Śluzowaty i ślamazarny funeral doom - nie ma tutaj choćby jednego przyspieszenia. Chociaż nieprędkie tempo towarzyszy nam przez całość trwania materiału to i tak najwolniej jest jak grają gitary, wtedy to faktycznie można ugrząźć w tym bagnie. Najlepsze na tym albumie są wspomniane "ambientowe" momenty, gdy dominują całkiem fajnie nagrane bębny z melodeklamacjami czy innymi zawodzeniami w tle(podobne metody stosuje Evoken). Każdy z muzyków nagrał jakieś wokale więc jest dość ciekawie i różnorodnie.
Materiał jest bardziej jakimś doświadczenie dźwiękowym niż muzycznym, bo same riffy nie są specjalnie wymyślne. Większość słuchaczy zostanie uśpiona, ja doznałem przyjemnego transu i za to daję Irlandczykom łapkę w górę.
Statystyki: autor: pp3088 — 9 min. temu