Prezydentura Donalda Trumpa od początku jest bardzo zaskakująca, a decyzje amerykańskiego polityka szokują wielu. U boku 47. prezydenta cały czas czuwa Elon Musk. Miliarder kieruje Departamentem Efektywności Rządu. To wzbudzona spore kontrowersje - nie tylko w politycznych kuluarach. Dało się to zauważyć również w najnowszym odcinku "The Daily Show". Komik Jon Stewart nie krył irytacji kwestią wysokich cen leków. W pewnym momencie nie wytrzymał i doznał urazu.
REKLAMA
Zobacz wideo Brzoska drugim Muskiem?
Jon Stewart zranił się w rękę. Wcześniej psioczył na departament kierowany przez Elona Muska
Ochrona zdrowia jest niezwykle elektryzującym tematem w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie potrafią zapłacić dziesiątki tysięcy dolarów za przejazd karetką, a zwykła wizyta u lekarza kończy się poważnym obciążeniem ich portfeli. Mimo iż wielu mieszkańców USA korzysta z ubezpieczenia zdrowotnego, nie oznacza to, iż ubezpieczyciel w pełni pokryje koszty leczenia. Do sprawy leków postanowił w "The Daily Show" odnieść się Jon Stewart. Komik z oburzeniem opowiadał o miliardowych federalnych dotacjach dla firm farmaceutycznych. Według niego sprawę zignorował Departament Efektywności Rządu, który kierowany jest przez Elona Muska. Stewart postanowił zaprotestować przeciwko nieefektywności amerykańskiego rządu w obniżaniu cen leków. Według narracji komika, dotacje nie przełożą się na poprawę życia obywateli. Przedstawił swoje obliczenia dotyczące marnotrawstwa publicznych pieniędzy.
Zirytowany Stewart udawał pracownika "DOGE" (czyli Department of Government Efficiency - Departament Efektywności Rządu). Z kubkiem kawy i kalkulatorem w ręku stwierdził, iż powodów do zadowolenia nie ma. Emocje wzięły górę i aktor uderzył kubkiem o biurko, rozbijając go. Po chwili można było dostrzec, iż komik przeciął sobie dłoń i polała się krew. Wtedy zażartował, iż będzie musiał udać się do szpitala.
Elon Musk doczekał się 13. dziecka? Jest afera
Według doniesień miliarder jest ojcem 12 dzieci. Jak się okazuje, to może nie być koniec jego miłosnych eskapad. Ashley St. Clair twierdzi, iż kilka miesięcy temu urodziła 13. potomka Elona Muska. Jak wyjawiła, złożyła do sądu dokumenty w sprawie alimentów na chłopca, którego ojcem ma być biznesmen. Wśród stosu papierów miał znaleźć się zapis korespondencji Ashley i Elona. "Chcę cię znowu zapłodnić" - miała brzmieć jedna z wiadomości Muska do kobiety. W sprawę wtrąciła się influencerka, Isabella Moody. Z kolei ona twierdzi, iż to St. Clair miała "złapać miliardera na dziecko". Na X opublikowała rzekomego SMS-a, które miała otrzymać od Ashley. "Wysłała mi te wiadomości tekstowe w maju 2023 r., kiedy poznała Elona i zaczęła z nim sypiać. Powiedziała: 'potrzebuję jego rakietowych dzieci' i 'potrzebuję wskazówek, jak uwieść Elona Muska'" - przekazała. Biznesmen kilka sobie chyba robi z medialnej przepychanki. Skomentował wpis influencerki słowem "Whoa" - dokładnie to samo napisał pod innym komentarzem uderzającym w matkę jego 13. dziecka.