[…] Dziewiczy las – mówił jeniec – tworzy wyspy w wielkich lesistych górach. Nieobliczony w starości. Wielki z powodu olbrzymich rozmiarów drzew. Rzadko kiedy przestąpi jego granicę myśliwy polujący na kozy, gdyż wnętrze jest niedostępne i panuje tam straszna leśna noc.
Klony i buki są tak wysokie jak wieże kościelne. Siwy, na stopę długo mech przyczepia się do brunatnej kory, a z ziemi wydobywa się duszne powietrze. Olbrzymiej wielkości kolumny drzew, obalone ze starości lub przez burzę, powoli konając, chwieją się całe lata. Z trzaskiem się pochylają i kładą na sąsiednie. Czas jakiś oparte, walą się wreszcie na ziemię, gdzie trawią je deszcze i wilgoć. W nieładzie leżą jedna na drugich.
Las jest nie do przebycia. Od ciągłych chmur i deszczów, i małego odpływu tworzą się moczary, w których grzęźnie się na każdym kroku, gdyż bagnisty grunt nie ma dna. Leśne strumienie, latem wąskie, w porze dżdżystej jak niszczące rzeki, porywają ze sobą kamienie i przewracają świerki i jodły. […]
Leopold Buczkowki, Młody poeta w zamku /w/: Wojciech Wisniewki, Tego nie dowiecie się w szkole, Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1983 s. 34








