ETERNAL. „Jądro Ziemi” w skandynawskim science fiction

film.org.pl 3 tygodni temu

Eternal to skandynawski film, który wykorzystuje kostium science fiction do tego, by opowiedzieć iście obyczajową historię. Jak udało się to połączenie?

Film jest przyzwoity, ogląda się go dobrze, ale zanim wypunktuję jego zalety, pozwolę sobie na małą drwinę. Pisząc scenariusz do Eternal, twórcy albo mieli ubaw, albo pewien żart wyszedł im przypadkowo. Nasączyli film seksualnymi podtekstami, które wybrzmiewają w jednej z początkowych scen filmu i pozostają z nami do końca.

Dwoje młodych ludzi zbliża się do siebie. Na pytanie dziewczyny o to, czym zajmuje się chłopak, ten odpowiada, iż pochłania go pewna szczelina. Ta w odpowiedzi zachęca go do tego, by nie bał się do niej zajrzeć. Czy jakoś tak. Generalnie jednak nadrzędny temat o katastroficznym znaczeniu, czyli pojawienie się na tajemniczego wyłomu prowadzącego aż do jądra Ziemi, został tu skojarzony z seksem. Niefortunna analogia niejako formatuje nasze postrzeganie tej historii i nie daje o sobie zapomnieć.

Brzmi to jak nieumyślnie sprokurowany żart, ale w istocie tak właśnie prezentuje się fabuła filmu Eternal. Gdy jednak odłożymy na bok drwinę, da się odnaleźć w filmie co najmniej kilka jego elementów, które podkręcają nasze zainteresowanie. Od razu jednak zaznaczam, iż wytrawni fani SF raczej nie mają czego szukać w Eternal. Akcenty zostały położone gdzie indziej.

Jednym z najciekawszych aspektów Eternal jest temat ojcostwa i nie ukrywam, iż to właśnie on przykuł mnie do ekranu na dłużej. Nie science fiction, ale właśnie obyczaj. W kontekście science fiction temat ten mógłby łatwo zejść na dalszy plan, zdominowany przez futurystyczne elementy fabuły czy efekty specjalne. Choć pamiętamy, iż już Nolan przy bombastycznym Interstellar tak naprawdę skupiał się właśnie na relacjach. Twórcy skromnego Eternal także zdołali zrównoważyć te dwa światy, tworząc poruszającą opowieść o relacji ojca i dziecka, w której ukryty został cały kosmos.

To subtelne i zarazem głębokie podejście do tematu sprawia, iż Eternal wyróżnia się na tle innych produkcji SF. Docenić należy także to, iż reżyser filmu Ulaa Salim, pomimo tego, iż momentami niezgrabnie formuje swoje myśli, prezentując niektóre elementy fabuły tak, jakby odkrywana była Ameryka, podczas gdy wszystko rozgrywa się w okolicznym stawie, to jednak, JEDNAK, jest w tych przemyśleniach bardzo szczery. Za długo już interesuje się kinem, by nie odróżnić fałszu od autentycznego zaangażowania. Salim naprawdę chciał opowiedzieć coś ważnego i za to ma mój szacunek, choć recenzencka rzetelność nie pozwala mi pominąć tego, iż odbywa się to w sposób dalece sztampowy.

Na uwagę zasługują także kreacje aktorskie. Choć obsada nie jest pełna znanych nazwisk, to każdy z aktorów wnosi do filmu coś wyjątkowego i gra naturalnie, swobodnie. Ich zaskakująco głębokie interpretacje postaci dodają filmowi autentyczności i sprawiają, iż cała historia staje się jeszcze bardziej angażująca. Sceny, w której główny bohater przerywa pewną lekcję muzyki po to, by dowiedzieć się prawdy o swoim dziecku, cóż, nie zapomnę długo.

Eternal to film, który z pewnością zasługuje na uwagę miłośników kina skandynawskiego i fanów subtelnych, niespiesznych opowieści (graniczących z nudą). Film już od pierwszych minut przyciąga spokojnym tempem narracji, które pozwala widzowi na pełne zanurzenie się w opowieści o dwójce zagubionych ludzi, którzy odkrywają się ponownie po latach. Wyłom, który główny bohater bada, staje się tu nie tyle środkiem niosącym zagrożenie. Ta perspektywa jest raczej bagatelizowana. O wiele bardziej interesują ich relacje oraz to, iż ta dziura w Ziemi jest metaforą bramy do raju, dającej szansę na odkupienie naprawę złych wyborów.

Powolny rytm, przekonujące aktorstwo, wizualny minimalizm, emocjonalny, bliski ludzi temat i nade wszystko szczerość przekazu. To wszystko sprawia, iż Eternal, choćby pomimo faktu, iż momentami brzmi jak rozprawka licealisty, jest koniec końców pozycją wartościową.

Idź do oryginalnego materiału