Dupska jakoś nie rozerwało, ale ogólnie może być. Pierwsze i najważniejsze skojarzenie, to była austriacka Miasma - jak wszedł ten najbulgotliwszy wokal pod walcowanko, to podświadomie oczekiwałem wyrzygania BAAA FOOO MIIIIIT. Ogólnie też trochę taki jak u Austriaków rys kwadratowo-patologiczny całokształtu muzycznego, tylko przez te akustyki i zmiękczacze, ale też i parę melodii nakazało mi to wszystko pomyśleć o death/doom metalu na modłę raczej brytyjską niż fińską. Niekoniecznie jest to jakiś przytłaczający temat, ale coś jest na rzeczy.
Poniekąd da się wyczuć muzyczne germaństwo, ale też i jednocześnie całkiem interesujące jest to granie. Nie wiem czy będę jakoś często wracał, ale pewnie raz na jakiś czas zarzucę, bo całkiem sympatycznie spędza się z nimi te pół godziny z okładem.
Statystyki: autor: DiabelskiDom — 10 min. temu