**Dziennik, 15 czerwca 2023**
Dla mnie urodź. Wiesz przecież, iż ja nie mogę mieć dzieci…
Pierwszy dzień zajęć na uniwersytecie zaczął się od wykładu. Kinga długo błąkała się po korytarzach, zanim znalazła adekwatną salę. Ledwo zdążyła usiąść w ostatnim rzędzie, gdy wszedł prowadzący. Przedstawił się i zaczął opowiadać, czym będą się zajmować przez rok. Mówił, iż pytania na egzaminach będą pochodzić właśnie z wykładów – nie ma ich w podręcznikach. Radził przychodzić teraz, zamiast później przed sesją tracić czas na szukanie odpowiedzi w internecie.
Wtedy otworzyły się drzwi i do sali weszła olśniewająco piękna dziewczyna. W auli rozległy się chichoty. Wykładowca natychmiast się do niej zwrócił.
– Na wykład? Jak się nazywasz? – spytał surowo.
– Magdalena Nowak – odparła bez zająknięcia.
– No dobrze, Magdo, tym razem wybaczam. Następnym razem się nie spóźniaj. Spóźnialskich nie wpuszczam. – Spojrzał na zamilkłą salę. – Dotyczy to wszystkich! Nie będę powtarzał, o czym mówiliśmy, zapytajcie kogoś później. Siadaj. A więc…
Dziewczyna przemykła w stronę pierwszego rzędu, starając się, by jej wysokie obcasy nie stukotały. Kinga przesunęła się, robiąc jej miejsce.
– Cześć. Co tu gadał? Straszył? – szepnęła rozbłyskana jak iskra studentka.
– Cicho, wyrzuci nas – syknęła Kinga.
Na przerwie się poznały. Magda okazała się być z podwarszawskiej miejscowości, dojeżdżała pociągiem. Nie przewidziała czasu i spóźniła się pierwszego dnia. Kinga przyjechała z Lublina, mieszkała w akademiku.
Magda – żywiołowa, beztroska, do nauki podchodziła z lekkością, nie przejmowała się ocenami. Dziwiła się, jak Kinga może całymi dniami ślęczeć nad książkami.
– Jaka różnica, czy dyplom będzie czerwony, czy niebieski. Ważne, żeby dobrze wyjść za mąż, ułożyć sobie życie – mawiała.
– Obiecałam mamie, iż będę się uczyć. Wychowała mnie sama. Też poszła na studia, zakochała się, zaszła w ciążę. A ten, mój ojciec, obiecał małżeństwo, ale nie dotrzymał słowa. Gdy się urodziłam, mama rzuciła studia. Boi się, iż powtórzę jej los. Wiem, jak ciężko jej było. Chcę, żeby była ze mnie dumna, a nie płakała.
– No tak. Wysuszyć się nad książkami. A kiedy żyć? – nie ustępowała Magda.
– Jak skończę studia, wtedy zacznę – zaśmiała się Kinga.
Mimo różnic się zaprzyjaźniły. Kinga chodziła na wszystkie wykłady, Magda korzystała z jej notatek. Pomagała jej w nauce, przykrywała nieobecności. A Magda biegała na zabawy, spotykała się z chłopakami, nie odmawiała sobie niczego. Wielu próbowało otworzyć Kingi oczy: „Przyjaciółka” cię tylko wykorzystuje.
– No i co? Przyjaźń rzadko bywa bezinteresowna. Zawsze jeden drugiego w pewnym sensie używa – odpowiadała Kinga.
Na czwartym roku Magda się zakochała i zupełnie zaniedbała studia. Gdyby nie Kinga, groziłoby jej wyrzucenie. Na początku ostatniego roku Magda „zaszła”.
– Chciałam cicho zrobić aborcję, ale Tomek się dowiedział, tak się drze. Więc wychodzę za mąż. Będziesz świadkiem na ślubie. I się nie sprzeciwiaj.
Przed Nowym Rokiem wyprawili huczne wesele, a przed egzaminami Magda urodziła chłopca. Na egzaminy przychodziła z językiem plączącym się ze zmęczenia. Wykładowcy z litości stawiali trójki.
Kinga dostała czerwony dyplom i szykowała się do powrotu do Lublina.
– Co ty? Z takim dyplomem w Warszawie wszystkie drzwi stoją otworem. Co ty tam w Lublinie będziesz robić? A ja jak bez ciebie? Pogadam z Tomkiem. Jego ojciec ma firmę, weźmie cię do pracy.
– Mama czeka… – próbowała się wymigać Kinga.
– Twoja mama nigdzie się nie wybierLena kiwnęła głową, nie mogąc się oprzeć błaganiu Magdy, ale w głębi serca wiedziała, iż ta decyzja na zawsze odmieni ich życia.