Tomasz Dziuk to wokalista, gitarzysta, autor tekstów piosenek, kompozytor, scenarzysta i producent videoclipów. Swój pierwszy solowy album Dziuk zaprezentował 3 listopada 2024 r., czyli dokładnie w dniu, w którym obchodzi swoje urodziny.
Zuza Graczyk: Właśnie wydałeś swój debiutancki album Sny. Czy możesz w kilku zdaniach opowiedzieć, o czym jest ta płyta? Co ją zainspirowało?
Tomasz Dziuk: Przy pracy nad płytą Sny inspirowałem się swoimi przeżyciami i doświadczeniami. W piosenkach możemy dostrzec wiele emocji – od spraw miłosnych, po złość, tęsknotę, wiarę w Boga oraz obraz otaczającej rzeczywistości widziany moimi oczyma. Od samego początku chciałem, żeby utwory były zróżnicowane tematycznie. Do każdej piosenki podchodziłem indywidualnie i bardzo mi zależało, żeby te utwory odzwierciedlały moje wnętrze. Z tekstów, które napisałem na tę płytę, można się o mnie dowiedzieć znacznie więcej niż z bezpośredniej rozmowy, ponieważ z natury jestem skryty, nie lubię się zwierzać i opowiadać o sobie.
ZG: Data wydania krążka nie jest przypadkowa – 3 listopada przypadają Twoje urodziny. Skąd pomysł na to, aby właśnie w ten dzień wypuścić Sny?
TD: Z początku w ogóle nie planowałem wydawać albumu w urodziny. Tak się finalnie stało, ponieważ podjąłem decyzję, iż płyta ukaże się także w wydaniu fizycznym i przez to musiałem przesunąć premierę z października na listopad. W związku z tym uznałem, iż data urodzin będzie najlepsza. Wiem też, iż nikt nigdy nie zrobi mi takiego prezentu, dlatego postanowiłem sam sobie wręczyć najlepszy, wymarzony podarunek.
ZG: Pierwszy album niewątpliwie wymagał od Ciebie dużo pracy. Samodzielnie piszesz utwory, komponujesz muzykę i reżyserujesz własne teledyski. Dlaczego tak ważne jest dla Ciebie osobiste działanie we wszystkich aspektach produkcji?
TD: Od samego początku chciałem mieć decydujący wpływ na treści, które znajdą się na albumie. Moim celem nie było odtwarzanie cudzych pomysłów, a tworzenie własnych. Nigdy nie będę sztucznym wytworem, chcę być artystą z krwi i kości. jeżeli chodzi o teledyski, to ja w ogóle nie mam problemu z ich wymyślaniem, od razu jak słyszę piosenkę to mam w głowie pomysł na video. Na przestrzeni ostatnich lat zdobyłem ogromne doświadczenie w ich produkowaniu. Chociaż jest to wymagające, to jednak te wszystkie aspekty twórcze, za które odpowiadam, bardzo mnie rozwijają jako artystę. No i na koniec mogę powiedzieć, iż wszystko wymyśliłem sam i jestem prawdziwym autorem i producentem tego wydawnictwa.
ZG: Czy jest jednak ktoś, kto pomaga Ci w procesie twórczym? Może bardziej w aspekcie duchowym, poprzez wspieranie Twojej pracy?
TD: W aspekcie twórczym pomagało mi kilku producentów muzycznych, z którymi współpracowałem przy albumie. Płyta powstawała w 4 studiach nagraniowych (2 warszawskich, kieleckim i śląskim). Zależało mi na tym, żeby na krążku znalazły się różnorodne brzmienia, i stąd decyzja o nagrywaniu nie z jednym, a wieloma producentami.
Jeżeli chodzi o wsparcie, to najbardziej mogłem liczyć na moich najbliższych i niektórych(!) znajomych. Są osoby, na których zawsze mogłem polegać, i one dostaną ode mnie wydanie fizyczne płyty w prezencie. Niestety nie wszyscy byli tak wyrozumiali, niektórzy odwrócili się ode mnie, tylko dlatego iż zacząłem śpiewać.
Nic tak nie zweryfikowało ludzi wokół mnie jak moja działalność twórcza. Cieszę się, iż mam obok siebie kilka lojalnych osób. Całej reszcie polecam przesłuchanie ze zrozumieniem (!) piosenki Blef (śmiech).
ZG: Co nazwałbyś największym wyzwaniem podczas tworzenia albumu Sny?
TD: Było ich całkiem sporo. Na początku na pewno dużym wyzwaniem było pisanie tekstów piosenek, ale z czasem przełamałem barierę i całkiem sprawnie mi to poszło. Wszystkie kwestie organizacyjne były dosyć uciążliwe, ponieważ przez nie miałem mniej czasu w twórczość. Jednak dzięki temu, iż praktycznie wszystko zrobiłem sam, udało mi się nagrać teledyski do połowy piosenek z płyty. Rzadko który artysta robi videoklipy do takiej liczby singli z albumu. Zlecając produkcję na zewnątrz, najzwyczajniej w świecie musiałbym zainwestować w każde video więcej środków i finalnie powstałoby ich mniej.
Myślę jednak, iż największym wyzwaniem, nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich niezależnego artysty, jest medialny szklany sufit, który ciężko przebić w pojedynkę. Zwróć uwagę, iż na rotacjach w dużych radiostacjach nie znajdziesz utworów piosenkarzy samodzielnie wydających swój materiał, a nikt mi nie powie, iż ci spod skrzydeł wielkich wytwórni fonograficznych mają monopol na dobre teksty i melodie. Tak na pewno nie jest.
ZG: Wcześniej nagrywałeś covery, głównie utworów religijnych. Skąd zainteresowanie właśnie taką tematyką?
TD: Od zawsze wiara w Boga była dla mnie ważna i stąd też akcentuję także tę swoją odsłonę. Nie wyobrażam sobie nie przedstawić wycinka wyznawanych wartości. Tak samo jak nie mógłbym prezentować jedynie treści religijnych z pominięciem mojej rozrywkowej strony. Jestem człowiekiem do tańca i do różańca. Najbardziej lubię połączenie tych dwóch światów, co można dostrzec w niektórych moich utworach. Być może publiczne wyznawanie chrześcijańskich wartości ogranicza mi możliwość prezentacji moich piosenek w mediach, ale wolę, aby było tak, niż jakbym miał z tego zrezygnować. Gdyby nie wiara w Boga nie miałbym siły, żeby nagrać jakąkolwiek piosenkę. Wiem, iż talent do pisania utworów to dar, który potraktowałem jako narzędzie do radzenia sobie z problemami. Tworząc muzykę, zapominam o wszystkim innym i nie koncentruję się na negatywach życia codziennego.
ZG: Co popchnęło Cię do rozpoczęcia komponowania własnych piosenek?
TD: Granie na gitarze to był czynnik, który sprawił, iż zacząłem komponować. Melodie same przychodziły mi do głowy, gdy dobierałem akordy, tworząc harmonię utworów. To jedna z najprzyjemniejszych części mojej działalności artystycznej. Kreowanie linii melodycznych jest bardzo rozwijające i dzięki temu mogę dać upust swojej wyobraźni, a to lubię robić najbardziej.
ZG: Czy możemy spodziewać się jeszcze jakichś niespodzianek w związku z wydaniem debiutanckiej płyty?
TD: Mam w głowie parę pomysłów, ale póki co wolałbym ich nie zdradzać, ponieważ wtedy już nie byłyby to niespodzianki. Z reguły też mówię publicznie tylko o projektach, które są przynajmniej w fazie realizacji, nigdy wcześniej.
ZG: Co dalej? Masz już jakieś plany na najbliższą bądź dalszą przyszłość?
TD: Chciałbym teraz chwilę odpocząć, nabrać nieco dystansu do wszystkiego i wrócić do pisania utworów z nową, świeżą energią. Na pewno niedługo udam się w jakąś podróż, a jak wrócę i zatęsknię za tworzeniem, to zacznę pisać.
Fot. główne: materiały prasowe