CHRIS DALLA RIVA: – Na pewno „The Twist” Chubby’ego Checkera oraz „I Want to Hold Your Hand” The Beatles. Ta druga tylko na singlu sprzedała się w ponad 10 mln egzemplarzy. ABBA do dziś króluje w popie za sprawą „Dancing Queen”. Patrząc na liczby, wymieniłbym jeszcze „Macarenę” Los Del Rio, a z nowszych rzeczy „Blinding Lights” The Weeknd. Osobiście dorzuciłbym „I Want You Back” The Jackson 5 oraz „My Girl” The Temptations.
Na jakich danych opiera pan swoje obserwacje?
Przede wszystkim na liście Billboard Hot 100. Magazyn „Billboard” zaczął ją publikować w 1958 r., miała wskazywać najpopularniejsze piosenki w Stanach Zjednoczonych w danym tygodniu. Brała pod uwagę sprzedaż singli, radiowe playlisty oraz to, co puszczają szafy grające. W epoce cyfrowej doszła sprzedaż plików muzycznych, a w tej chwili najważniejsze są dane z serwisów streamingowych. Metodologia się zatem zmienia, ale Billboard Hot 100 zachowuje pewien poziom spójności. Oprócz tego korzystam z rozmaitych baz danych o utworach muzycznych – o ich autorach, gatunkach, tekstach, pochodzeniu – które udostępniają serwisy streamingowe w rodzaju Spotify czy organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. To pozwala mi zauważać trendy muzyczne także poza listami przebojów.
Jakie to trendy?
Lubię śledzić zmiany w demografii artystów podbijających Billboard Hot 100. Bo widać, jak szeroko rozumiana kultura wpływa na muzykę pop i na odwrót – jak gwiazdy zmieniają rzeczywistość. W latach 50. rzadko pojawiali się w tym rankingu czarni wykonawcy.