DROGA BEZ POWROTU. Czy ten thriller wpłynął na „To nie jest kraj dla starych ludzi?”

film.org.pl 7 godzin temu

Droga bez powrotu to kolejny przykład na to, iż korzystanie z dobrych wzorców i znakomita obsada nie są w stanie załatać scenariuszowych dziur, a dziwność sama w sobie nie jest żadną wartością.

Sandra przemierza autem prowincjonalne drogi w okolicach pustyni Mojave, aby spotkać się ze swą młodszą siostrą Alice. W trakcie podróży kierowca innego samochodu zmusza ją do gwałtownego manewru, który skutkuje poważnym uszkodzeniem jej samochodu. Z pomocą przychodzi kobiecie przejeżdżający tą samą szosą Jake, psychiatra z Los Angeles, który organizuje pomoc drogową i obiecuje podwieźć Sandrę do najbliższego motelu. Kiedy podróżnikom kończy się paliwo, w dalszą drogę wyruszają autostopem: traf chce, iż wsiadają do tego samego samochodu, którego kierowca – oszust nazwiskiem Santini – wcześniej doprowadził do wypadku Sandry. Cała trójka zatrzymuje się w motelu, pomiędzy Sandrą i Jakiem rodzi się więź, Santini poznaje zaś miejscową podrywaczkę Ritę. Następnego dnia Sandra i Santini znikają, więc Jake kontynuuje podróż w pojedynkę. Tymczasem obsługa hotelu odkrywa w jednym z pokojów ciało kobiety i powiadamia lokalnego szeryfa Noonana.

Pamiętam recenzję Drogi bez powrotu zamieszczoną w dziale wideo miesięcznika „Film” – był to rok 1997 lub 1998, a film Paula Charta funkcjonował wówczas na kasecie pod swoim oryginalnym tytułem American Perfekt. W żadnej z miejscowych wypożyczalni VHS nie było jednak tej pozycji, a przypomniał mi o niej wiele lat później jakiś internauta (nie pomnę już, na jakim portalu), który wysunął przypuszczenie, iż Droga bez powrotu mogła mieć wpływ na późniejsze arcydzieło braci Coen na podstawie powieści Cormaca McCarthy’ego, czyli To nie jest kraj dla starych ludzi (2007). Teza mocno na wyrost: Chart prawdopodobnie inspirował się wczesnymi Coenami, ale wątpię, by działało to w drugą stronę, bo podobieństwa ograniczają się do pustynnych plenerów i postaci mordercy, który podejmuje decyzje na podstawie rzutu monetą. Ale i ten motyw nie jest niczym nowym: w podobny sposób postępowali choćby Dwie Twarze z Batmana czy główny bohater powieści Kościarz Luke’a Rhineharta.

Wpływ na Coenów można zatem włożyć między bajki – tym bardziej iż to właśnie sam Chart jest raczej epigonem niż nowatorem. Droga bez powrotu to dziwaczna mieszanka thrillera, kina drogi i czarnej komedii, a poza Coenami jej autor garściami czerpie od Davida Lyncha, Quentina Tarantino i filmów takich jak Kalifornia (1993) Dominica Seny i Droga przez piekło (1997) Olivera Stone’a. Są to niezłe wzorce (nie licząc może Tarantino), ale w rękach Charta zmieniają się one w chaotyczną defiladę zapożyczeń i schematów. Droga bez powrotu zaczyna się wprawdzie obiecująco, ale rychło popada w koleiny wtórnej, przewidywalnej historyjki o ekscentrycznym seryjnym mordercy. Fabuła filmu jest zresztą bardzo wątła i na siłę udziwniona, a jak na dreszczowiec kilka tutaj dreszczy i napięcia. Szkoda tylko dobrych aktorów i aktorek: Robert Forster, Amanda Plummer, Fairuza Balk, Paul Sorvino i David Thewlis nie mają czego grać, bo marny scenariusz nie pozwolił na rozwój postaci ani fabuły.

Idź do oryginalnego materiału