Mark IV i okopy z okładki w połączeniu z wojnennym sznytem muzyki, tworzą bardzo dobry klimat I wojny światowej. Na zakończenie pojawia się choćby moment zadumy nad wszystkimi ofiarami tych straszliwych wydarzeń, w postać podniosło-smutnego riffu kończącego Desert of Ash.
Tak jak złożyłem broń przed Gesundrianem, tak nie mogłem przejść obojętnie obok debiutu Heresiarch. Można tę płytę uznać niejako kontynuacją tego, co nagrali ich rodacy z Diocletian w 2015 roku.
Statystyki: autor: Jakub — 3 godz. temu