, Olly’ego Alexandra (18. miejsce) z Wielkiej Brytanii oraz zespołu Gate (25. miejsce) z Norwegii. Gdyby doszło do rezygnacji, w stawce pozostałoby jedynie 19 państw i ponad 18 minut „wolnego czasu antenowego” co dla producentów byłoby nie lada wyzwaniem. Czy norweskie doniesienia są prawdziwe, czy to kolejne plotki podsycające już zaognioną atmosferę wokół Eurowizji 2024? Telewizja grecka ERT zdementowała te informacje twierdząc, że nigdy nie było ze strony Greków intencji by wycofać się z Eurowizji.Publikacja VG nie jest prawdziwa, przynajmniej jeżeli chodzi o Grecję” – podano. Norweskie VG twierdzi, iż powodem wycofania miały być problemy z ochroną i nierówne traktowanie innych delegacji względem ekipy z Izraela oraz zachowanie samych przedstawicieli tego kraju. Szwedzki Aftonbladet informował, iż cały dzień finału wypełniony był jednym wielkim spotkaniem kryzysowym. Członek zespołu Gate mówił: „Naszym wspólnym celem było to, iż nie chcieliśmy brać udziału w Eurowizji, aby można było ją wykorzystać i napiętnować jako część izraelskiej machiny propagandy wojennej„. Gitarzysta twierdzi, iż wycofanie Gate było możliwe niemal do ostatnich sekund przed startem show.

KAN upolityczniło konkurs

Europejska Unia Nadawców nie zgodziła się na wykreślenie telewizji KAN z Izraela z listy uczestników Eurowizji 2024 tłumacząc się apolitycznym charakterem eventu oraz tym, iż w konkursie startują telewizje, a nie kraje. Ostatecznie jednak okazało się, iż bojkot niektórych mediów eurowizyjnych dotyczących stacji KAN był słuszny. Jak pokazały ostatnie tygodnie, nie tylko preselekcje w formie talent-show były przez nadawcę wykorzystane do szerzenia propagandy. Działania ekipy izraelskiej w Malmo, a przede wszystkim komentarze relacjonujących dla KAN osób udowodniły, iż nadawca nie spełnił zasad Eurowizji i powinien zostać z niej zdyskwalifikowany, a już na pewno nie powinien uczestniczyć w konkursie w przyszłym roku. Powodem jest upolitycznienie konkursu oraz prezentowanie innych uczestników w złym świetle. Komentujący finał Asaf Liberman, Akiva Novick oraz Yoav Tzafir w nieodpowiedni sposób wypowiadali się m.in. na temat wojny w Ukrainie, piętnowano Olly’ego Alexandra za podpisanie petycji przeciwko Izraelowi i nazwano go „Hamas supporter”, podobnie zrobiono w przypadku Nemo informując, o petycji i sugerując widzom, by zrobili z tą wiedzą to co trzeba. Relacje miały jasny cel – by widz telewizji KAN wstrzymał się też od głosowania na takie kraje jak Grecja, Norwegia czy Irlandia. Widownia posłuchała propagandowej tuby. Ostatnie miejsce w izraelskim televotingu zajęła Wielka Brytania, 23. była Portugalia, 21. Grecja, 19. Irlandia, a osiemnasta Norwegia. W głosowaniu komisji formacja Gate zdobyła ostatnie, 25. miejsce, Grecja była 22., Irlandia 17., Wielka Brytania 14. Portugalia i Szwajcaria załapały się na punkty. Iolanda podczas próby jurorskiej nie miała paznokci pomalowanych w barwy Palestyny. prawdopodobnie gdyby je miała, izraelskie jury nie dałoby jej punktów.

Źródło: NZZ, Nau, Blick, Manabalss.lv, Eurovision Fun, VG, OGAE Greece, Aftonbladet, Eurovision.tv, inf. własne, fot.: Zurich – M. Błażewicz 2023

Idź do oryginalnego materiału