Doktor, w którego rolę wcielał się Jeremy Strong, ostrzegał akurat miejscowych przed niebezpieczeństwem, gdy nagle wśród widowni rozległ się szmer, a potem jakiś mężczyzna wstał z miejsca i zakrzyknął:
– Sprzeciwiam się uciszaniu naukowców!
Dla wielu widzów wyglądało to jak część dramatu Henrika Ibsena „Wróg ludu”. Kilkoro aktorów również odniosło takie wrażenie, ale zdecydowali się grać dalej – mimo konfrontacji z intruzem. Mężczyzna okazał się członkiem organizacji ekologicznej Extinction Rebellion, zaś jego krzyk był protestem.
– Jest mi niezmiernie przykro, iż przeszkadzam w tym niezwykłym spektaklu – wołał buntownik w brązowej marynarce, maszerując w stronę sceny. – Jestem artystą teatralnym. Ryzykuję teraz moją karierę, ale muszę przemówić, bo nie robimy nic w związku z kryzysem środowiskowym!