Jako entuzjasta cancel culture, woke’ismu, politycznej poprawności i innych zjawisk, którymi straszą Fox News i Gazeta Świąteczna – chciałbym zaprosić PT komcionautów do poważnej analizy piosenki „3’eme sexe” grupy Indochine. I przyjmę ze zrozumieniem, jeżeli w wyniku tej notki ktoś zechce mnie „unieważnić” (jeśli ktoś nie chce mnie czytać, to niech mnie po prostu nie czyta – jak mawia mój serdeczny przyjaciel, Łajdefak Szudajgiwedamn).
Jak już parokrotnie pisałem na blogu, Indochine w latach 80. było dla mnie wzorcem Doskonałości w Muzyce. Było w tym oczywiście sporo snobizmu, bo angielski hiciory leciały w Trójce, a francuskie nie (ale można było sobie je nagrywać z winyli udostępnianych przez Instytut Francuski w Warszawie).
Piosenka traktuje o osobach trans, ale nie jest napisana współczesnym, tożsamościowym językiem. Dla podmiotu lirycznego są to po prostu „dziewczyny noszące się po męsku i chłopcy noszący się po kobiecemu”.
Podmiot liryczny jest tu jednak niekonsekwentny, bo wyznaje, iż podoba mu się „ta dziewczyna z długimi włosami”. Czyli kto adekwatnie? Nie ów „chłopiec noszący się kobiecemu” jednak?
Niekonsekwencja narasta. Podmiot początkowo sytuuje siebie jako zewnętrznego obserwatora, który zaobserwował to zjawisko na ulicy.
Potem z obserwatora robi się jakby jednak uczestnik. W refrenie powtarza w kółko „on se prend la main”. To bezosobowa forma, która w zasadzie oznacza „się trzyma za ręce”, ale w języku potocznym zastępuje zwykle pierwszą osobę liczby mnogiej, czyli „trzymamy się za ręce – kobiece chłopaki i chłopięce dziewczyny”.
Podmiot od pierwszego wersu deklaruje zachwyt tym zjawiskiem, ale ma kilka zaskakujących deklaracji. Podkreśla na przykład, iż nie ma ochoty zobaczyć ich nago.
Czy to jest deklaracja transfobiczna? Pytam absolutnie serio. Moim zdaniem, nie.
Znakiem rozpoznawczym prawdziwego transfoba (np. najsłynniejszej terfki Rzeczpospolitej) jest obsesyjny pierdolec na punkcie „co oni mają pod majtkami” (sam bym nie uwierzył, gdybym nie zalurkał). Podmiot liryczny kwituje to tymczasem lakonicznym „nic mi do tego” („j’en ai rien а faire”).
Można podmiotowi lirycznemu zarzucić, iż traktuje całe to zjawisko powierzchownie. Podoba mu się estetyka „drag”, ale w ogóle go nie obchodzi tożsamość opisywanych osób.
Inna sprawa, iż to typowe podejście do opisów urody w piosenkach pop. „She was just seventeen, you know what I mean” – tu też niczego się nie dowiadujemy o duszy bohaterki.
Metafory, których używa podmiot liryczny, bywają ciężkie niczym batalion Schwere Pazerjagdmetaforabteilung. Zaprzecza na przykład, iż „oni wyglądają jak konkwistadorzy” – wprost przeciwnie, są „podniecający dla małych dziewczynek”. [PATRZ DYSKUSJA]
Uh-huh. It was acceptable in the eighties, it was acceptable at the time.
Zakładając, iż podmiot liryczny to głos lidera i wokalisty – zacznijmy od tego, iż Nicola Sirkis jest raczej hetero. Miał dwie żony, ma trójkę dzieci.
Sam jego pseudonim wprowadza jednak pewną genderową dwuznaczność. W języku francuskim nie ma takiego imienia, jest męski Nicolas i żeńskie Nicole/Nicolette.
Nie czytałem z nim żadnego wywiadu, więc nie wiem, czy kiedykolwiek tłumaczył, czemu zdecydował się zgubić jedną literkę (która zresztą nie zmienia wymowy), ale to może być dyskretna demaskulinizacja. Genderowa wieloznaczność pojawia się w tekstach innych piosenek, a także w ogólnej stylizacji zespołu (proszę zresztą zobaczyć teledysk).
Jak wielu nastolatków uważałem siebie podówczas za Najbardziej Niedostosowaną Do Społeczeństwa Istotę Na Świecie. Względną tolerancję ejtisowej popkultury traktowałem jako ogólną metaforę „bycia innym”, co dziś mnie śmieszy – mimo wszystko nigdy nie musiałem ukrywać akcentu czy orientacji, jak prawdziwe mniejszości.
Czy w takim razie moje zamiłowanie do ówczesnej „mniejszościowej” popkultury (typu Bronski Beat czy Pet Shop Boys) było – jak to się dzisiaj mówi – zawłaszczaniem, czyli apropriacją? Jestem autentycznie ciekaw, jak to ocenić z punktu widzenia współczesnej wrażliwości.
Przyjmę stosowne unieważnienia i call-outy ze zrozumieniem, ale i obojętnością (je n’ai rien a faire, tu n’as rien a faire, nous n’avons rien a faire). Kto przesadzi, wyciętym będzie. Ale zapraszam do przeanalizowania tej piosenki pod kątem potrójnej ideologii LGBT, Genderu i Marksizmu Popkulturowego.