ENSIFERUM - Winter Storm (2024)

powermetal-warrior.blogspot.com 3 godzin temu

"Thalassic" z 2020r to był naprawdę bardzo udany album i dowód na to, iż Ensiferum ma jeszcze coś do powiedzenia w sferze folk metalu. Dużo ciekawych melodii i dobrze skrojonych motywów gitarowych. Oj działo się na albumie, choć do ideału sporo zabrakło. Teraz po 4 latach Ensiferum powraca ze swoim 9 albumem studyjnym i "Winter Storm", który ukazał się 18 października nakładem Metal Blade Records pozostało lepszym dziełem niż poprzednik.

Tym razem Ensiferum bardzo pozytywnie zaskakuje i nagrał bardzo dojrzały i przemyślany album. Przede wszystkim pojawiają się elementy folk metalu, ale też coś z power metalu czy melodyjnego death metalu, co czyni "winter storm" zabójczym albumem, który może trafić do szerokiego grona. Band jest doświadczony i znany w swoim środowisku i nigdy nie schodzili poniżej swojego poziomu, tak więc można brać w ciemno nowy album. Można tylko pozytywnie się zaskoczyć. Okładka miła dla oka i oddaje klimat płyty. Siła tej płyty tkwi w duecie gitarowym tworzonym przez Toivonena i Lindroosa. Panowie znakomicie się rozumieją i potrafią wykreować taki naturalny folkowy klimat. Jest w tym nutka tajemniczości i fińskiego chłodu. Pełno urozmaicenia i wciągających motywów. Płyta jest bardzo melodyjna i przebojowa, co tylko dodaje jej uroku. Do tego wszystkiego dochodzi bardzo miły dla ucha wokal Pekka Montina, który potrafi nadać całości klimatu i przebojowego charakteru.

Zawartość to tak naprawdę 43 minuty muzyki, która potrafi oczarować. Pomimo, iż nie jest oryginalne, ani też ocierające się o geniusz. Trzeba przyznać, iż podniosły "Aurora" sprawdza się jako intro. Buduje napięcie i pokazuje melodyjny aspekt tej płyty. gwałtownie wkracza przebojowy "Winter Storm Vigilantes", w którym jest pełno elementów power metalu, jest energia i folkowy charakter. Co za hicior! Marszowy, bardziej epicki "Long cold winter of Sorrow and strife" to 7 minutowy rozbudowany utwór, który przemyca sporo elementów muzyki Orden Ogan. Jednym z najlepszych utworów na płycie jest bez wątpienia energiczny i pomysłowy "Fatherland", który pokazuje w jak świetnej formie jest Ensiferum. Co za pasja, drapieżność i świeżość bije z tego kawałka. Brawo Panowie! Madeleine Liljestam zalicza gościnny występ w lżejszym i bardziej nastrojowym "Scars in my heart". Jak dla mnie jest to słabszy moment tej płyty. Przebojowy "The howl" to granie bardziej nastawione na folkowy klimat. Troszkę za długi jest "From order to chaos", ale to nie oznacza iż utwór jest słaby. To w dalszym ciągu znakomita dawka power metalu i folk metalu. Dużo dobrego się dzieje. Całość wieńczy rozpędzony "Victorious", który znów pokazuje nieco power metalowy aspekt Ensiferum. Mocna rzecz!

Nie jest to może najlepsze co nagrał ten zasłużony fiński band. Jednak to żywy dowód na to, iż wciąż potrafią zmajstrować płytę na wysokim poziomie. Stać ich na pomysłowe hity, na wciągające motywy gitarowe. Bardzo udany miks folk metalu, melodyjnego death metalu i power metalu. Ensiferum znów błyszczy i pokazuje iż to klasa sama w sobie.

Ocena: 9/10
Idź do oryginalnego materiału