Serbia przerwała transmisję Eurowizji. Znamy kulisy
Skandal po Eurowizji 2024 – media chorwackie informują o decyzji nadawcy serbskiego RTS o przerwaniu transmisji półfinału na pierwszym kanale stacji w związku z transmisją powitania Przewodniczącego ChRL na lotnisku w Belgradzie z udziałem prezydenta Republiki Serbii. Telewizja RTS poinformowała o planowanym przerwaniu transmisji na „jedynce” na około 35 minut wcześniej – przekazano również wiadomość, iż transmisja będzie kontynuowana na drugim kanale RTS. Faktyczne przerwanie nastąpiło w trakcie występu Luny z Polski, a skandaliczna decyzja Serbów oznaczała, iż występ faworyta – reprezentanta sąsiadów, Chorwata Baby Lasagna pokazano już na mniej popularnym kanale. O sprawie donoszą media chorwackie podając, że serbscy internauci są wściekli na swoją telewizję. Komentujący na portalu X serbscy widzowie przypominają, iż rok temu gdy doszło do strzelaniny w belgradzkiej szkole i wprowadzono żałobę narodową, telewizja serbska transmitowała Eurowizję tłumacząc, iż Europejska Unia Nadawców w żaden sposób nie pozwala na przerwanie transmisji. O ile śmierć dzieci nie wpłynęła na ramówkę (konkurs przeniesiono jedynie na trzeci kanał), tak teraz polityka doprowadziła do przerwania konkursu w samym środku co mogło mieć wpływ na wyniki serbskiego televotingu. Serbia to kraj, który Polsce praktycznie w ogóle nie daje punktów i możliwe, iż teraz też by tak było, natomiast decyzja RTS powinna spotkać się z surowymi konsekwencjami ze strony Europejskiej Unii Nadawców. Serbia awansowała do finału Eurowizji 2024 – została wyczytana jako pierwsza.
Arafatka na scenie. EBU żałuje
Europejska Unia Nadawców gwałtownie skomentowała fragment Opening Act półfinału w którym Eric Saade, były reprezentant Szwecji o palestyńskich korzeniach wystąpił z arafatką zawiązaną na dłoni. To tradycyjne nakrycie głosy kojarzy się ze światem arabskim, a potoczną nazwę otrzymało na cześć nieżyjącego już Jasira Arafata, przywódcy ruchu wyzwolenia Palestyny. Korzystając z arafatki Eric chciał podkreślić swoje pochodzenie i swój pogląd na temat wojny między Izraelem a Palestyną, o czym głośno mówił już wcześniej, wchodząc w konflikt z EBU. Organizatorzy, pomimo tego, co wokalista wcześniej mówił, zdecydowali się zaprosić go do Opening Act, a on sam uznał, iż to jedyna okazja by swoją osobą pokazać poparcie dla Palestyńczyków. Na pytanie portalu Eurovoix przedstawiciel EBU przyznał, iż organizacja żałuje iż piosenkarz wybrał taki sposób na upolitycznienie konkursu. To doleje oliwy do ognia w już mocno gęstej atmosferze wywołanej zgodą EBU na udział Izraela w konkursie pomimo licznych protestów osób wspierających Palestynę i nie godzących się na agresywny odwet Izraela za ataki Hamasu z października ubiegłego roku. O kwestii bezpieczeństwa Eurowizji mówi się w mediach europejskich cały czas, Szwedzi są przygotowani na liczne demonstracje w Malmo, które sami uważają za dość niebezpieczne miasto. Do tej pory nic takiego nie miało jednak miejsca, ale należy się spodziewać, iż do protestów dojdzie w czwartek, gdy o finał walczyć będzie reprezentacja Izraela.
Znamy wyniki półfinału. Dziesięć państw w finale
Wyniki pierwszego półfinału Eurowizji są już znane. Do finału awansowali faworyci – Ukraina, Chorwacja, Irlandia, a także inne kraje, których awans był spodziewany – Finlandia, Litwa, Luksemburg. Pozytywnym zaskoczeniem jest finałowa przepustka dla Portugalii, której reprezentantka wypadła świetnie wokalnie. W finale usłyszymy również reprezentantów Cypru, Słowenii i Serbii. Tym samym do finału przeszły wszystkie trzy kraje byłej Jugosławii – zupełnie odwrotnie niż w poprzednim konkursie organizowanym przez Malmo. Irlandia awansowała po raz pierwszy od 2018 roku. Ukraina zachowuje status 100% skuteczności w awansie, Portugalii awans udał się już po raz czwarty z rzędu, Serbia przechodzi dalej konsekwentnie od 2018 roku. Drugi rok z rzędu odpadają Azerbejdżan i Islandia, drugi raz w historii widzowie nie dali awansu Australii, pierwszy raz od 2019 wyeliminowano Mołdawię. Do finału nie weszła żadna z powracających na ESC artystek. Odpadła też Polska. Reprezentantka kraju, Luna, nie zdołała przejść do sobotniego finału pomimo „bogatego” występu oraz dobrego układu państw z diasporą w tej grupie. Nasz kraj ostatni raz odpadł w 2021 roku, gdy śpiewał na Eurowizji Rafał Brzozowski.
Polska bez finału
To poczucie, iż Polsce może się nie udać, wisiało w powietrzu w momencie, gdy pokazano dziennikarzom akredytowanym cały występ do „The Tower”. Potwierdziły się przypuszczenia, iż występ jest nie tyle bogaty, co bardzo skomplikowany i wymagający, w czym Luna, z wokalem pasującym do spokojniejszej muzyki tworzonej przez nią przed „The Tower” po prostu się nie odnalazła. Wpłynęło to na jakość jej wokalu. Dziennikarze gwałtownie zwrócili też uwagę na bardzo słabą pracę kamer, wiele długich, dalekich i chybionych ujęć na co wpływ miała ekipa realizująca występ, głównie po polskiej stronie. Reżyser występu i pomysłodawca całej prezentacji był z Wielkiej Brytanii, ale za pracę kamer i ich ustawienie miał odpowiadać Polak – Jacek Dybowski. Po uwagach dziennikarzy z polskich mediów eurowizyjnych wprowadzono poprawki na krótko przed końcowym występem – część „dalekich” ujęć udało się ograniczyć, zwiększono też moc chórków, by Lunie dać więcej komfortu. Zmiany na ostatnią chwilę spowodowały, iż występ w półfinale był najlepszym spośród tych, które widzieliśmy, jednak nie wystarczyło to do awansu. Możliwe, iż błąd popełniono już w trakcie decyzji o tym jak wybrany będzie reprezentant. Telewizja Polska zdecydowała, iż nie podejmie się wyboru wewnętrznego, a na wniosek wielu chętnych zorganizowano konkurs otwarty, jednak bez głosowania publiczności. Pięcioosobowa komisja wybrała reprezentanta, a jednym punktem Luna wygrała z faworytem fanów – utworem „Witch-Er Tarohoro” Justyny Steczkowskiej. Bardzo duży wpływ na taki wynik mógł mieć Piotr Klatt, jedyna osoba pracująca w TVP, która zasiadała w komisji. Przedstawiciel stacji jako jedyny nie dał żadnego punktu Steczkowskiej, co uczynili choćby radiowcy dając wokalistce wysokie noty. Na żadnym etapie preselekcji wewnętrznych nie odbyły się castingi czy przesłuchania mające zweryfikować umiejętności wokalne kandydatów. Oceniano jedynie wersje studyjne piosenek.
Z takim nastawieniem nie osiągniemy sukcesu
O tym, które miejsce Polska zajęła w półfinale dowiemy się ze szczegółowych wyników po transmisji finału konkursu. Na decyzję dotyczącą dalszych losów Polski w Eurowizji przyjdzie nam prawdopodobnie jeszcze poczekać, a scenariuszy może być wiele. Od wycofania się, po zmianę składu delegacji i osób decyzyjnych po nowy format wyboru reprezentanta. Problemem jest fakt, iż zamiast wyciągnięcia wniosków, najpewniej podjęta będzie decyzja o zmianie składu osób odpowiedzialnych za udział Polski w ESC, tym samym znów wejdziemy w „rok przejściowy”, w którym te osoby będą się odnajdywać w realiach Eurowizji. W ten sposób nigdy nie zbudujemy konsekwentnego, silnego formatu wyboru reprezentanta i nie będziemy odnosić sukcesów, gdyż nie będziemy odpowiednio przygotowani. Słabe miejsce Blanki rok temu, a teraz brak awansu Luny pokazuje, iż Telewizja Polska swoimi wyborami, często wbrew woli widzów i fanów konkursu nie potrafi się później wybronić. Zagorzałym fanom Eurowizji pozostaje kontynuować śledzenie show już w mniejszym stresie. Na szczęście, czytelnicy Dziennika Eurowizyjnego to w większości fani konkursu, a nie fani Polski na Eurowizji. Jak wielu z nich mówiło, trudno jest być fanem Eurowizji w Polsce, a tegoroczny wynik, będący konsekwencją działań TVP, przyćmił nasz jubileusz 30-lecia startów. Najbardziej przykre jest, iż hejt, który prawdopodobnie już wylewa się w sieci, trafi tylko w Lunę, która była twarzą reprezentacji, ale też twarzą decyzji nadawcy czy wytwórni. Za jej wynikiem stoi jednak cała rzesza ludzi.
źródło: Slobodna Dalmacija, Index.hr, Eurovoix, inf. własne, fot.: Eurovision.tv